22 Znow on..

40 3 0
                                    

- Dobrze spiszemy raport. - Odezwała się ochrona.
Już cisnęło mi się na usta żeby powiedzieć, że wiem kto za tym stoi, lecz ugryzłem się w język.

Aghhrr, sam go dopadnę. Pomyślałem.

Po upływie dwóch godzin ochrona wyszła z mojej rezydencji.
Postanowiłem, że pojadę do Isabel, ponieważ nie raczyła mi odpisać na wiadomość.
Ogarnęła mnie złość na ta myśl. Nienawidziłem jak ktoś mnie ignorował, mimo, że nie powinno mnie to ruszać, bo nic już nas nie łączyło.
Wsiadłem w swój samochód i ruszyłem w drogę. Na ulicy nie było korków, dzięki temu szybko i sprawnie dojechałem na miejsce.
Spojrzałem na stary apartamentowiec, zauważyłem coś nie pokojącego.
Główne drzwi od mieszkania Isabel były uchylone, tak jakby ktoś wyważył zamek i się włamał.
Wszedłem powolnym ruchem do środka
I spostrzegłem Isabel.
Siedziała na krześle związana linami i coś mówiła, ale nie mogłem zrozumieć co, bo usta miała zakryte chustą.
Nim zdążyłem zorientować się co się dzieje poczułem przy skroni coś zimnego.
Wziąłem głęboki oddech, serce zaczęło mi szybciej bić, ogarnęła mnie fala strachu.
Katem oka spostrzegłem Rafaela. Stał i trzymał pistolet, celując we mnie.

- Nie ruszaj się, bo strzelę. - Powiedział donośnym głosem.

Czułem nacisk broni.

- Przecież dałem ci pieniądze, co jeszcze chcesz? - Odparłem przełykając ślinę.

- Haha. - Zaśmiał się.

- Ale oczywiście musiałeś mnie jeszcze okraść. - Dodałem lekko zirytowany.

- Wiesz Juan, nie uciekłem. Dopadli mnie jak tylko opuściłem hotel. Policzyli sobie podwójnie za próbę ucieczki. - Powiedział.

- Czego chcesz od Isabel?

- No jak to? Uciekła mi, jest moją suką- Odparł.

- Radzę ci zamknąć ryj. - Warknąłem.

- Ale to ty mój drogi bracie jesteś na obliczu śmierci. - Syknął.

- Nie nazywaj mnie bratem, dla mnie jesteś skończony. - Powiedziałem.

- Tak w ogóle, trochę ci zajęło zanim tu przyjechałeś. Myślałem, ze ci bardziej na niej zależy. - Zaśmiał się głośno.

- Prochy sprały ci mózg. - Powiedziałem.

- Dobra, dobra. Jeszcze cie nie zabije. Potrzebuje twoich pieniędzy, a ją zabieram ze sobą. - Wskazał na Isabel.

- Zostaw ją w spokoju! - Krzyknąłem.

- Wiesz co powinieneś być mi wdzięczny, nie wydałem cie. - Dlatego w zamian oczekuje od ciebie pieniędzy. - Dodał Rafael.

- Chyba kpisz... - Odparłem wściekły.
W tym momencie Rafael przeładował pistolet.

- Coś jeszcze chcesz powiedzieć? - Zapytał retorycznie.
Na te słowa warknąłem, nie mogąc nic zrobić.
Czułem się bezradny.

- Tak myślałem. - Odparł.

Mężczyzna do towarzystwa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz