27 Plan Meduzy

46 3 0
                                    

Odbyłem spotkanie z moją klientką siadając na szmaragdowej sofie.
Wziąłem głęboki oddech zastanawiając się co dalej. Jak z grom z jasnego nieba moj telefon zawibrował na ekranie widanial SMS o treści ‚ Staw się na bal w willi Monte'.
Nie znałem tych okolic. Ciekawe co znów szykuje dla mnie Medusa. Byłem w jej sidłach,wiec nie mogę stawiać oporów. Za okna usłyszałem klakson czarnego mercedesa, szybkim ruchem ubrałem się w szykowny garnitur schodząc na dół.
Przy samochodzie stał jeden z jej pupilków.
Otwierałem klamkę od samochodu gdy czsrnobrodaty mężczyzna burknął.

- Założysz to córce właściciela willi.  - Wręczył mi natarczywie bransoletę z licznikiem.
Spojrzalem na bransoletę ‚ co miał oznaczać ten licznik.

Patrzyłem na bransoletę, a w mojej głowie zaczęły kłębić się myśli. Licznik na niej odmierzał czas – sekundy, minuty – jakby odliczał do czegoś, czego jeszcze nie rozumiałem. Wiedziałem jedno: w tej grze Medusy każde zadanie miało swój ukryty cel. Nie było miejsca na pytania ani na wątpliwości. Gdyby coś poszło nie tak, nie tylko ja mógłbym tego gorzko pożałować.

Czarnobrody mężczyzna czekał zniecierpliwiony. W jego oczach widziałem chłód i bezwzględność, typowe dla ludzi Medusy. Naciskając na mnie wzrokiem, dał jasno do zrozumienia, że nie mam wyboru.

– Masz dokładnie trzy godziny od momentu założenia tej bransolety – powiedział oschle. – Po tym czasie licznik się zatrzyma, a ja się z tobą skontaktuję. Nie próbuj kombinować. Ta sprawa jest delikatna, a jej konsekwencje mogą sięgnąć dalej, niż myślisz.

Chwyciłem bransoletę i wsunąłem ją do kieszeni marynarki. W głowie miałem mnóstwo pytań, ale żadne z nich nie miało teraz znaczenia. Musiałem działać. Wsiadłem do Mercedesa, a mężczyzna zajął miejsce na przednim siedzeniu pasażera, dając kierowcy znak do ruszenia.

W drodze do willi Monte mój umysł pracował na pełnych obrotach. Wiedziałem, że cokolwiek kryje się za tym zadaniem, Medusa nie zostawia rzeczy przypadkowi. Wszystko miało swój sens, nawet jeśli był on z początku ukryty.

Gdy dotarliśmy na miejsce, willa była już oświetlona blaskiem dziesiątek lampionów. Z głośników płynęła spokojna muzyka, a zewsząd widać było elegancko ubranych gości. Wysiadłem z samochodu, gotowy na kolejne wyzwanie. W tłumie rozpoznałem kilka twarzy – bogaci, wpływowi, ci, którzy zawsze są tam, gdzie można coś zyskać lub stracić.

Przed wejściem do głównej sali ujrzałem młodą kobietę – córkę właściciela willi, jak się domyśliłem. Jej spojrzenie zdradzało mieszankę ciekawości i niepokoju. Wiedziałem, że to ona miała założyć bransoletę. Tylko dlaczego? Czy to miało ją chronić, czy wręcz przeciwnie – oznaczyć jako cel?

Zbliżyłem się do niej z uśmiechem na twarzy, chociaż w środku czułem niepokój. Musiałem rozegrać to idealnie. Wręczając jej bransoletę, starałem się nie zdradzić żadnych emocji.

– Prezent od tajemniczego darczyńcy – powiedziałem pół żartem, pół serio.

Założyła ją, nie mając pojęcia, co właściwie to oznacza. Licznik zaczął odliczać. Teraz pozostało mi tylko czekać na to, co wydarzy się dalej. W tej grze byłem tylko pionkiem, ale wiedziałem jedno – w tej nocy Medusa miała swój własny plan, a ja musiałem być gotowy na każdą ewentualność

Mężczyzna do towarzystwa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz