Rozdział 23

356 45 21
                                    

- Mam nadzieję, że zastanowiłaś się nad moją propozycją - wyszeptał, a jego gorący oddech musnął jej ucho. - Bo gdyby suknie potrafiły mówić, twoja krzyczałaby "Zedrzyj mnie. Natychmiast". A ja... - zawiesił głos, przesuwając palcem po jej ramieniu - jestem bardzo chętny, by spełnić to życzenie.

Poczuła, jak dreszcz przebiega jej po plecach. Odwróciła lekko głowę, by spojrzeć mu w oczy.

- A co, jeśli moja suknia jest niemową? - odparła z przekorą, starając się zachować spokój mimo jego bliskości. - Może wcale nie ma ochoty być zdzierana.

Nie otrzymała odpowiedzi na swoje przewrotne pytanie, gdyż Neetrit wycofał się, odsuwając dłonie z oparcia jej krzesła. Wyprostował się i odsunął na krok, przerywając intymną bliskość, która jeszcze przed chwilą między nimi zapanowała.

Kątem oka dostrzegła, jak Nevela marszczy brwi, posyłając bratu dziwne, pytające spojrzenie. Jednak zanim zdążyła się nad tym głębiej zastanowić, Neetrit odwrócił się i wyszedł z komnaty, a wyraz konsternacji zniknął z twarzy Neveli równie szybko, jak się pojawił.

Starszy z braci kontynuował swobodnie rozmowę, jakby wcale nie dostrzegł tej krótkiej wymiany spojrzeń. Zaczął opowiadać jej o Welvecie, wyjaśniając, że choć na pierwszy rzut oka wygląda on na dużo starszego, w rzeczywistości jest niewiele starszy od Neetrita. Pozory jego dojrzalszego wieku były efektem tego, iż nosił brodę i sprawiał wrażenie zaniedbanego. Dowiedziała się także, że Nevela jest trzeci w kolejności najmłodszych synów Amona.

Starała się nadążać za jego słowami, ale jej umysł dryfował ku niedawnym wydarzeniom. Wspomnienie Neetrita, jego niespodziewanej propozycji, elektryzującego dotyku i enigmatycznych słów wypełniało każdy zakamarek jej świadomości. Myśli o nim zdominowały jej koncentrację, spychając na dalszy plan rozmowę z bratem demona.

Próbowała rozwikłać motywy kryjące się za jego dziwnymi sugestiami. Czyżby w czeluściach Piekieł brakowało chętnych kobiet, gotowych z ochotą zaspokoić jego pragnienia? Przecież nawet Diana, kobieta o nieprzeciętnej urodzie, nie tak dawno oferowała mu swoje wdzięki. On jednak odrzucił jej awanse.

Im dłużej rozpamiętywała tę sytuację, tym mocniej utwierdzała się w przekonaniu, że nie chciałaby, aby Neetrit składał podobne propozycje innym. Sama myśl, że mógłby pożądać kogoś innego, wywoływała w niej ukłucie zazdrości. Choć nie potrafiła do końca zrozumieć własnych uczuć, wiedziała, że pragnie być jedyną, której demon poświęca swoją uwagę.

Czy fakt, że to właśnie jej złożył tak bezpruderyjną propozycję, powinien zatem napawać ją dumą? Nie, zdecydowanie nie czuła się z tym komfortowo. Sama myśl o dzieleniu z kimś tak intymnych chwil bez choćby najmniejszej więzi emocjonalnej, wydawała jej się nie do przyjęcia. Nawet tak ulotne uczucie jak przyjaźń byłoby lepszym fundamentem dla zbliżenia niż chłodna obojętność, która definiowała jej relacje z demonem.

A przecież między nią a Neetritem nie było nawet cienia przyjacielskiej zażyłości. Ich stosunki zawsze nacechowane były wzajemną niechęcią, podejrzliwością i dystansem. Jak mogłaby oddać się mężczyźnie, do którego nie żywiła choćby odrobiny cieplejszych uczuć? Sama idea budziła w niej wewnętrzny sprzeciw.

Zacisnęła dłoń na kielichu z winem, unosząc go do ust. Pociągnęła ostatni łyk rubinowego trunku, jakby chcąc w ten sposób zagłuszyć natłok myśli. Alkohol przyjemnie rozgrzewał od środka, przynosząc chwilową ulgę od dręczących ją rozterek.

Neetrit wkroczył do komnaty krokiem pewnym i sprężystym, nie zdradzającym już śladu wcześniejszego zachwiania równowagi. Gdy mijał Lily, jego palec musnął delikatnie jej ramię. Pozornie przypadkowy, przelotny dotyk, a jednak dziewczyna miała pełną świadomość, że był to z jego strony celowy gest. Ta krótka, ulotna pieszczota wywołała mimowolny dreszcz, który przebiegł przez jej ciało niczym elektryczna iskra.

Córka Nadziei (18+ zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz