Pt.9 ,, Światło latarki''

30 3 3
                                    


Willow

Wróciłam z treningu z Angelo jakieś pół godziny temu. Mimo iż starałam się mu pomóc to sama starsznie się bałam co się z nami stanie. Wkoncu mówimy jednak o czyimś zaginięciu i naszej winie. Niestety nie tu jednak jakiejkolwiek osoby której mogłabym się zwierzyć z problemów tak aby nie zamartwiać bardziej innych. Angelo , cóż uwielbiam go ale wiem że często panikuje i kolejny stres nie wpłynie na niego za dobrze. Wkoncu usiadłam sobie na murku w ciszy kiedy nagle usłyszałam czyjąś rozmowę. Znałam te głosy doskonale.

- Słyszeliście o tej sprawie z Maks ? - odezwała się pierwsza z osób.

- Chyba już każdy o tym gada - nagle do moich uszu dobiegł kolejny głos - ale tak serio myślicie że tamta gromadka mogła jej co zrobić?

- Oczywiste że tak - zaśmiała się 3 osoba - przecież to jacyś popaprańcy! Już ja swoje słyszałam zresztą z rozmów Shelly i Colta możnaby się dowiedzieć tego samego

- No nie wiem - ponownie usłyszałam głos 1 osoby - może i są trochę ... Dziwni ale czy byliby w stanie zrobić coś takiego? Chcoiaz wsumie nie zaszkodzi mnie na nich okoz reszta też powinna wiedzieć co się dzieje

Serce zaczęło mi bić szybciej z każdym kolejnym wypowiadanym przez nich słowem. Poczułam się jakby czas na chwilę się zatrzymał a jedyne co do mnie docierało to zapach dymu z papierosów pomieszany z rześkim powietrzem. Kiedy się otrząsnęłam szybko i po cichu oddaliłam się od nich. Zaczęłam energicznie iść w stronę domu i kiedy już miałam sięgnąć po klamkę nagle coś mnie powstrzymało. myśl o tym co Melodie zrobi z taką informacją trochę mnie przerażała. Siadłam więc na ziemi oparta o ścianę domku.

Angelo

Paliłem sobie przed obozem aż w pewnym momencie podszedł do mnie Fang. Stał chwilę w ciszy a nastąpnie spojrzał w moją stronę.

- dasz zapalić ?.- zapytał po dłuższej chwili.

Bez żadnego słowa podałem mu papierosa i zapalniczkę. Znowu nastała niezręczna cisza. To takie... Dziwne. Z jednej strony ledwo się znamy a z drugiej łączmy nas straszna tajemnica która nie może nigdy wyjść na światło dzienne. Atmosfera między nami wsyztskimi z kazdą godziną robiła się coraz gęstsza i bardziej niezręczna. Nawet te najbardziej odważne osoby bały się odezwać na ten temat i co chwila rozglądały się czy nikt nas nie podsłuchuje. Idealne zaczęcie dwutygodniowego wyjazdu.

- Angelo... - zaczął niepewnie Fang - myślisz że...że ją kiedyś znajdziemy...? Że wróci...? Że nie będziemy mieć przez to problemu...?

- Słuchaj... - odpowiedziałem jednak odwróciłem wzrok - nie wiem czy ją znajdziemy i czy dostaniemy za to karę... Ale mam pewność że nas znienawidzić za to wsyztsko... Wszyscy się w tym pogubiliśmy... To wyjście to było najgłupsze co moglismy zrobić... A jeszcze Melodie chce znowu tam iść...

- właśnie co do Melodie - powiedział już trochę pewniej - myślisz że to co planuje jest dobre...? Że faktycznie tylko takie jest rozwiązanientegi problemu...?

- Nie do końca - przymknąłem oczy wdychając dym z papierosa - ona też się boji... Też jest tylko nastoltką, jak my wszyscy, a nie seryjnym mordercą. Widzę jak bardzo się stara nam pomóc i staram się to doceniać... Ale nie możemy w niej pokładać całej nadziei... Ona jest taka jak my , wiem to , poprostu nie chce tego okazać. Żaden z nas nie dał rady nawet spróbować tego wsyztskiego poskładać w logiczną całość i trzeźwo myśleć co zrobić , więc ona się poświęciła i to zrobiła , nie oznacza to jednak że wsyztsko co robi jest dobre.

- Nie znałem cię od tej strony Angelo - powiedział zafascynowany moją wypowiedzią Fang - gdzie się nauczyłeś tak uspokajać ludzi i rozumieć co robią? Bez urazy ale miałem cię bardziej za takiego... Kłótliwego i zapatrzonego w siebie

- Bo taki jestem - zaśmiałem się cicho - ale wiem kiedy tzreba na chwilę odstąpić od swojej natury by pomóc innym. Zwłaszcza kiedy sytuacja jest poważna. Nie umiem co prawda kierować ludźmi ale wystarczy mi że umiem ich rozumieć i się dostosować jak tzreba. No ale dobra dosyć tego gadania , wracajmy bo zaraz się rozpada

Minęło kilka godzin a my zebraliśmy się przy murze obozu. Murze przez który przeszliśmy kiedy ostatni raz widzieliśmy Maks. Wszyscy się baliśmy jednak przekroczyliśmy ogrodzonie i zaczęliśmy iść w las , tym razem wszyscy , bez rozdzielania się.

- Myślicie że tu będzie ...? - zaczęła Emz trzymając się blisko.

- Miejmy taka nadzieję - szepnęła Willow - patrzcie pod nogi i dookoła siebie , nie wiemy czy to coś się nie zjawi s tedy musimy być czujni

Wszyscy tylko przytakneli. W tym momencie nastała całkowita ciemność. Cholerna zapomnieli wymienić baterię w ładowarce. Odwróciłem się i mimo iż mało widziałem to czułem strach od nich wszystkich. Sam też byłem wystraszony. Gęsty las , bez latarki w którym krąży ktoś lub coś co może nam zrobić krzywdę.

- Angelo... - zaczęła Meldoie przełykając ślinę - powiedz że masz zapasowe baterie...

- Nie mam... - zacząłem jednak starałem się nie brzmieć na aż tak wystraszonego - ale spokojnie damy radę , to nie koniec świata prawda? Złapcie się za ręce.chcoiaz się nie zgubimy. Ja i Willow mieszkamy w lesie i umiemy się odnaleźć

- Nie bój się Melodie, nic się nie stanie - odezwał się Draco przytulając ją- jesteśmy tu razem i damy sobie radę

- Apropo tego wsyztskiego - wtrąciła się Maisie - nie lepiej zawrócić i wyjść jutro ze sprawnym sprzętem? Tak byłoby bezpieczniej

- Doceniam troskę Maisie - odpowiedział cicho Buster - ale przy zaginięciu liczy się każda godzina s wusmie nawet minuta. Nie mamy pewności czy przez te kilka godzin nikt jej nie zabije bądź nie zje jej jakieś zwierzę. Jeśli nie zaryzykujemy teraz to może nie być kolejnej okazji , a im dłużej Maks nie ma tym większe są podejrzenia wobec nas a z tego tymabrdziej nic dobrego nie wyniknie.

Wszyscy tylko przytakneli sny i zaczęliśmy iść w głąb lasu bez zbędnej dyskusji. Miałem jednak cały czas jakieś głupie wrażenie że ktoś za nami idzie. Słyszeliśmy trzaski łamanych gałązek jednak nie byliśmy w stanie dostrzec źródła tego dźwięku. Nagle dostrzegliśmy posturę jakiejś osoby i wystraszeni nagle wylonioną osobą upadliśmy ma ziemię zamykając oczy. Kiedy je otworzyliśmy zaczął nas oslepiec ostry blask latarek. Po chwili nasze oczy orzyzywczaily się do siwatła i dosłownie zamarliśmy.

- Co wy tu robicie dzieciaki? - powiedziała dobrze znana nam dziewczyna która zajmowała się sprawą zaginięcia Maks - nie wydaje mi się abyście mogli tu być w nocy? Czego szukacie?

Wpatrywaliśmy się w Shelly i Colta stojącymi nas nami i patrzącymi z pogardą. Cholera teraz to już jest po nas...

____________________________________________

Hejka!

Przepraszam że nie było części ale zakończenie roku szkolnego, miałam też urodziny 12 czerwca i nie było czasu pisać. Dopiero teraz piszę z nudów bo prawdopodobnie mam grypę i czuję się fatalnie ale chociaż wenę mam

Ps. Jaką macie średnią? Ja 5,18

Dziękuję za przeczytanie

YkuiNova

Flèche D'amour | brawl stars | pl🇵🇱‼️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz