31 Wolność

40 3 2
                                    

Kiedy przynajmniej chwilowo obezwładniliśmy ludzi
Medusy, wiedziałem, że to nasza jedyna szansa na ucieczkę. Licznik na bransolecie wciąż odliczał, a czas nieubłaganie zbliżał nas do nieznanego końca. Widziałem w oczach Medusy, że jest zaskoczona naszą determinacją, ale to nie oznaczało, że się poddała. Wręcz przeciwnie - była jak drapieżnik, który widzi, że ofiara próbuje uciec. Musieliśmy działać szybko.

- Uciekamy - szepnąłem do dziewczyny, a ona skinęła głową, jej oczy pełne były zrozumienia i gotowości.

Złapałem ją za rękę i rzuciliśmy się w stronę wyjścia, starając się nie myśleć o tym, jak mało czasu nam zostało. Medusa mogła mieć jeszcze więcej ludzi ukrytych w cieniu, ale jedyną nadzieją było wyjście z magazynu, zanim czas się skończy. Wydawało się, że każdy krok przeciągał się w nieskończoność, a echo naszych kroków rozbrzmiewało w pustym budynku jak dźwięk bębna wprowadzającego do bitwy.

Wybiegliśmy na zewnątrz, a zimny powiew nocy uderzył nas w twarze. Silnik motoru, który zostawiliśmy na uboczu, był naszą jedyną nadzieją na ucieczkę. Dziewczyna była o krok przede mną, a ja obejrzałem się za siebie, widząc jak Medusa wybiega za nami, jej płaszcz rozwiewał się na wietrze jak skrzydła demona.

- Emilio! - Jej krzyk przebił mrok, a w jej głosie było coś, co sprawiło, że przystanąłem na ułamek sekundy. - Jeśli teraz uciekniesz, to nie koniec. Znajdę was. Tego nie unikniesz!

Wiedziałem, że mówiła prawdę. Ale to nie miało teraz znaczenia. Musieliśmy przeżyć tę noc.

Dziewczyna wskoczyła na motor, a ja zaraz za nią. Silnik zaryczał, jakby wiedział, że ma przed sobą najważniejszą podróż w swoim życiu. Obróciłem się jeszcze raz, by upewnić się, że Medusa nie jest wystarczająco blisko, aby nas dosięgnąć. Jej ludzie zaczęli wyłaniać się z cieni, a ona stała na ich czele, z jej twarzy zniknął wszelki uśmiech.

Rzuciłem sprzęgło i przyspieszyliśmy, wznosząc tumany kurzu. Magazyn zniknął za nami w mroku nocy, a ja skupiłem się na drodze przed nami. Licznik na bransolecie zbliżał się do końca, a my musieliśmy znaleźć sposób, żeby zatrzymać to szaleństwo.

Wjechaliśmy na główną drogę, pędząc przez miasto, które zdawało się spać, nieświadome niebezpieczeństwa, które wisiało nad nami wszystkimi. W głowie przelatywały mi różne scenariusze - co zrobić, gdzie się schronić, jak zatrzymać bransoletę. Ale odpowiedź wciąż wymykała się z moich myśli.

- Emilio... - głos dziewczyny, przerywany przez wiatr, brzmiał cicho, ale wyraźnie. - Musimy znaleźć sposób, żeby ją zdezaktywować. Mój ojciec zawsze mówił, że każde zaklęcie ma swoją kontrę, każde urządzenie ma swój klucz.

Jej słowa brzmiały racjonalnie, ale ja wiedziałem, że nie mieliśmy dość czasu, by szukać odpowiedzi w książkach. Wszystko wskazywało na to, że klucz musiał być prosty, coś, co mogło powstrzymać bransoletę w ostatniej chwili.

Wtedy przyszło mi do głowy, że może nie chodziło o zniszczenie bransolety, ale o zniszczenie źródła jej mocy. Medusa miała rację - bransoleta była kluczem, ale do czego? Co mogło ją napędzać?

Mimo pędzącego motoru starałem się skupić. I nagle mnie olśniło.

- Czy masz coś, co należało do twojego ojca? - zapytałem, starając się przekrzyczeć wiatr.

Dziewczyna skinęła głową. - Tak, noszę jego zegarek. Dlaczego?

- To może być to! - zawołałem. - Musimy zatrzymać się i spróbować użyć tego zegarka na bransolecie. Jeśli się mylę, możemy zginąć, ale to może być nasza jedyna szansa.

Mężczyzna do towarzystwa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz