Chłopak nie jest w stanie odpowiedzieć. Jedyne, co robi to patrzy z czystym przerażeniem na człowieka, który od dziesięciu lat nawiedza go w koszmarach.
Zmienił się. Postarzał. Jego włosy, jeszcze do niedawna siwe teraz stały się całkowicie białe. Podpiera się laską, a głos ma świszczący, jakby ledwo łapał powietrze. Mimo to jego oczy się nie zmieniły. Nadal wpatrują się w niego z tą samą perwersyjną fascynacją, od której robi mu się niedobrze.
Z pomocą przychodzi mu Dante.
– Dzień dobry doktorze – jego głos w żadnym stopniu nie pasuje do sytuacji. Jest zbyt poufały i gdyby Ares nie widział, jak bardzo trzęsą mu się ręce, mógłby przysiąc, że Dante i Bakker są dobrymi znajomymi – Kopę lat.
– Och! Witaj, Dante. Mam nadzieję, że ze zdrowiem u ciebie dobrze.
– Trochę ostatnio bolą mnie plecy, ale cóż, to już ten wiek – uśmiecha się i rzuca ukradkowe spojrzenie w stronę chłopaka. Chce powiedzieć coś więcej, ale do pomieszczenia wchodzi Jules.
– Theo się spóźni. Musi zostać dłużej w pracy.
– Nie szkodzi. Prawdę mówiąc, mam ochotę na herbatę, prawda Aresie? Też masz na nią ochotę?
– Nienawidzę herbaty – odwarkuje – Wolę kawę.
– To dziwne, kiedyś bardzo ją lubiłeś.
– Znacie się? – Jules robi zdziwioną minę, ale Dante wie, że to tylko sztuczka.
– Och, oczywiście. Ares odbywał u mnie praktyki.
– Poczekajcie, zrobię tę herbatę i wszystko mi opowiecie.
Wybiega z salonu, ale nikt prócz niej nie rusza się z miejsca. Bakker wzdycha.
– To nie musi tak wyglądać – odpowiada i robi krok do przodu, ale Dante również się porusza.
– Nie zbliżaj się do niego – zniża głos, tak by siostra go nie usłyszała.
– On wie? – pyta a w jego głos wkrada się zaciekawienie i coś na wzór podziwu. Ares odwraca głowę. – Czyli nie wie.
– Wie. Wie o wszystkim.
– O wszystkim? Naprawdę? – jego głos jest kpiący do tego stopnia, że chłopak zaciska palce na komodzie tak mocno, że aż mu bieleją. W tym momencie żałuje, że nie zabił go, gdy miał okazję, że po usłyszeniu alarmu wybiegł, jak tchórz, nie dokańczając tego, co planował przez tyle lat – Ale ty jesteś nierozsądny, Aloszka. Jak zawsze.
Dante ma wrażenie, że się przesłyszał. Gdzieś już spotkał się z tym zdrobnieniem. W odmętach pamięci przeszukuje wszystkie książki, filmy i seriale, ale nie potrafi przypomnieć sobie, skąd je zna.
– Nazwiesz mnie tak jeszcze raz to przysięgam, że zdechniesz na miejscu.
– Twoje groźby nie robią na mnie wrażenia – śmieje się i kuśtyka do stołu – Każdy z nas wie, że mnie nie zabijesz. I gdzie ta herbata?
– Ty stary, obleśny... – Ares podrywa się, się z miejsca, ale tym razem to Dante zagradza mu drogę i ciągnie za rękę z dala od lekarza.
– Nie tutaj – szepcze zdenerwowanym głosem – Jules zadzwoni po policję, gdy tylko coś zrobisz. Uspokój się.
– Ale on tutaj jest – odszeptuje – Siedzi i czeka na herbatę jak, kurwa mam być spokojny?
– Nie daj mu się sprowokować, a teraz idź i usiądź przy stole – syczy i odpycha chłopaka od siebie.
![](https://img.wattpad.com/cover/324368963-288-k103280.jpg)
CZYTASZ
Tam, gdzie milczą owce
Mystery / ThrillerNorwegia, rok 1998. Dante jest hodowcą owiec. Mieszkając na uboczu w górzystym lesie, jest całkowicie odseparowany od ludzi i irytującego go świata, więc gdy znajduje w lesie zakrwawionego chłopaka, nie jest tym zachwycony. Chłopak ma rany kłute noż...