33 Plan

65 3 0
                                    

Noc minęła szybko, niczym pstryknięcie palca. Pozwoliłem uczuciom rozwijać się jak motyl; co miało nadejść, to miało nadejść. Spojrzałem na nią, kiedy budziła się o poranku - wyglądała uroczo, niczym anioł.

- Wiesz, możesz wracać do domu. Nie musisz mi towarzyszyć. Nie chcę, żebyś była narażona na niebezpieczeństwo - wydukałem.

Podeszła do mnie, delikatnie kładąc dłoń na moim torsie.

- Gdyby tak było, już dawno bym odeszła - wyszeptała.

Poprawiła jedwabny szlafrok, głęboko patrząc mi w oczy.

- Teraz czuję, że żyję. Jesteśmy w tym razem i chcę być przy twoim boku.

- Nie rozumiesz - podrapałem się po brodzie, czując rosnący niepokój. - Meduzę mogą chwilowo powstrzymać ludzie twojego ojca, ale mamy wielu innych wrogów. Namieszałem w swoim życiu... i twoim też.
Jej spojrzenie nie traciło intensywności, jakby próbowała przebić się przez mury, które zbudowałem wokół siebie. Czułem, jak napięcie między nami rośnie, jakby każde wypowiedziane słowo miało moc, by zmienić nasze przeznaczenie.

- Wiem, że masz wrogów - powiedziała cicho, ale zdecydowanie. - Ale to nie zmienia faktu, że chcę z tobą iść przez to wszystko. Bez względu na to, co się stanie.

Westchnąłem, czując ciężar odpowiedzialności, który nagle stał się jeszcze większy. Każda chwila, jaką spędzała ze mną, narażała ją na niebezpieczeństwo, ale jak mogłem prosić ją, by odeszła, kiedy była tak pewna swojej decyzji? Wiedziałem, że nie jest to zwykła, chwilowa fascynacja, a coś znacznie głębszego.

- Meduza to tylko początek - odparłem po chwili milczenia. - Ona jest symbolem czegoś większego, czegoś, co przyciąga mrok do mojego życia. Nie chcę, żebyś była częścią tego świata. Moje życie jest zbyt chaotyczne, zbyt niebezpieczne.

Jej dłoń, nadal spoczywająca na moim torsie, lekko drgnęła, ale nie cofnęła się. W jej oczach dostrzegłem mieszankę determinacji i ciepła, czegoś, czego dawno już nie widziałem u nikogo. Może dlatego właśnie przyciągała mnie do siebie, jak magnes.

- Każdy z nas ma swoje demony - odparła po chwili, jakby starając się mnie przekonać. - Moje mogą nie być tak przerażające jak twoje, ale to nie znaczy, że ich nie ma. Dlatego rozumiem, co czujesz, i dlatego chcę być przy tobie, nawet jeśli oznacza to zmierzenie się z tym, co nadchodzi.

Z trudem powstrzymałem uśmiech. Jej słowa były proste, ale ich szczerość miała moc, jakiej się nie spodziewałem. Może właśnie dlatego czułem, że muszę ją chronić, choć wiedziałem, że walka, która nas czeka, może być ponad nasze siły.

- Dobrze - powiedziałem w końcu, przysuwając ją do siebie bliżej. - Będziemy w tym razem, ale musisz wiedzieć, że droga przed nami będzie trudna. Nie obiecuję ci, że wszystko się ułoży, ale obiecuję, że zrobię wszystko, by cię chronić.

- Wystarczy, że będziesz przy mnie - odpowiedziała, wtulając się w moje ramiona.

Czułem, jak jej ciepło wypełnia pustkę, którą nosiłem w sobie od dłuższego czasu. Przez moment poczułem, że może jednak jest szansa na coś więcej, na życie poza mrokiem, który zawsze mnie otaczał.

Ale gdzieś w głębi wiedziałem, że Meduza była tylko jednym z wielu potworów, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć. Mimo to, z nią
u boku, byłem gotów stawić czoła każdemu z nich.

- Musimy udać się do jej klubu i to zakończyć. Nie możemy wiecznie uciekać - odparłem stanowczo, czując, jak adrenalina zaczyna krążyć w moich żyłach.

Mężczyzna do towarzystwa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz