Rozdział 18

107 3 1
                                    

Wróciłam do swojego domu. Byłam rozczarowana tym co Carlise powiedział. Byłam pewna, że skoro Edward w odpowiednim momencie zdążył uratować Belle, to jemu, jako lekarzowi tym bardziej udało by mu się mnie uratować i moglibyśmy cieszyć się naszym dzieckiem. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Nie chciałam nikogo widzieć, ale przybysz był nieugięty. Podeszłam do drzwi i otworzyłam. Za drzwiami stała Rosalie. Kiedy tylko zobaczyła w jakim jestem stanie to od razu mnie przytuliła. Rozpłakałam się w ramionach blondynki

- Rosalie, jak on mógł coś takiego powiedzieć? - zapytałam ze łzami w oczach, tuląc się do blondynki

- Kate, Carlise po prostu się o Ciebie martwi i boi się, że Twoje serce może nie wytrzymać. Belli od razu po porodzie został podany jad, ale minęło kilka dni zanim się obudziła po przemianie. I też nie ma pewności jak jad się przyjmie. Bella podczas ciąży umierała z dnia na dzień, gasła w oczach. Baliśmy się, że nie dotrwa do porodu. Sama jestem zdziwiona, że to powiem ale gdyby nie błyskotliwość Jacob'a źle mogłoby się to skończyć - powiedziała Rosalie, nadal tuląc mnie do siebie

Zamknęłam drzwi i obie usiadłyśmy na łóżku. Rozumiałam, że Carlise się martwił, ale mógłby chociaż spróbować też mnie zrozumieć, że bardzo chciałam zostać matką. To było jedno z moich marzeń, które bardzo chciałam żeby się spełniło

- Rosalie, ja rozumiem że on się boi, ale skoro z Bellą się udało to jest nadzieja, że ze mną też się uda - powiedziałam, patrząc na blondynkę

- Nadzieja zawsze jest, ale zrozum też Carlise'a. On się po prostu o Ciebie boi, bo nie chce Cie stracić. Ty nie możesz żyć bez niego, a on nie może żyć bez Ciebie. Porozmawiaj z nim i spróbujcie się pogodzić. Nie zapominaj, że za kilka dni bierzecie ślub. Już wszystko jest prawie gotowe. Jestem pewna, że nawet teraz Alice nadzoruje wygląd naszego ogrodu, by wszystko w dniu waszego ślubu było idealne - wyjaśniła Rosalie

- A co jeśli podejście Carlise'a co do posiadania dziecka się nie zmieni? - zapytałam, patrząc na dziewczynę

- Edward też nie chciał mieć dziecka, ale kiedy tylko na świecie pojawiła się Renesmee to nie wyobrażał sobie życia bez niej, zresztą tak jak i ja. Nawet gdy Volturi chciało się nas pozbyć z powodu jej narodzin, bo Irina myślała, że ona jest nieśmiertelnym dzieckiem, a okazało się że jest hybrydą - pół wampirem i pół człowiekiem. I gdybyś ty zaszła w ciążę jako człowiek i urodziła to z waszym dzieckiem byłoby tak samo - powiedziała Rosalie, patrząc na mnie

- Rzeczywiście, może masz rację, że zbyt gwałtownie zareagowałam. Powinnam jechać do niego i przeprosić go. Nie rozumiałam, że jemu najbardziej zależy na moim bezpieczeństwie i moim życiu - powiedziałam, zdając sobie sprawę z własnej głupoty

- Pomóc Ci się tam dostać? - zapytała Rosalie

- Nie. Pojadę samochodem i przy okazji przemyślę sobie przez drogę co dokładnie chcę mu powiedzieć - chciałam wyjść, ale wampirzyca mnie zatrzymała

- Poczekaj. Najpierw powiesz mi gdzie jest suknia ślubna. Jak już tu jestem to zabiorę ją do naszego domu tak jak prosiła Alice - powiedziała Rosalie z uśmiechem

Zaprowadziłam blondynkę do pokoju, w którym wisiała suknia ślubna mojej mamy. Była zapakowana, żeby się nie zakurzyła. Wyciągnęłam ją z szafy i podałam ją Rosalie. Po pożegnaniu się z dziewczyną, ruszyła ona wampirzym tempem do swojego domu. Ja po krótkiej chwili wzięłam kluczyki do samochodu i wsiadłam do niego. Ruszyłam w stronę domu Cullen'ów. Przez całą drogę zastanawiałam się co mam powiedzieć Carlise'owi. Dotarłam pod dom gdzie z tyłu słyszałam jak Alice zarządza pracą domowników. Weszłam do środka gdzie w salonie nigdzie nie zauważyłam Carlise'a. Byli tylko Jacob i Renesmee

Szpitalna miłość na wieki - Carlise Cullen i Kate Murphy [ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz