Pt.18 ,,Krzyki"

33 4 33
                                    


Shelly

  Szliśmy razem z Coltem w coraz to gęstsze tereny lasu. Nie miałam pewności że idziemy dobrze ale miałam takie przeczucie a ono rzadko kiedy mnie zawodzi. Z drugiej strony jednak , czy grupka nastolatków faktycznie szła by w takie miejsce? Co za absurdalne pytanie , napewno poszli. Zakładając oczywiście że po drodze nic ich nie zjadało

- Masz jakieś ślady? - spytał Colt rozglądając sie- nie widzę tu nic co by mogło świadczyć że tu byli

- Ja też nie - westchnęłam - ale wiesz, to gęsty las , łatwo jest zatrzeć ślady

      Przestałam iść i zaczęłam przeszukiwać okolice tak samo jak chłopak. Moją uwagę przykuły zarysowania na drzewie tak jakby ktoś coś w nich wydrapał. Niestety było zbyt ciemno by zobaczyć cokolwiek z tego.

- Co tam masz? - spytał Colt podchodząc do mnie i świecąc latarka na drzewo ukazując wydrapana gwiazdę - czyli mamy jakiś ślad

- na to wygląda - powiedziałam starając się brzmieć stanowczo jednak w duchu cieszyłam się ze szczęścia że zaczynamy znajdywać więcej poszlak - wygląda na stosunkowo stary ślad bo mech już go obrusl

- To może jest stare ale to raczej nie - chłopak pokazał mi kłębek czegoś przypominającego pobrudzone futro - obawiam się że teraz zwierzęta są dla nich bardziej niebezpieczne niż mordercą

- wydaje mi się że brali ze sobą broń więc nie może być tak źle - odpowiedziałam sama jednak nie będąc przekonana co do mojej odpowiedzi

- Teraz mają ale albo się wkoncu skończy albo ją stracą wkoncu nie umią się nią jeszcze aż tak dobrze posługiwać - wyjaśnił od razu Colt

Angelo

    
      Willow wciąż nie wracała co tylko nasilało nasza panikę. Łudziłem się że jeszcze wróci i skończy się na strachu. Niestety tak się nie stało.

- musimy coś zrobić - wydusiła z siebie wkoncu Maisie - ona nie wróci sama , o ile jeszcze wogóle wróci

- Nie siej paniki - uspokoił ją Buster - znajdzie się tak samo jak pozostała dwójka.

- Tzreba zacząć bardziej się pilnować - zaczęła Melodie - koniec z chodzeniem gdziekolwiek samemu jasne ? Im mniej nas jest tym mniejsza szansa że wogóle z tego lasu wyjdziemy

Nie możemy zostawić tamtych w lesie - fuknęła Emz - mogą potrzebować pomocy!

- Rozumiem cię - uspokoiła ją Melodie - ale pamiętajmy że jesteśmy tu razem i najpierw musimy zadbać o nasze nawzajem bezpieczeństwo. Także słucham pomysłów gdzie teraz idziemy lub co robimy

- Tzreba się dowiedzieć jaki wpływ ma naszyjnik na cały ten las - odezwałem się nareszcie - z tego co widzę to wywołuje jakąś dziwną energię i panikę wśród chociażby zwierząt. Narazie będę miał go schowany , wtedy jest trochę lepiej.

- Tzreba przejrzeć najbliższy teren a zwłaszcza bagna - stracił się Fang - może to nam pomoże odnaleźć Willow

     Jeszcze kilka minut wymienialiśmy różne zdania , plany i opinie. Nic z tego nie było dość dobre by szybko odnaleźć Willow oraz resztę ale wkoncu trzeba się było zdecydować co robimy. Zaczęliśmy więc od przejrzenia najbardziej gęstej części lasu jaka była niedaleko miejsca w którym spaliśmy co jednak nie przyniosło żadnych efektów. Kolejną rzeczą na naszej liście były bagna. Mieszkaliśmy koło bagien z Willow a więc wiedzieliśmy mniej więcej jak się na takim terenie zachować.

- Słyszycie to..? - spytała Meldoie zakrywając uszu jakbyslyszala coś głośnego. Nie wiedzieliśmy o co jej chodzi gdyż wokół panowała głucha cisza.

     Spojrzeliśmy po sobie zmieszani i podeszliśmy bliżej dziewczyny aby zobaczyć jej stan. Ta jednak.zachowywala się jakby słyszała jakiś głośny , wręcz nieznośny dźwięk.

- Melodie co się dzieje ? - spytałem kładąc rękę na ramieniu dziewczyny - co takiego słyszysz ? Może jesteś chora?

- N- nie jestem...! - krzyknęła dziewczyna jednak oo chwili znów dźwięk w jej uszach jakby się nasilił.

        Schyliłem się aby dokładniej się jej przyjrzeć kiedy ujrzałem zielony połysk s kieszeni mojdj bluzy. W kieszeni w której znajdował się mój naszyjnik. Pospiesznie wyjąłem go i wziąłem do ręki. Mimo swojego normalnego wyglądu wydawał się być przerażający tak jakby ktoś właśnie chciał cię tym zabić. Założyłem przedmiot na szyje i w ten samej chwili usłyszałem przeszywający pisk przez który o mały włos nie upadłem na ziemię. Męczyłem się tam razem z Melodie kilka dobrych minut aż wkoncu Fangowi udało się podejść i zdjąć mi naszyjnik z szyji wtedy nagle nasze dolegliwości ustały.

- Co to do cholery było?! - krzyknęła spanikowana Emz którą Buster Stark się pocieszyć.

- N- nie mam pojęcia... - odpowiedziała przeciągle Melodie podnosząc się. Draco od razu podszedł do niej i jej pomógł. To wsumie słodkie że mimo jej porywczego charakteru ma kogoś komu pozawala do siebie przychodzić i jej pomagać.

- To napewno nie jest dobry znak - powiedziałem stanowczo prostując się - Ale daje nam to trochę do myślenia..naszyjnik może być używany do wywoływania bólu ale też leczenia go.

- Tylko jest jeden problem - wtrącił Fang - osoba która nosi go podczas takich sytuacji nie daje rady sama go ściągnąć , a więc używanie tego samemu będzie sprawiać tylko kłopoty.

- Czyli nie możemy się rozdzielić - westchnęła Meisie - zwłaszcza Angelo nie może , bo wkoncu on chodzi z naszyjnikiem. Obiecaj że nie będziesz nic robił na własną rękę

- Obiecuję , obiecuję - powiedziałem przeciągle przewracając oczami - powinniśmy iść dalej im dłużej czekamy tym szybciej może nam się coś stać.

      Zaczęliśmy dalszą wędrówkę po bagnach i zarośniętych częściach lasu. Uczucie że ktoś się na nas patrzy nie ustępowało a wręcz nasilało sie z każdym krokiem. Teraz było to jednak mało ważne dla mnie , oddałbym życie aby tylko Willow znalazła się cała i zdrowa , abym mógł ją objąć i powiedzieć jej że wsyztsko będzie dobrze , że wrócimy do domu i będzie wsyztsko tak jak dawniej. Tylko ona dawała mi nadzieję , że ta sytuacja ma jakieś wyjście , s teraz? Teraz nie mam żadnej takiej osoby.

Shelly

       Usiadłam na ziemi opierając się o drzewo podczas gdy Colt rozpalał nieduże ognisko. Całą noc poszukiwań i nie.ms zbyt dużych śladów. Ale czego ja się kurwa spodziewałam ? Od razu przecież nic się nie zrobi.

- Co już zmęczona ? - spytał chłopak podchodząc do mnie.

- Trochę... - ziewnęłam - wiesz że ostatnio mało spałam...

- Rozumiem rozumiem - Colt usiadł obok mnie delikatnie się uśmiechając. Czyżby już nie był na mnie zly? Chciałabym abyśmy mogli razem współpracować bo osobno jesteśmy nikim.

      Zdałam sobie sprawę jak chłodna jest noc w lesie. Nawet przykrycie się kocem nic nie dało. Chciałam udawać że wsyztsko dobrze ale nawet w ciemnisci było widać że moje ciało jest jak galaretka.

- przecież widzę że ci zimno - odpowiedział chłopak oo czym przykrył mnie swoją kurtką i objął

         Dlaczego teraz jest to dla mnie takie nowe? Przeckez kiedyś to było dla nas normalne? Niż jeszcze kiedyś w dalekiej przyszłości będzie jak dawniej...

____________________________________________

Hej!

Mam nadzieję że rozdział się wam spodobał !

Przepraszam że tyle czekaliście ale byłam na obozie chyba najlepszym w moim życiu i dopiero wczoraj wróciłam , mam nadzieję że nie macie mi tego za złe

Dziękuję za przeczytanie

YkuiNova

Flèche D'amour | brawl stars | pl🇵🇱‼️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz