Day Six - June 8th: Catharsis | Home | Modern Day
W pokoju rozbrzmiewało szaleńcze stukanie; leżący na łóżku Polska uniósł oczy znad telefonu i rzucił Prusom długie, zrezygnowane spojrzenie.
– Jeszcze tydzień temu było dobrze – wymamrotał do siebie, łapiąc najbliższą poduszkę i przyciskając ją sobie do głowy, by chociaż odrobinę stłumić odgłosy gamingowej, cholernie głośnej klawiatury, którą sam nieopatrznie kupił. – Tylko okazjonalnie do siebie dzwonili...
Gilbert tymczasem wystukiwał na migających tęczowo klawiszach kolejną wiadomość, na którą niemal natychmiast odpisał któryś z jego braci. Czat grupowy rodziny Beilschmidtów osiągnął już objętość większą niż wszystkie pamiętniki Prus razem wzięte – co było sporym wyczynem, biorąc pod uwagę, że Gilbert pisał je od stuleci – i rósł w tempie wykładniczym.
Feliksa nieco to przerażało.
– Wiesz, że jest trzecia w nocy? – zagadnął, gdy Gilbert zrobił sobie przerwę na łyk wody. W międzyczasie na czacie pojawiło się siedemdziesiąt nowych wiadomości. – Chodź spać.
– Zaraz – Prusy odłożył butelkę na bok, nie odrywając wzroku od ekranu. Jego palce przemknęły błyskawicznie po klawiaturze. – Jeszcze muszę nauczyć Saksonię, jak wysyłać memy...
– Gilbeeeeert – jęknął Polska przeciągle, otaczając poduszkę ramionami. – Gilbert, no. Chodź spać.
– Czekaj... O, hehe, widzisz to? – Prusy odwrócił nagle się w jego stronę i szturchnął palcem ekran. – Pierwszy mem od Christiana. Co prawda sprzed dwudziestu lat, ale on się wyrobi. Wiedziałem, że jestem wspaniałym nauczycielem... Ej, za co?!
Feliks założył ręce na piersi i spoglądał na Gilberta wilczo; poduszka, którą w niego rzucił, zahaczyła o czubek głowy Prus i wylądowała gdzieś za biurkiem.
– Za jajco – wymamrotał.
Prusy wywrócił oczyma.
– Co jest? – zapytał, mrużąc oczy. – O co jesteś zły? Że mam, w przeciwieństwie do ciebie, dobre relacje z własną rodziną i chcę sobie z nimi popisać z własnej woli?
Feliks wypuścił powietrze przez zęby i odwrócił głowę, dając Gilbertowi do zrozumienia, że poruszył temat, którego nie powinien. Wyciągnięty środkowy palec był tylko dodatkową wskazówką.
Prusy westchnął; posłał pełne żalu spojrzenie czatowi (+200 nieodczytanych wiadomości) i zamknął klapę laptopa.
– No i co? – spytał, gdy przeszedł przez pokój i usiadł na łóżku. – Czemu się boczysz? Przecież to prawda.
Polska nie odpowiedział, zerknął tylko nań spode łba. Widząc to Prusy otoczył ramionami talię Feliksa, kładąc podbródek na jego ramieniu. Na to również nie było reakcji słownej, ale sądząc po stłumionym, zadowolonym mruknięciu, które z siebie wydał, ten gest zdecydowanie Feliksa udobruchał.
Polska obejrzał się przez ramię, a gdy na jego ustach wykwitł złośliwy uśmieszek, Prusy zdał sobie sprawę, że wpadł w pułapkę, jak mucha w lep, dosłownie i w przenośni.
Znowu.
– Dobra – Feliks wolno obrócił się ku Prusom, wyciągając dłonie przed siebie. – Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak różne mamy relacje rodzinne i fakt, trochę ci tego zazdroszczę – mruknął pod nosem. – Ale bardziej chodzi mi o to, że od dwóch dni nie można cię odciągnąć od laptopa. Mojego laptopa. Chciałem sobie zagrać, a nie mogę, a zaczął się nowy sezon!
Prusy zamrugał, a dłoń Feliksa tymczasem potarmosiła jego włosy.
– Myślałem, że czujesz się osamotniony – powiedział zbity z tropu Gilbert. – A ty masz ochotę na LOL-a?
Polska wyszczerzył zęby, ponad ramieniem Prus posyłając spojrzenie ciągle migającej klawiaturze; była najmocniejszym źródłem światła w pomieszczeniu.
– Jedno nie wyklucza drugiego – powiedział pojednawczo, stykając się czołem z Gilbertem i oplatając go kończynami niczym bluszcz. – O czym tak gorąco dyskutujecie w gronie beilschmidtowej watahy? – zapytał już spokojniej, usatysfakcjonowany tym, że partner w końcu poświęca mu czas.
– O moim kawalerskim.
Tym razem to mina Feliksa zrzedła.
– Żałuję, że zapytałem – mruknął. – I wolę nie wiedzieć, na co wpadli... Dalej mam koszmary po Hesji tańczącym do disco polo. Czy to był Holsztyn? Ile was tam jest? Nie, nie odpowiadaj – powiedział szybko. – Było was jedenaścioro, mieszkaliście w jeziorze, wiem. W każdym razie, jest was za dużo. Rzesza niemiecka, puzzle tysiąc elementów, niewiem, jakim cudem Europa was tylu pomieściła!
Gilbert robił dobrą minę do złej gry, próbując udawać, że wcale nie zgubił się w tym słowotoku Feliksa; w końcu uznawszy, że nadszedł kres obrażania jego licznego rodzeństwa, zamknął usta Polski swoimi.
Gdy kilka sekund później się odsunął, Polska uśmiechał się błogo.
– Okay, to mi się podoba o wiele bardziej – wymruczał, zacieśniając uścisk i ładując się Gilbertowi na kolana. – À propos naszego ślubu, nie ustaliliśmy jeszcze jednej rzeczy – dodał. – Kto będzie trzymał obrączki?
– Ludwiś, oczywiście.
Polska przewrócił oczami.
– Nie ma dziesięciu lat i nie wygląda już jak cherubinek – odparł. – Musi być też niższy niż my... Proponuję Łotwę. To wystarczająco łotwe zadanie... Łotwe, czaisz? Hehe.
– Nie wierzę, że dalej powtarzasz ten nieśmieszny żart.
– Kotku, to ty non-stop opowiadasz wszystkim o tym, że piszesz swoje... – Polska wziął głęboki oddech. – Oprus magnum.
Gilbert nie widział w tym nic śmiesznego; powieść, która tworzyła się na laptopie Feliksa, gdy ten był w pracy, zdecydowanie zasługiwała na ten tytuł.
Jak każda poprzednia zresztą i redaktorzy naczelni byli w błędzie, nazywając jego twory czystą grafomanią; nim jednak zdołał wyrazić swoje oburzenie, dłonie Feliksa jakoś tak podstępnie prześlizgnęły się po jego barkach, by osiąść delikatnie na ramionach i z zaskakującą siłą pchnąć na kołdrę.
Gdy przed nim zajarzyły się zielone ślepia, a końcówki blond włosów załaskotały jego szczękę, pomyślał przelotnie, że tym razem Feliksowi daruje tą bezczelność.
Przesunął wargami po delikatnej skórze szyi i uśmiechnął się do siebie.
Na ekranie zamkniętego, ale ciągle włączonego laptopa pojawiło się tymczasem siedemset nowych, nieodczytanych wiadomości.
![](https://img.wattpad.com/cover/247223216-288-k897104.jpg)
CZYTASZ
[aph] Siódemka
FanfictionOne-shoty pruspolowe: PrusPol Week 2020, PolPru Week 2023 i PolPru Week 2024 oraz inne! Feliks i Gilbert są... po prostu sobą. Mnogość gatunków, mnogość settingów, po prostu zbiorek.