12. Ålesund

24 4 0
                                    

UWAGA! W rozdziale pojawiają się słowa na "g". 

///

Ares nie spodziewa się, że przekraczając próg kuchni ujrzy Dantego przygotowującego śniadanie. Tym bardziej nie spodziewa się, że mężczyzna będzie jedynie w dresach. Chrząka, by zwrócić na siebie jego uwagę. Dante szybko się odwraca i posyła Aresowi promienny uśmiech. 

– Już wstałeś? Jeszcze nie jest gotowe. 

– Wygląda smakowicie. 

– Nawet nie wiesz, co to jest, to skąd wiesz jak... 

– Mówiłem o tobie – chłopak przygryza wargę, co sprawia, że Dante wyglądaj jakby zastygł w czasoprzestrzeni. Po chwili jednak parska tylko śmiechem i powraca do wcześniejszej czynności.

Ares wzdycha i siada na krześle. 

Z Dantem nie będzie mu łatwo, ale nie z takimi przypadkami sobie już radził. Prędzej czy później mężczyzna ulegnie mu całkowicie. Świadomość, że mogłoby pomiędzy nimi dojść do czegoś więcej wywołuje u niego gęsią skórkę i musi wziąć głęboki oddech by się uspokoić, a nagie plecy mężczyzny wcale mu tego nie ułatwiają. 

Prawda jest taka, że Dante cholernie mu się podoba i jedyne, co go powstrzymuje przed rzuceniem się na niego tu i teraz jest jego choroba. Choroba, która sprawia, że umiera i która odbiera wszystkie ludzkie przyjemności. Dlatego nie może sobie pozwolić na długoterminowy związek. Nie może nikomu dać gwarancji, że to przetrwa, bo wie, że będzie odwrotnie i zostawi po sobie tylko pustkę i cierpienie. Zupełnie inaczej maluje się niezobowiązujący seks z nutką przyjaźni, a to, że mieszkają ze sobą razem, tylko by to ułatwiło. 

Przyjaciele nie płaczą za sobą tak jak kochankowie. Jest to zupełnie inny rodzaj uczuć. Przyjaźń to tylko przyjaźń, co prawda zabarwiona seksem, ale nadal bez romantycznych uniesień. To by było dobre dla nich obu. Obaj potrzebują kogoś w swoim życiu, ale boją się dopuścić tę drugą osobę całkowicie. Przyjaźń tego nie wymaga, przyjaciele mają swoje sekrety, swoje sprawy, a lepiej, żeby Dante nie poznał całej jego historii. Sam wolałby, żeby to wszystko, co się stało w jego życiu było jedynie kłamstwem, ale wie, że nie jest. Jest tylko brutalna i gorzka prawda, która nie pozwala mu na miłość. 

– O czym tak myślisz? – pyta Dante, podsuwając mu talerz pod nos. Ares zachłannie wciąga parę do nozdrzy i wzdycha. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest głodny. 

– Jesteś bardzo dobrze zbudowany. Ćwiczysz coś? 

– Przy tobie to ja jedynie ćwiczę cierpliwość – odpowiada kąśliwie i sam zabiera się do jedzenia.

– Pytam serio. Chodzisz na siłownię? 

– Czy ja ci wyglądam na typ sportowca? – rzuca mu zirytowane spojrzenie znad naleśnika – Praca przy stadzie robi swoje, a teraz zamknij się i jedz. Musisz mieć dużo energii. 

– Czy to będzie wymagać dużego wysiłku fizycznego? Nie mogę się przemęczać. Mam nadzieję, że o tym nie zapomniałeś. 

Oczywiście, że nie zapomniał. Jak mógłby wyprzeć z pamięci taką informację? 

– Sam się przekonasz. Jedz i mnie nie denerwuj. 

– Nie jest ci zimno? 

– Jestem już przyzwyczajony do takich temperatur 

– Nie to mam na myśli – Ares pokrywa się rumieńcem, a Dante szybko wyłapuje co co mu chodzi. 

– Rozpraszam cię – nawet nie pyta, bo z czerwonych policzków chłopaka można wywnioskować tylko jedno – No dobrze, skoro tak to się ubiorę – wstaje z miejsca i idzie do sypialni. Po chwili wraca ubrany w typowy norweski sweter. – Idę przyszykować samochód. Ty zjedz i ubierz się ciepło. 

Tam, gdzie milczą owceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz