A/N: Dotrwaliśmy! Dzisiaj z lekkim opóźnieniem, bo musiałam tego ficzka dokończyć, ale oto jest. Tym samym kończę PolPruWeeka 2024, dajcie znać, jak się wam podobało, bo się trochę zmachałam :D
Czasowo? Republika Weimarska, a więc jeszcze przed 1933.
Day Seven - June 9th: Juxtaposition | Shoreline | Commonwealth
Siwy ogier wydawał się nerwowy; Feliks pochylił się w siodle i delikatnie poklepał konia po szyi, nie mając pojęcia, co tak niepokoiło jego wierzchowca.
Piaszczysta plaża ciągnąca się wzdłuż brzegu jeziora była pusta, a w okolicznych zaroślach i sosnowym, przejrzystym lesie niedaleko też nie widział niczego, co mogłoby mieć wpływ na końskie zachowanie.
Nie słyszał żadnych dźwięków poza szumem koron drzew, okazjonalnym pluśnięciem gdzieś na wodzie i skrzypieniem mokrego piasku pod kopytami, a jednak Niemen co chwila parskał, podrzucał łbem i machał ogonem, a raz na widok usypanej z piasku babki, wzniesionej zapewne przez jakieś tutejsze dzieci, niemalże stanął dęba.
– Już, już – mruknął Feliks do konia, marszcząc brwi. – Chcesz wracać do stajni? – zapytał, ściągając wodze. – Dobrze, tylko proszę cię, zachowaj spokój, jak będziemy przekraczać granicę, bo jesteśmy tutaj, tak jakby totalnie nielegalnie...
Gdy zabrał konia, uśmiechając się wdzięcznie do stajennych, niepewnych, czy mu na to pozwolić, planował tylko krótką przejażdżkę po okolicy; pomysł na wyprawę na terytorium Prus Wschodnich, by ujrzeć mazurskie jeziora – Feliks Łukasiewicz miał wprawę w przekraczaniu granic tak, by nikt go nie zauważył, chociaż bez konia zwykle było to o wiele prostsze – zrodził się spontanicznie i został zrealizowany niemalże natychmiast.
I był głupi, co Polska zrozumiał poniewczasie, jadąc wierzchem przez jedno z małych, przygranicznych miasteczek i zaskarbiając sobie dziwne spojrzenia; prawdopodobnie znali jego twarz z gazet. I istniała też pewna szansa, że jego koń również był rozpoznawalny.
Zdecydowanie tego nie przemyślał.
– Możliwe, że wywołaliśmy jakiś skandal dyplomatyczny, wiesz? – Jego mina zrzedła, gdy zrozumiał potencjalne konsekwencje. Polska we własnej osobie przekradający się na terytorium Rzeszy Weimarskiej, na dodatek na Niemenie, synu tej Kasztanki. W takich czasach. Nie trzeba było wiele, by uznać to za jakąś prowokację. – Dlatego błagam cię, bądź cicho, biorę wszystko na siebie i własną głupotę.
Niemen w odpowiedzi tylko parsknął i dalej szedł stępa po piasku; Feliks westchnął.
Dobra, pomyślał. Nie jest tak źle, widziało mnie tylko paru miastowych, żaden z nich nie wyglądał na wojskowego czy polityka, raczej na robotników śpieszących do pracy. Zaraz wrócimy do Polski i może całość rozejdzie się po kościach...
Jeśli tylko Niemen nie zrobi awantury, ewidentnie ma problemy... A mogłem posłuchać stajennego, gdy odradzał... Dobra, czas wracać.
Nim jednak zrealizował to postanowienie, usłyszał za sobą tętent kopyt; Polska westchnął i unosząc się w siodle, obejrzał się przez ramię.
Prowadzącą od miasteczka do jeziora polną ścieżką ktoś kłusował; Feliks zmrużył oczy, by w ostrym świetle poranka rozeznać się, czy to tylko niegroźny amator porannych jazd czy też wysłane po Polskę służby.
Rozpoznawszy, kto siedzi w siodle, westchnął i opuścił ramiona.
– Wiedziałem – mruknął. Opuścił wzrok na Niemena, który postanowił zatrzymać się i zniżyć głowę, parskając na leżący na piasku zbutwiały patyk. – Wyczuł mnie, czy ki diabeł?
CZYTASZ
[aph] Siódemka
أدب الهواةOne-shoty pruspolowe: PrusPol Week 2020, PolPru Week 2023 i PolPru Week 2024 oraz inne! Feliks i Gilbert są... po prostu sobą. Mnogość gatunków, mnogość settingów, po prostu zbiorek.