Czym prędzej poszliśmy do pokoju naszej trójki. Gdy tylko się tam znaleźliśmy i zamkneliśmy drzwi na klucz streściłam Fini i Ferenowi bieg wydarzeń.
- O. Bo. Że. - zasylabizowała dziewczyna.
- No i kicha. Jak oni się zaczną wtrącać, to po naszej bazie. - dodał chłopak. Tego wszyscy byliśmy pewni.
Nerwowo rozejrzałam się po pokoju i mój wzrok zatrzymał się na kalendarzu. Nagle w mojej głowie narodził się ciekawy pomysł.
- A co jeśli nie? - spytałam.
- Co, co nie? - Chicka zmarszczyła brwi.
- Co jeśli będziemy mieć dobrą, wiarygodną wymówkę? Taką, do której nawet oni nie będą mogli się doczepić?
- Mów dalej. - uśmiechnęla się Fini.
- Wiecie, że dziś jest szesnasty Maja? – pokiwali z zaciekawieniem głowali. – Więc na pewno też wiecie, że za dwa ty godnie jest pierwszy czerwca, czyli Dzień Dziecka? – znów pokiwały głowami.
Colsa nagle olśniło. Zrozumiał, do czego dążę.
- I co, jeśli z tej okazji remontujemy domek? - jego oczy błysnęly.
- Żeby się w nim bawić. - dodała Chicka.
- Taki prezent dla Zuli i Zaki. - skumał Feren.
- Bo obiecaliśmy im coś super hiper. - Fini pokręciła głową z niedowierzaniem. - Tutaj praktycznie nie ma się do czego doczepić!
- Co nie? - zawolalam. - A kłamstwo z malinami wyjaśnimy tym, że nie chcieliśmy zdradzić niespodzianki.
- Siostrzyczko, powiem ci, masz ty głowę na karku.
- A teraz jeśli pozwolicie, to pójdziemy tam i zaczniemy remont. – powiedział Feren wesoło zacierając ręce.
- Tak wcześnie? - jęknęła starsza z sióstr.
- Babo, ja tam już od pół szóstej siedzę!
- Po co? - spytała Chicka.
- Bo jestem podekscytowany i muszę coś robić!
- Ugh... A możemy chociaż poczekać aż się mój program skończy? - mruknęla Fini.
- I tak ci połowa zleciała! Powtórkę obejrzysz! - zawołał jej brat.
- Właśnie! Na plac budowy! - dodał ochoczo mój.
Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się w stronę przedpokoju.
- Prowadź Feren. Z chęciom zobaczę, co tam zmajstrowałeś. – powiedziałam wkładając moje ulubione szare tenisówki.
- I zobaczymy też zmutowane jedzenie! – zawołał radośnie Cols. Zachichotałam i przewróciłam oczami.
- Tak, to też. – westchnęłam rozbawiona. Brat mojej przyjaciółki poklepał go po plecach i uśmiechnę się radośnie. Stanęli naprzeciwko siebie zginając łokcie i zacisnęli ręce w pięści.
- Zmutowane jedzenie! Zmutowane jedzenie! Zmutowane jedzenie! – wołali radośnie trzepiąc pięściami w górę i w dół. Fini paczyła na nich z politowaniem, a Chicka z rozbawieniem.
Płeć męska chyba naprawdę pochodzi z innego świata. – parsknęłam w myślach.
- Wiecie co? – zapytałam się chłopców przerywając im ten dziwny pokaz. Starsza Demona Powietrza zatrzymała się w połowie zakładania swojej lekkiej pastelowo zielonej kurteczki, a jej siostra z rękom na klamce. – Gdy tak na was paczę chłopcy, to naprawdę uświadamiam sobie, że można żyć bez mózgu.
CZYTASZ
Burza Żywiołów
Fantasía"Pod napływem emocji i szybkiego myślenia wzięłam mój kubek i chlusnęłam jego zawartością na Daki. (...) -IIIII!!! - pisnęła dziewczyna wstając. - Czemu to zrobiłaś!? - zawołała wściekle przyglądając się ogromnej plamie z herbaty. (...) - Jak to „c...