miłość rośnie wokół nas (albo jednak nie)

50 4 9
                                    

Pov Valverde

Aktualnie znajdowaliśmy się w Bilbao, ponieważ wieczorem gramy mecz z Athletikiem i to u nich na stadionie. Ostatni mecz tego sezonu, po czym można zaczynać wakacje. Zajęliśmy pierwszej miejsce w tabeli, chociaż Barcelona również była bardzo blisko, bo na drugim z ilością 80 punktów, a my mieliśmy ich 83, więc jeżeli dzisiaj przegramy, a oni wygrają, to mogą nas przegonić. Przez całą trasę do tego cudownego miasta, gdzie psy dupami szczekają, Carlo gadał nam, że mamy grać jak faceci, a nie jak pizdy i takie tam. Po dwóch jego zdaniach założyłem słuchawki, zagłuszając go muzyką, a dokładniej to albumem "Favourite Worst Nightmare" od Arctic Monkeys. Jest to mój ulubiony zespół i zaraziłem nim również Ramosa. Okazało się, że Andrij też ich słucha, dlatego kupiłem naszej trójce bilety na koncert, który będzie w lipcu.

CHUJU JEBANY, JAK JA CIĘ NIENAWIDZĘ! - wchodząc do szatni usłyszałem krzyk Ramosa, który rozmawiał z kimś na kamerce - co cię do jasnej cholery pojebało, żeby jechać tu za nami i jeszcze paradować w tej koszulce?! Już nie wspominając o Messim i Suarezie, którzy cię powieszą, a mi zrobią najazd na dom. Przecież fani cię zabiją za to i zwyzywają od zdrajców! Chociaż po tylu rzeczach, to w ich oczach już nim jesteś.

A ten co tak głośno się drze, jak dzwonki na mszy w kościele? - spytałem czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.

Pique stwierdził, że przyjedzie tutaj nam kibicować w koszulce Realu i przy okazji zrobił lekki wypadek, a Sergio mu przypomina, że jest jebnięty - odpowiedział Andrij.

Typowy Gerard - pokręciłem głową i zacząłem się przebierać.

Po wyjściu na murawę mecz się zaczął i teraz walka o wszystko. Barca grała u siebie z Valencią, a gdy wygrają, to może się to skończyć niekorzystnie dla nas.

Pierwsza połowa była wyjątkowo nudna, oprócz sześciu żółtych kartek. Trzy dla nich i trzy dla nas. Widać, że każdemu troszeczkę puściły nerwy. Nie dziwne, bo jeśli Athletic wygra, będą mieć trzecie miejsce, więc prześcigną Atletico oraz Gironę, przy czym będą grali w Lidze Mistrzów.

Gwizdek. Przerwa. Druga połowa. Cristiano nagle się obudził i chwilę po rozpoczęciu strzelił bramkę, a idiota Eden miał asystę, którą będzie się chwalił cały miesiąc. "No ale jak to ja nic nie robię? Przecież miałem asystę w ważnym dla nas meczu!" – tak właśnie będą brzmiały jego słowa.

Później było tylko lepiej. Bramka Joselu dzięki Marcelo, który świetnie wykonał rzut rożny. A żeby nie było nudno, to w 90 minucie gola na 3 - 0 załatwił nam Jude.

JESZCZE NIE IDZIEMY SPAĆ! BĘDZIEMY CHLAĆ! JADĄ ŚWIRY KURWA MAĆ! - wydarł się Cris wchodząc do szatni - chuja mnie interesuje, że w Madrycie będziemy po północy, macie wszyscy do mnie przyjść, inaczej naślę na was kozę mojego sąsiada.

Od kiedy ty masz sąsiada? - spytał Dani.

A od kiedy ten sąsiad ma kozę? - wtrącił się Nacho.

Od jutra - odparł Portugalczyk.

***

Widział ktoś mój telefon? - Carvajal wszedł do salonu rozglądając się dookoła.

Ronaldo nas zmusił żebyśmy do niego przyszli, więc każdy się go posłuchał. Nawet i Gerard jakimś cudem się o tym dowiedział, a teraz kłóci się gdzieś na korytarzu z Andrijem, o to, jakiego koloru są tu ściany. Jeden twierdzi, że białe, a drugi, że jasnoszare.

Ramos go chyba zajebał, ale nie jestem pewny. Nagle wybiegł stąd i poszedł na górę, a trzask drzwi, to nawet w Paryżu słyszeli - wyjaśniłem.

KURWA MAĆ! WSZYSTKO, TYLKO NIE ON! - Daniel prawie przewrócił się o własne nogi i zaczął zaglądać do każdego pokoju.

Nie żeby mnie to ciekawiło, ale dyskretnie poszedłem za nim.

SERGIO WIEM, ŻE TAM JESTEŚ! OTWIERAJ TO, BO INACZEJ POWIEM PIQUE TAKIE RZECZY NA TWÓJ TEMAT, ŻE CIĘ WŁASNA MATKA NIE POZNA! - wygrażał się brunet uderzając pięściami w drzwi.

Bez przesady. Gdy Gerard się dowie, to już cały świat będzie wiedział, a mi jakieś dramy wymyślone przez ciebie nie są potrzebne - Hiszpan wyszedł z pomieszczenia - tak w ogóle, to ile już jesteście razem z Sergim?

Co znowu? O czym ty pierdolisz? - zapytał Carvajal wyglądając na zdziwionego.

Nie udawaj głupiego. Czytałem twoje wiadomości z nim i w dodatku przejrzałem całą twoją galerię - odparł - z tego już się nie wymigasz. Odpowiedz mi po prostu ile jesteście razem.

Cztery miesiące, pasuje? - mówiąc to, wyrwał mu z dłoni telefon i sam się zamknął w pomieszczeniu. Pewnie leci opowiedzieć Roberto, że ich związek już nie jest takim sekretem.

Po chwili na górę wszedł również Andrij, a ja nadal czaiłem się za ścianą pokoju, który był kilka metrów dalej.

Mówiłem ci, że są razem - odezwał się Ramos - i to aż cztery miesiące. Dziwne, że nie odkryłem tego wcześniej. Idziemy powiedzieć o tym reszcie?

Nie no, nie niszczmy mu życia. Kiedyś im sam powie - stwierdził Łunin - Cris najebany rzyga w łazience, to weźmy już jedźmy, bo tak to nas nie zauważy i nie zagrozi, że koza jego sąsiada nas zje.

Dobra to spierdalamy, bo nie mam zamiaru tu jeszcze siedzieć. Każdy tam zachlany ledwie kontaktuje - oznajmił.

A ja się cieszę, że wreszcie przestałeś pić - mówiąc to Ukrainiec pocałował go w usta i poszli.

Co tu się odpierdala? - szepnąłem sam do siebie, uświadamiając sobie, że właśnie byłem świadkiem ujawnienia naszych dwóch klubowych związków.

Nie chciałem wracać na dół, bo rzeczywiście działa się tam niezła patologia, dlatego zaświeciłem światło i wszedłem wgłąb pokoju, przy którym stałem.

Jude? - jeszcze bardziej się zdziwiłem widząc chłopaka leżącego na łóżku. Jak ja mogłem go tu wcześniej nie zauważyć? A no tak. Było ciemno jak na bydgoskich ulicach w środku nocy.

Co mówiłeś? - Anglik ściągnął słuchawki, które do tej pory miał na uszach.

Mniej ważne - machnąłem ręką - słyszałeś co się odjebało?

Ale kiedy? Stało się coś? - spytał, a ja opowiedziałem mu cały przebieg sytuacji.

Po Sergio i Andriju bym się spodziewał, że są razem, bo to z daleka widać, ale Dani? I to jeszcze z tym z Barcelony? Myślałem, że to jakieś teorie tylko, a oni tak na serio - odpowiedział - ciekawe ile z nich jeszcze jest w związku. W sumie Nacho też ostatnio jakoś dziwnie blisko kręci się przy Joselu.

Odbiegając już od tematów tych debili. Byłeś z kimś kiedyś? - spytałem.

Nie i szczerze nawet nie chcę być - z powrotem założył słuchawki. Widać było, że nie chce rozmawiać na ten temat. Postanowiłem nie męczyć go dalej pytaniami, bo co się będę wtrącał w jego życie. Obawiam się jedynie tego, że naprawdę mogę być w nim zakochany, a wtedy wszystko skomplikuje się jeszcze bardziej.

Madryckie przygodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz