Ragazza coraggiosa

1.6K 52 0
                                    

– W porządku! W porządku! Napiszę sprawdzian! – poddaje się, a ona się zatrzymuje. Wzdycham z ulgą. Cholera jasna jak to boli..
– Po karze, nie wątpię. Mam dla ciebie specjalną kopię. Najpierw jednak czeka cię dodatkowa lekcja, bo jestem pewna, że nie jesteś przygotowana. – odpowiada mi spokojnie. Wzdycham poddańczo i przymykam na chwilę oczy.
– Ss.. To już porządnie boli. – komunikuje, a ona zmniejsza siłę zamachu.

Pod koniec szklą mi się oczy. Odkłada pasek, a ja mrugam kilkukrotnie, by odgonić łzy.
– Wstajemy. – oznajmia i pomaga mi się podnieść. Odwracam się do niej i chwilę po prostu łapię oddech. Na nowo zakłada sobie pasek i podchodząc łapie mnie za dłonie.
– W porządku? – dopytuje, tym razem delikatnie. Przytakuje lekko, a ona ponownie mnie zaskakuje. Przyciąga mnie do siebie i obejmuje zdecydowanie. Z opóźnieniem także to robię. Ta kobieta naprawdę strasznie seksownie pachnie.. i mimo tego bólu, a jednocześnie czułości, w środku mnie dzieje się coś dziwnego.
Ragazza coraggiosa.. – szepczę do mnie po włosku, a ja wstrzymuje oddech. Ten zwrot oznacza ni mniej ni więcej co: Dzielna dziewczynka..
Dlaczego to tak cholernie mnie kręci?
– Cofamy się. – informuje i robi parę kroków do przodu przez co muszę się cofnąć. Jak się okazuje wpadam na jej fotel. Puszcza mnie i posyła mi subtelny uśmiech, patrząc tak na mnie z grymasem na buzi. Wcale nie jest mi wygodnie. Wyjmuje ze swojej torby małą butelkę soku pomarańczowego i batonik. Podaje mi obie rzeczy, a ja unoszę jedną brew.
– To forma przeprosin? – dopytuje przyjmując obie rzeczy.
– To forma opieki. – prostuje i sama podsuwa sobie krzesło od jednej z ławek. Upijam trochę soku, a te zielone oczy wciąż na mnie patrzą.
– Jak się czujesz? – dopytuje nieco zmartwiona.
– Zlana. – odpowiadam krótko, a ona się do mnie uśmiecha.
– Taki był cel. Odpocznij chwilę i zjedź. – poleca.
– Mogłabym Panią pozwać, ale za bardzo mi się podobało. – stwierdzam rozbawiona.
– Tak? A chcesz wrócić na biurko?
– Podziękuję. – odpowiadam z grymasem.

Sprawdzian jaki otrzymałam autentycznie mnie zamurował. Owszem, polegał na tym samym co w pierwszym terminie, ale treść była co najmniej z podtekstem.. unoszę na nią wzrok, uśmiecha się i puszcza mi oczko. Jedno ze zdań brzmi następująco:
Nie będę gapiła się na tyłek, swojej nauczycielce.
Ale ja lubię Pani tyłek. – komentuje, a ona śmieje się z mojej odpowiedzi.
– A czy tak wypada Panno Griffin? – dopytuje, a ja prycham.
– To Pani mnie rozbiera wzrokiem Panno Williams. – odgryzam się.
– Mnie wolno troszkę więcej. Pisz. – kwituje, ale doskonale dostrzegam te rumieńce. Odwracam kartkę, a tam widnieją kolejne pytania. Zatytułowała je jako: nieobowiązkowe.
Zapewne dlatego, że są osobiste.
Jest pytanie o moją orientację seksualną i bycie w związku. Dopisuje więc, że jestem wolna i biseksualna.
– Coś mi się wydaje, że nie dołączy Pani tego do archiwum szkoły. – stwierdzam oddając jej kartkę. Przyjmuje moją prace i ponownie siada obok mnie. Sprawdza ją i jednak zagląda na drugą stronę. Lekko się uśmiecha. Wręcza mi pracę, a na czerwono widnieje piękna 5+.
– Widzisz? Nie takie trudne. – oznajmia zmieniając mi ocenę w dzienniku elektronicznym.
– Najwidoczniej trzeba mi takich profesjonalnych korepetycji.. – mówię cicho, a ona powraca do mnie wzrokiem.
– Albo lania. – mówiąc to obserwuje mnie jak poprawiam się na krześle.
– Powinnam zacząć wagarować i na Pani lekcjach. – wstaje nie mogąc już dłużej tak wysiedzieć. Także się podnosi i łapie mnie jedną dłonią w talii. Budzą się we mnie te motylki więc także ją obejmuje.
– Nie radzę. – obsuwa swoją dłoń na mój pośladek. – W poniedziałek nie ubieraj tej koronki, bo mnie w końcu podpalisz Rozalia.
– Może właśnie na to czekam? – odpowiadam jej szeptem. Przymykam oczy i całuje ją bardzo delikatnie za uchem. To zaledwie buziak, a kiedy się odsuwam dostrzegam, że uchyliła usta. Bawię się pasemkiem jej włosów. Zbliża się jeszcze bardziej, opiera swoje czoło o moje, a i mi przyśpiesza oddech. Śmieje się do mnie.
– Zaciskasz uda.. nie dziś, kochanie. – szepcze i daje mi solidnego klapsa.
– Ałł! – wołam z bólu.
– Widzimy się w poniedziałek. Pamiętaj, że nie toleruję spóźnień.

Tej nocy naprawdę ciężko było mi znaleźć odpowiednią pozycję do snu. Gdy tylko wróciłam do swojego mieszkania, okazało się, że mam całą czerwoną dupę. Muszę przyznać, że to co mi zrobiła, nawet nie znajdowało się na mojej liście przypuszczeń. Ale to co się stało.. cały czas chodzi mi po głowie..
W sobotę rano, od pacy odrywa mnie dźwięk powiadomienia.
Nieznany:
- Mam nadzieję, że pamiętasz o pracy domowej i odrabiasz ją na stojąco. – A.W.
Uśmiecham się szeroko i ze śmiechem zmieniam nazwę kontaktu.
Do Pani profesor:
- A wolałaby Pani na kolanach? Aktualnie pracuje. Owszem - na stojąco. Mój tyłek nadal jest czerwony.
Odpisuje jej i powracam do komputera. Dokańczając ostatni projekt, zdaje sobie sprawę, że ukradła mój numer telefonu z danych szkoły. Zabieram telefon i kładę się na łóżku, z grymasem przekręcając się na brzuch. Odczytuje jej odpowiedź.
Pani profesor:
- Cieszę się.
- Na klękanie przyjdzie czas. Jeśli moja karta pracy będzie wzorowo rozwiązana, dostaniesz nagrodę.
Oblizuje usta i przygryzam dolną wargę. To tak strasznie mnie nakręca..
Do Pani profesor:
Ach tak? A co to takiego?
Pani profesor:
Dowiesz się jak zasłużysz.

BRAVA RAGAZZAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz