Pt. 20 ,,Świetlista droga"

14 1 0
                                    


Shelly

    Otworzyłam powoli oczy i przetarłam je rękami. Spałam? Najwyraźniej. Przeciągnęłam się i rozejrzałam wokół. Zobaczyłam Colta niedaleko mnie który słysząc że się podniosłam,  spojrzałam w moją stronę.

-  No dzień dobry Shelly- powiedzual chłopak uśmiechając się lekko - wyspałaś się?

- powiedzmy - mruknęłam niedokońca rozbudzona - niewygodnie tu jest.. No ale dobrą nie ma na co narzekać. A ty coś wogole spałeś? Jak chcesz to się położ ja trochę popilnuje wszystkiego

- nie ms potrzeby - zaprzeczył od razu Colt - też chwilę przysnąłem , więc śpiący nie jestem

- no to trzeba się zbierać - westchnęłam wstając.

        Po chwili sobie coś uświadomiłam. Colt dał mi wcześniej swoją kurtkę która nie dość że cały czas miałam to jeszcze prawie zapomniałam mu jej oddać. Tam Swoją drga to nie było mu zimno? Przecież mi jeszcze jest chłodno a jestem dobrze ubrans na taką pogodę. Zdjęłam z siebie kurtkę i podałam chłopakowi

- Dzięki za pożyczenie kurtki - zaczęłam- ale tobie się to przyda bardziej przy szukaniu. Musimy znowu ruszać bo za długo staliśmy w miejscu

- Shelly spokojnie - chłopak położył rękę na moim ramieniu - oni też robią sobie przerwy , nie zrobią wszystkiego na raz , a więc na spokojnie możemy tam iść.

       Przewróciłem oczami I się zaśmiałam. Następnie zaczęliśmy iść dalej z nadzieja że się na nich natkniemy. Im dluzej byli tu sami tym większa szansa że popełnia ten sam błąd co my w przeszłości.

      W czasie drogi zaczęłam.troche rozmyślać o Colcie. To wsumie miłe że wciąż w jakimś stopniu się o mnie troszczy... Jak jestem z nim sam na sam to widzę jak naprawdę on się zachowuje. Nie jest gwiazda która popisuje się przed wszystkimi, to tylko część jego pracy. Dla mnie przez większość życia Colt byl troskliwym i wyrozumiałym facetem który zawsze umiał mnie pocieszyć. Dobrze jest mieć świadomość,  że nie zmieniło się to od czasu kiedy się przyjaźniliśmy. Poraz pierwszy od kilku lat znowu zaczynam.widziec w nim swojego przyjaciela a nie wroga.

Angelo

     Jedliśmy przyniesione przez resztę owoce. Były całkiem smaczne i trochę się najedlismy. Wiadomo że to nie to samo co normalny posiłek ale trzeba sobie jakoś radzić. Nadszedł czas na dalszą drogę i trzeba było zdecydować gdzie idziemy.

- Hej wszyscy posłuchajcie mnie na chwilę,- wszyscy skierowali mój wzrok na mnie przerywając wszystkie trwające dotychczas rozmowy - musimy się zdecydować w którą stronę idziemy

- Może są tu jakieś ślady- powiedziała Emz - trzebaby się rozejrzeć może znajdziemy jakąś podpowiedź.

- No to na co czekamy- powiedzial pospiesznie Fang wstając z miejsca - do roboty , nie mamy dużo czasu.

     I tak właśnie wszyscy zaczęliśmy ponowne poszukiwania śladów. Wyglądało tak jak wszystkie inne nasze poszukiwania. No może poza jednym drobnym szczegółem. Naszyjnik który ponownie odłożyłem do kieszeni , teraz swiecil ostrym zielonym blaskiem. Jak to się działo? Dlaczego? Tego nie wiem ale byłem pewien że odpowiedź jest blisko.

- Co się dzieje - spytać Buster podchodząc do mnie i patrząc się na naszyjnik- czemu on tam świeci?

      Momentalnie obok mnie pojawiła się cała reszta zaintrygiwana światłem niewiadomego dla nich pochodzenia , czyli tym z naszyjnika.

- Może go założysz? - zaproponowała Melodie

- zgłupiałaś? - zaprzeczyła stanowczo Maisie- pamiętasz co stało się ostatnio jak go założył?

Flèche D'amour | brawl stars | pl🇵🇱‼️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz