24 Ciemna strona

38 3 0
                                    

Czułem, że mogę swobodnie ruszać rękoma, szarpnąłem mocno, a wtedy lina puściła. Wykorzystałem chwilę, gdy Rafael był blisko mnie i wyrwałem mu pistolet z ręki.
W trakcie naszej przepychanki, nie zauważyłem, że Rafael trzymał palce na spuście. Nim zdążyłem zareagować broń wydała głośny huk.
Strzelił, usłyszałem przeraźliwy wrzask i spojrzałem na Isabel.
Kula przebiła jej serce, kobieta mimowolnie upadła i nie było już w niej życia.

- Kurwa!! - Wykrzyknąłem ze łzami w oczach.

- Co ty kurwa zrobiłeś?! - Odparł Rafael.

- To nie moja wina, to ty ją zabiłeś. - Krzyczałem.

- Nie doszło by do tego gdybyś mi nie wyrwał pistoletu z ręki. - Sapnął.

Trzymałem broń w ręku i czułem ogrom złości i żalu. Nie myślałem trzeźwo i wycelowałem w Rafaela po czym oddałem strzał w jego stronę.
Upadł, dostał prosto w głowę, a jego mózg rozprzestrzenił się na cały pokój.
Wszędzie była tylko krew i dwa martwe ciała.
Wziąłem głęboki wdech, a w uszach słyszałem tylko pisk.
Ręce trzęsły mi się, a nogi momentalnie ugięły się pode mną.

- Cholera jasna. - Wymamrotałem.

Po kilku minutach otrzasnąłem się, wytarłem jakąś szmatką swoją krew i ukartowałem to tak aby wszystkie poszlaki prowadziły do Rafaela. Zabrałem ich telefony i wyszedłem szybko z budynku. Popędziłem do swojego mieszkania na pieszo, aby nie było żadnych świadków. Po drodze zniszczyłem dowody.

To wszystko przez niego, tego psychopatę...

Isabel dostała niesłusznie, a ja go zamordowałem z zimną krwią.

Czułem tylko złość, nie byłem sobą w tam tym momencie. Wszystko potoczyło się zbyt szybko.
Kiedy dotarłem do swojej rezydencji, od razu udałem się do barku, który był podświetlony fioletowymi ledami. Sięgnąłem po zmrożone whisky o smaku jabłka i nalałem do ozdobnej szklanki. Wypiłem trunek haustem i powtórzyłem czynność.
Niespodziewanie ktoś wszedł do mieszkania.

- Puk, puk! - Powiedział kobiecy głos.

Zerwałem się i ujrzałem Susan.
Była ubrana w jedwabny złocisty t-shirt. Do tego czerwona, która skórzana spódniczka z wężowym wzorkiem. I dwunasto centymetrowe szpile.

- Cześć. - Wymamrotałem.

- A tobie co? - Zapytała mierząc mnie chłodno.

- A co ma być? - Odparłem nie pewnie.

- Nie wiem, jakiś inny jesteś. Jakby przestraszony. - Powiedziała.

- Przestraszony? Ja? Nie. - Parsknąłem śmiechem.

Nie mogłem dać po sobie poznać, że przed chwilą kogoś zabiłem.

- Ze mną jest wszystko w porządku, zapewniam cię. - Dodałem.

- Mhm, tak w ogóle masz klientkę. - Położyła notes na marmurowym blacie.

Podszedłem bliżej i spojrzałem.
Na zdjęciu widniała długo włosa blondynka z dużymi błękitnymi oczami.

- Ładna. - Skomentowałem.

- Oczywiście, zamówiła sobie ciebie na pikantą noc. Masz ją zabrać na randkę i potem przelecieć. Takie jest jej życzenie. - Powiedziała ruda.

- Ona? Dlaczego? Mogła by mieć każdego. - Powiedziałem zdziwiony.

- No właśnie, ale jest po ciężkim rozstaniu, a ty przypominasz jej byłego. - Podeszła bliżej wpatrując się we mnie.

- Serio? To chyba ma obsesję. - Powiedziałem.

- Ma, sama powiedziała to otwarcie.

- Klient nasz Pan. - Podsumowałem.

Mężczyzna do towarzystwa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz