Rozdział 52

678 58 18
                                    

Złożył ostatni pocałunek na wewnętrznej stronie jej drżącego uda, a następnie delikatnie zdjął sobie jej nogi z ramion i wyprostował się. Lily, mimo ogarniającego ją zmęczenia i oszołomienia po przeżytym właśnie orgazmie, zerwała się na równe nogi. Zeskoczyła z kamiennej półki wprost do płytkiej, krystalicznie czystej wody, chcąc znaleźć się jak najbliżej niego.

Natychmiast przyciągnął ją do siebie, obejmując ją ramionami i przyciskając jej rozgrzane, wciąż drżące ciało do swojego umięśnionego torsu. Szeroki, pełen satysfakcji i triumfu uśmiech rozjaśnił jego przystojną twarz.

- Widzę, że jesteś z siebie bardzo zadowolony - mruknęła. Wciąż czuła jak jej ciało drży, a policzki płoną rumieńcem.

Uśmiechnął się, przesuwając dłonią po jej nagim biodrze.

- Cóż, trudno nie być zadowolonym, gdy twoja kobieta dochodzi, krzycząc twoje imię.

Zamarła w jego ramionach, uświadamiając sobie nagle wagę jego słów. Krzyczała jego imię? Była tego absolutnie nieświadoma, zatracona w oszałamiającej przyjemności, jaką jej dawał. A potem uderzyła w nią jeszcze jedna myśl. Nazwał ją swoją kobietą. Poczuła, jak jej serce przyspiesza na tę sugestię przynależności.

- Jestem twoją kobietą? - zapytała cicho, unosząc na niego niepewne spojrzenie. Nie wiedziała, czy to tylko chwilowy kaprys zadowolonego kochanka, czy kryło się za tym coś więcej.

Przechylił głowę, przyglądając jej się intensywnie. Jego palce wciąż błądziły po jej skórze, wywołując dreszcze.

- A nie jesteś? - odpowiedział pytaniem, unosząc brew. - Chcesz, żebym udowodnił ci to jeszcze raz? A może tysiąc razy? Zrobię to tyle razy, aż nie będziesz miała żadnych wątpliwości.

Lily przełknęła ślinę, czując jak pod wpływem jego słów i dotyku jej ciało na nowo zaczyna budzić się do życia. Perspektywa bycia "jego kobietą" i wszystkiego, co to ze sobą niosło, była jednocześnie ekscytująca i przerażająca.

Niepohamowane pragnienie, by go dotknąć, zapłonęło w niej z niespotykaną dotąd intensywnością. Każda komórka jej ciała zdawała się wołać o jego bliskość, o kontakt skóry ze skórą. Ogień pożądania trawił ją od środka, rozpalając zmysły do granic wytrzymałości.

Nie potrafiła stwierdzić, czy to za sprawą jego słów, czy przez to, że jego dłoń wciąż błądziła po jej nagich plecach, kreśląc na nich zmysłowe wzory. W tym momencie nic innego nie miało znaczenia. Liczyła się tylko bliskość Neetrita i nieposkromiona żądza, która nimi zawładnęła. Pocałowała go namiętnie, wkładając w to całą tęsknotę i pragnienie, jakie w sobie nosiła. Tym razem pozwolił jej rozsznurować swoje spodnie, jakby sam nie mógł już dłużej znieść dzielących ich barier. Jednak kiedy chciała je zsunąć, znów ją powstrzymał. Jego silne dłonie zacisnęły się na jej nadgarstkach, stopując jej działania.

- Pozwól mi - powiedziała, kładąc dłoń na jego torsie. Jej palce delikatnie muskały jego skórę, jakby badając nieznany teren. - Dlaczego nie pozwolisz mi... - zawahała się, szukając odpowiednich słów. Jej policzki pokrył delikatny rumieniec. - Się odwdzięczyć?

Chwycił jej dłoń i odsunął ją od swojego ciała. Jego kocie oczy wpatrywały się w nią intensywnie, jakby próbował zajrzeć w głąb jej duszy.

- Odwdzięczyć się? - zapytał, unosząc brew. - Myślisz, że zrobiłem to wszystko dlatego, by dostać w zamian to samo? Że kierowały mną tak przyziemne pobudki?

Spuściła wzrok, czując jak policzki palą ją jeszcze bardziej. Teraz, kiedy to powiedział na głos, jej założenie faktycznie brzmiało dość płytko i samolubnie.

Córka Nadziei (18+ zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz