Pt. 13 "Wyprawa"

22 4 12
                                    

9 lat wcześniej

Shelly

Siedziałam w bibliotece przy obozie szukając czegokolwiek co pomogłoby mi dość do prawy w sprawie naszyjnika. Oczywiście nie robiłam tego sama , bo Colt we wszystkim mi pomagał. Godziny mijały a my wciąż szukaliśmy

- Shelly chyba coś znalazłem - powiedział chłopak a ja natychmiast do niego podbiegłam

- Co takiego ? - spytałam zaciekawiona

- Może to nic takiego - zaczął - ale można powiedzieć że jest to książka dotycząca powstania ośrodka. Co najdziwniejsze nie da się jej otworzyć. Potrzeba tu klucza.

- Skąd chcesz go wziąć ? - zapytałam zadziwiona. Przecież klucz może być wszędzie

- No właśnie mam pewien pomysł - powiedział dumny z siebie chłopak - na okładce jest taki sam znaczek jak na naszyjniku. Wydaje mi się że będzie się to dało tym otworzyć.

- No to na co czekamy , bierz to i idziemy do domku! - powiedział ciągnąc chłopaka za rękę w stronę wyjścia z biblioteki.

Czasy obecne

Angelo

Wróciłem z lasu rani , prawdę mówiąc to chciałem iść sam w głąb lasu ale zrezygnowałem z tego pomysłu. Muszę się lepiej przygotować. Pewne było jednak że nie będę dłużej współpracować z tamtymi idiotami.

Dostrzegłem zamartwiające się Amber i Rose. Amber była kuzynką do primo a Rosa jego przyjaciółką. Podszedłem do dziewczyn wcześniej chowając naszyjnik do kieszeni.

- Cześć - stanąłem obok nich - coś się stało?

- Hej Angelo - odpowiedziała mi szybko Rosa starając się ukryć swój strach - nie wiadomo co z el primo... Plotki mówią że znaleźli kawałek jego maski... Boże co jeśli on już...

Amber zaczęła cicho płakać , Rosa zresztą też była temu bliska. Byli ze sobą bardzo zżyci, podobnie jak ja i Willow. Gdyby ona tak zniknęła nie umiałbym chyba przestać płakać , jest dla mnie jak siostra. Przytuliłem dziewczynę staraj się ją jakoś pocieszyć, przyda im się teraz wsparcie.

- Przepraszam że pytam - ponownie zabrałem głos - ale jak to się stało , że go nie ma?

- No bo... - zaczęła Amber ocierając łzy - wyszliśmy na wieczorny spacer całą trójką... Było już późno a droga była nieoświetlona. El primo powiedział że zostawił portfel obok jednego ze sklepu i że po niego wróci. Chciałyśmy iść z nim ale on się uparł że pójdzie sam i żebyśmy poszły , a on nas dogoni...

- Ale nie dogonił - druga z dziewczyn odezwała się ponownie - czekaliśmy i czekaliśmy ale nie wrócił... Potem znikły jeszcze Janet i Bonnie , a na końcu całe to zmienianie ośrodka... Podobno widziały właśnie ten jego kawałek maski koło lasu.. a o nim w ostatnim czasie różne plotki krążą

- to straszne... - powiedziałem wciąż pocieszając dziewczynę - mam nadzieję że odnajdzie się cały i zdrowy tak samo jak Maks...

- Słyszałam o tym - Odpowiedziała mi Rosa - mam nadzieję że nie zaginie więcej osób

Wymieniliśmy ze sobą jeszcze kilka zdań. Potem tradycyjnie wróciłem do dołu gdzie od razu podbiegł do mnie Fang i Buster najwidoczniej czymś podekscytowani , co tu się stało przez te kilka godzin?

- Angelo słuchaj musimy wymyśleć kolejny plan - Fang odezwał się jaki pierwszy - Bonnie i Janet tez mam zaoferowały pomoc.

- Wiecie co - zaczął Buster - Colta i Shelly trzeba by przekonać do pracy razem. Zaoszczędzi nam to nerwów z ucieczka , a oni jednak lepiej wiedzą jak się bronić.

- A myślisz że się zgodzą ? - spytał Draco - wiesz słońcu obecnie nie są do nas za przyjaźnie nastawieni

- Wy to na głowę upadliście ! - krzyknęła Melodie - jak teraz będziemy mieli coś robić razem to się ujawnimy ile razy tam byliśmy i ile wiemy , a oni mają wiedzieć o nas jak najmniej

Z tym akurat musiałem się zgodzić to był idiotyczny pomysł. To nie takie proste kogoś do siebie przekonać.

- Dobra stop słuchajcie wsyzsxy - krzyknąłem na co wszyscy spojrzeli na mnie. Trzeba zapanować nad sytuacją zanim zrobią coś głupiego- Trzeba znaleźć mapę lasu i ośrodka , ogólnie tej okolicy, a potem poprostu do tego lasu znowu iść. Siedząc tu nie zrobimy nic. - ściągnąłem naszyjnik z szyji i rzuciłem na łóżko obok - i koniec kurwa w zabawę z tym cholernym wisiorkiem! Szukamy Maks i El primo , znajdujemy , wracamy i nigdy więcej nie ruszamy tej sprawy. Mam gdzieś wasze zdanie w tej sprawie albo to czy się boicie czy nie , do cholery to jest wina nas wszystkich co się dzieje a teraz tzreba to opanować zanim powybijają nas wsyztskich!

Wszyscy spojrzeli po sobie jednak zgodzili się że mną. Czas na trzecią nocną wyprawę w las. Trzecią i zarazem ostatnią , bo nie wyjdziemy z tego cholernego lasu do puki nie znajdziemy tamtych.

- spakójcie się , jak dobrze pójdzie to wyruszyny jeszcze dziś. I przyszykujcie się że to się na jednym dniu nie skończy.

Sam po tym poszedłem do pokoju i wyjąłem plecak po czym zacząłem pakować najważniejsze rzeczy. Sam nie wiedziałem do końca co robię ale wolę nie wiedzieć co robię niż nic nie robić.

- Angelo - podbiegła do mnie Willow - jesteś pewien że to dobry pomysł?

- nie mam pojęcia - odpowiedziałem - ale co mamy do stracenia ? Teraz to już nic. Nie wiem co będzie Willow , sam się tego wsyztskiego boje i wiem że mnie to przerasta ale ktoś musi zacząć się tym wsyztskim zajmować i w tym wypadku padło na mnie. Obiecuję że nie dam wam nic zrobić

- Pamiętaj że nie jesteś sam Angelo - dziewczyna przytuliła mnie co odwzajemniłem - masz.mnje i niezależnie od tego co będziesz robił i ile błędów popełnisz , zawsze będę przy tobie aby cię wspierać. Naprawdę możesz na mnie polegać Angelo , pomogę ci ze wszystkim jeśli tylko będę wiedziała jak

Shelly

Przeglądałam stare wpisy mojego pamiętnika który pisałam jeszcze w czasach szkolnych. Było tam wszytko , zdjęcia z książek o ośrodku , zapiski , jakieś daty. Miałam tam zgromadzone ogrom informacji. Kto by pomyślał że po latach zaczne z tego korzystać. Te moje dziecięce pomysły jednak nie były aż tak głupie.

- Co tam znowu robisz - powiedział Colt siadając obok mnie na zmiemi- to ten pamiętnik czy ja mam jakieś urojenia?

- Nie masz - odpowiedziałam zamykając go- jest tu bardzo dużo rzeczy o tym wszystkim - odwróciłam wzrok po czym spojrzałam w stronę lasu

- Shelly - chłopak objął mnie delikatnie - wiem że to dla ciebie ciężkie wracać do tej sprawy , wkoncu dość mocno ją wtedy przeżyłaś. Twoje rany też były tragiczne

- to nawet nie o rany chodzi - westchnęłam - czuje się tak zupełnie bezsilna jak wtedy. Ta osoba zabrała mi wszelkie chęci do jakiegokolwiek poznawania świata , nie chcę by kogoś innego też to spotkało ale jednocześnie czuje że nie mogę ich od tego uchronić, mam wrażenie że zawiodłam po całości. Choelra po co mi było wtedy brać ten nazyjnik!

- Spokojnie nie denerwuj się - powiedział Colt dość spokojnie. Chcoiaz on potrafi nie wariować w takich sytuacjach - to nie jest twoja wina Shelly. Robimy wszystko co możemy ale oni to też już dorośli ludzie , sami muszą decydować co jest dla nich dobre. Jeśli będą chcieli się w to pakować to będą i tego nie zmienimy. Ale puki co obserwujmy co się dzieje, może uda się im chociaż jakoś pomóc z tym wsyztskim, jeśli nie zatrzymać.

____________________________________________

Witam Ponownie!

Jezu dwa rozdziały w jeden dzień , mało kiedy mam taką wenę , a może wleci dzisiaj lub jutro jeszcze jeden a więc wyczekujecie! Uznałam że czas zmienić miejsce akcji na bardziej niebezpieczne czyli las , a potem jeszcze dalej ale wsyztskiego dowiecie się w swoim czasie.
Dziękuję za przeczytanie!
YkuiNova

Flèche D'amour | brawl stars | pl🇵🇱‼️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz