Pt.10 ,,Ostrze"

52 4 19
                                    

~° 9 lat wcześniej •~

Shelly

Siedziałam na trawie znudzona przeglądając niedawno m znalezioną książkę. Dokładnie analizowałam kartkę po kartce , czytając każde słowo kilka razy aby się upewnić że nic nie przeoczyłam. W pewnym momencie z mojego skupienia wyrwał mnie głos znajomej mi osoby.

- co tam znowu czytasz ? - powiedział Colt siadając obok mnie na ziemi i patrząc na książkę - to coś związanego z tym ośrodkiem?

- Tak - odpowiedziałam dość podekscytowana- nic nie poradzę to ma tak ciekawą historię że nie umiem przestać tego zagłębiać , chociaż wciąż nie mogę sobie połączyć nic z tego z tym naszyjnikiem

- Nie martw się - odpowiedział chłopak z uśmiechem przytulając mnie - Bystra jesteś , napewno coś wymyślisz

- Gdyby to jeszcze było takie proste jak mówisz - odpowiedziałam cicho się śmiejąc - ale mało co tu się ze sobą jakkolwiek logicznie łączy

- Ile już nad tym siedzisz? - zapytał nagle - nie widziałem cię dzisiaj na żadnych zajęciach

- No kilka godzin będzie .. - odpowiedziałam - ale i tak nie mam nic lepszego do roboty, a zajecia i tak szybko nadrobię

- Boże Shelly - zaczął chłopak z wyraźną troską w głosie - Nie możesz się tak tym zamęczać... Życie nie kreci się wokół zagadek kryminalnych. Powinnaś trochę odpocząć , skorzystać z tego że mamy trochę luźniejszy moment szkoły i może poznać w końcu jakiś innych ludzi

- Łatwo ci mówić - spojrzałam na niego - tobie to wszystko jakoś tak łatwo przychodzi , poznawanie ludzi , korzystanie z życia i nie denerwowanie się każdą najmniejszą rzeczą

- Shelly, ja wiem , że ty jesteś zawzięta i nie umiesz nic odpuścić ale trochę odpoczynku ci się przyda - powiedział Colt po czym wstał a następnie podał mi rękę - chodź przejdziemy się , potem skończysz swoje śledztwo

Uśmiechnęłam się na propozycje chłopaka a więc wstałam i razem zaczęliśmy wychodzić z obozu. Szliśmy mniej zaludnioną częścią miasta rozmawiając i śmiejąc się. Dobrze nam się razem spędzało czas, zresztą tak jak zawsze.

Po jakimś czasie zatrzymaliśmy a moim oczą ukazało krystaliczne jezioro otoczone drzewami. Siedliśmy na brzegu a ja mogłam się jeszcze lepiej przyjrzeć temu miejscu. Nie wiem , skąd Colt zna takie miejsca ale zdecydowanie jest to unniego na plus.

- No i co podoba się? - spytał patrząc na mnie trochę zestresowany.

- Jest pięknie... - odpowiedziałam oczarowana nie mogąc nacieszyc się tym pięknym widokiem

Po kilku minutach przyjemnej rozmowy zauważyłam że Colt intensywnie się we mnie wpatruje , a raczej w naszyjnik który na sobie miałam. Posłałam mu zdezorientowane spojrzenie na co ten zmienił momentalnie wyraz twarzy i odwrócił wzrok.

- Ta zawieszka... - Zaczął trochę niepewny czy chce mówić dalej - od początku miałem wrażenie że skąś ją kojarzę ale wkoncu przypomniałem sobie z kąd. Widzisz tam na tyle obozu jest bardzo podobny symbol , ja wiem że ich w tym ośrodku jest pełno ale z tamtym jest coś wyjątkowo nie tak.

- Czyli jest jakiś kolejny ślad ? - spytałam coraz bardziej zaciekawiona - może powinniśmy iść sprawdzić gdzieś głębiej w las sprawdzić co to znaczy?

- No nie wiem... - powiedział wyraźnie zestresowany myślą, że mamy tam iść - nie wydaje mi się , że to zbyt bezpieczne...

- No Colt inaczej się nie dowiemy co się tu dzieje - odpowiedziałem z nadzieją - przecież nie będziemy całego lasu przeszukiwać

- Eh... Niech ci już będzie , wiem że jak się nie zgodzę to mnie tym zamęczysz

Uśmiechnęłam się na jego słowa a następnie zaczęłam planować już kiedy i jak z tąd wyjdziemy. Jak damy się przyłapać do źle się to skończy. Colt jeszcze nie będzie musiał się tak martwić jest w końcu pełnoletni , gorzej ze mną ale nie raz już robiłam podobne rzeczy na jakichś wyjazdach , a więc dam radę i tym razem.

~° Kilka godzin później, las °~

Szliśmy razem przez gęsty las, nawet latarka mało co dawała. To miejsce nie przypominało pasów do jakich normalnie chodziliśmy. Panowała tu głucha cisza , tak jakby czas zwyczajnie się zatrzymał. Nie było słychać zupełnie nic poza naszymi krokami. Przez to wszystko czułam ogromny niepokój jakiego nie doświadczałam nigdy wcześniej i widziałam że nie tylko ja go doświadczam. Colt również wydawał się być zdenerwowany chcoiaz najwyraźniej nie chciał tego pokazywać.

- Nic takiego tu nie ma - szepnął - Może lepiej wracajmy Shelly, wydaje mi się , że nic dobrego nas tutaj nie spotka.

- Chodźmy jeszcze chwilę - odpowiedziałam zawiedziona - napewno coś wkoncu znajdziemy , przecież same z siebie te znaki się nie pojawiają , jakaś musi być przyczyną , a jeśli nie z tego lasu to skąd niby ? Bo ja tu nie widzę innego wyjścia

- Zejdź na ziemię tu nic nie ma - powiedział już trochę podenerwowany - Nawet jeśli coś znajdziemy to co zrobisz? Bo kimkolwiek ta osoba jest to wydaje mi się że nie będzie do nas zbyt przyjaźnie nastawiona

- Wsumie to nie wiem ... - zawachałam się i na chwilę przystanęłam. Nie pomyślałam wcześniej co właściwie mogę zrobić jak już dowiemy się z kąd pochodzą symbole. Spojrzałam na naszyjnik od którego odbijało sięswiatlo latarki - poprostu... Mam wrażenie, że musimy się dowiedzieć o co z tym chodzi... Coś mnie do tego ciągnie bardziej niż do czegokolwiek innego. To takie dziwne uczucie... Jednocześnie boje się co się stanie , bo jest w tym coś przerażającego... Ale nie umiem przestać o tym myśleć...

Zauważyłam że Colt miał mi coś odpowiedzieć kiedy nagle usłyszeliśmy szum przedzierania się przez krzaki. Zaczęłam rozglądać się dookoła w poszukiwaniu źródła tego dźwięku jednak bezskutecznie. Dźwięki stawały się coraz bliższe , a moje serce zaczęło bić szybciej. Spojrzałam na Colta i nawet nie musieliśmy nic mówić żeby wiedzieć że musimy jak najszybciej opuścić do miejsce. Kiedy już mieliśmy z tamtad uciekać nagle oboje runslosmu na ziemię. Nie widziałam zbytnio co się dzieje , byłam przerażona jak nigdy. Moje rozmyślenia przerwał nagły ostry ból jaki poczułam. Ten ktoś wbił mi jakis ostry przedmiot w rękę. Mimo iż było ciemno mogłam dostrzec oczy tej osoby przepełnione nienawiścią

Obudziłam się leżąc na łóżku szpitalnym. Widziałam Colta siedzącego obok widocznie zmartwionego moim stanem , mimo iż sam nie był w lepszym. Nie rozumiałam co się stało. Żyjemy? Jak się tu znaleźliśmy? Miałam w głowie masę pytań co chłopak najwyraźniej zauważył.

- Jak się czujesz? - zapytał z troską jak miał to w zwyczaju

- Wsyztsko mnie boli... - odpowiedziałam smętnie podnosząc się do siadu - powiedz mi co się tam stało..?

- To wsyztsko wydarzyło się tak nagle... - zaczął - Straciłaś dużo krwi dlatego zemdlalas. Ja miałem trochę więcej szczęścia bo aż takich poważnych ran nie odniosłem. Wsumie to nie wiem dokładnie co tam się stało. Osoba która nas zaatakowała musiała się czegoś przestarszyc bo sama uciekła i chyba dzięki temu jakkolwiek żyjemy. Udało mi się z tobą przejść trochę bliżej obozu a potem znalazł nas jakiś pracownik tego... Nawet nie umiem określić jak ta osoba wyglądała

- Sama też nie wiem.. - odpowiedziałam zawiedziona - a byliśmy tak blisko.. Najwidoczniej to co tam jest nie chcę ujrzeć światła dziennego

Zdjęłam naszyjnik który dalej był na mojej szyji po czym znowu spojrzałam na Colta.

- Nikt więcej nie powinien tego znaleźć - powiedział chłopak na co ja zgodnie pokiwalam głową - Jak z tąd wyjdziesz trzeba będzie się pozbyć tego raz na zawsze

Przytaknęłam ale mimo wszystko nie potrafiłam przestać myśleć o tym przedmiocie. Kiedyś dowiem się prawdy, niezależnie od wsyztskiego...

____________________________________________

Dzień dobry wsyztskim!

Dzisiaj taka trochę inna część opowiadająca o przeszłości tego naszyjnika. Pierwsza ale napewno nie ostania ! Liczę że jest to dla was ciekawa odskocznia od głównej fabuły
Dziękuję za przeczytanie!
YkuiNova

Flèche D'amour | brawl stars | pl🇵🇱‼️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz