UWAGA!!! POJAWIA SIĘ SCENA EROTYCZNA!!!
///
Drabina jest metalowa, śliska i przymocowana do ściany budynku. Aby się po niej wspiąć na sam dach trzeba stawiać stopy ani nie za blisko, ani nie da daleko. W innym przypadku będzie można stracić równowagę, a tym samym złamać kręgosłup.
– Idź pierwsza, w razie czego będę cię łapał – Ares zeskakuje z pierwszego stopnia i otrzepuje ręce z odchodzącego lakieru, który przykleił mu się do skóry. W całym swoim planie nie pomyśleli o rękawiczkach. Mają kominiarki, latarki, parę noży i cholerne orzeszki arachidowe, które Sofie jadła przez całą drogę, doprowadzając tym samym chłopaka na skraj cierpliwości. Zapomnieli za to o rękawiczkach.
– Powiedz po prostu, że chcesz popatrzeć na moją dupę.
– Gdyby było, na co patrzeć... – Ares uśmiecha się złośliwie za co dostaje orzeszkiem prosto w czoło.
– Dobra – Sofie wyciera ręce w spodnie i bierze głęboki wdech – Miejmy to za sobą.
– Schodzenie będzie dużo gorsze.
– Nie pomagasz!
– Zawsze możesz stać na czatach i wysłać światłem sygnał SOS, gdyby ktoś się zbliżał.
– Nie ma mowy! – dziewczyna prycha oburzona – Zostawiamy za sobą trupy, aby...
– Zapamiętano naszą historię. Sofie i Ares. Mądrość i wojna. Krew i pot. Ramię w ramię, aż do śmierci – kończy ich wspólną maksymę i ściąga kominiarkę – Czemu się tak na mnie gapisz? Myślałaś, że zapomnę?
– Nie – dziewczyna ścisza głos i również ściąga czarny materiał z głowy – Po prostu to przywołuje wspomnienia – kieruje wzrok na drabinę – Nie chce, żebyś o mnie zapomniał. O nas. O tym wszystkim.
– Nigdy o tym nie zapomnę, idiotko – chłopak podchodzi do Sophie i daje jej pstryczka w nos – O tobie nie da się zapomnieć.
Dziewczyna w odpowiedzi parska cichym śmiechem, od którego Aresowi wracają wszystkie wspomnienia. Śmiała się tak jedynie, gdy była bardzo smutna. Świadomość, że prawdopodobnie widzą się po raz ostatni w życiu sprawia, że on również ma ochotę odpowiedzieć tym samym zmęczonym, pełnym lęku i smutku dźwiękiem.
Sofie wie, że chłopak umiera. Widziała to już w niego oczach pięć lat temu. Myślała, że się z tym pogodziła, ale teraz, widząc Aresa po kilku miesiącach nie potrafi ponownie przywyknąć do tej potwornej prawdy. Nie widzieli się pół roku, ale zamiast siedzieć i wspominać, zamierzają dokonać włamania i kradzieży. W tej kwestii, nic się nie zmieniło.
– Dobra, wejdę pierwszy. Osłaniaj tyły – chłopak otrząsa się z nostalgii, a jego głos brzmi pewnie i rozkazująco.
– Wiem, co robić – Sofie również przywołuje się do porządku – Przecież nie robimy tego po raz pierwszy.
***
Dante hamuje tak gwałtownie, że leci na kierownicę.
– Kurwa – przeklina, odcinając pasy i szybko wychodzi z samochodu – Hej, mały – mówi, kucając – Nic ci nie jest?
Wybrał się tylko na przejażdżkę po okolicy. Potrzebował się czymś zająć, by bezczynnie nie gapić się w zegar i nie odliczać godzin do powrotu chłopaka. Nie przewidział jednak, że mała, łaciata kulka wybiegnie mu wprost na drogę. Bardziej spodziewał się sarny, czy dzika, a nie szczeniaka.
– Sam jesteś? Gdzie twoja mama? – pyta, rozglądając się wokół, ale w tej ciemności trudno jest zobaczyć cokolwiek. Pies kuli się coraz bardziej, a Dante wzdycha. Będzie mieć kolejną gębę do wykarmienia. Świetnie, tego mu właśnie było trzeba – Nie bój się, nic ci nie zrobię – podchodzi do pieska, na co ten wydaje skowyt tak żałosny, że mężczyznę ściska za serce. Wyciąga rękę by zwierzę mogło go powąchać, ale tego nie robi – No nie zostawię cię tutaj samego, głuptasie. Musisz pojechać, że mną, dam ci jeść.
CZYTASZ
Tam, gdzie milczą owce
Romance" Czasem zaproszenie kogoś do swojego życia jest najgorszą możliwą opcją." Norwegia, rok 1998. Dante jest hodowcą owiec. Mieszkając na uboczu w górzystym lesie, jest całkowicie odseparowany od ludzi i irytującego go świata, więc gdy znajduje w lesie...