Opowieść Eldy 3; R.8.

19 2 28
                                    

Rano o dziwo obudziłam się pierwsza. Cols i Chicka dalej spali. Ta druga oczywiście znów spała w dziwnej pozycji.

Klęczała na podłodze z głową i rękami na łóżku. Kołdra, w tym samym kolorze co moja, leżała pół na łóżku, pół na podłodze przykrywając jej prawe ramię i zwisając dalej na panele.

Była godzina 713. Na paluszkach podeszłam do szafy. Po cichu wysunęłam szufladę z bielizną i wybrałam jedną białą skarpetkę z czarnym kotem, oraz jedną w różowo-niebieskie poziome paski. Do tego ściągnęłam z wieszaka białą koszulkę z długim rękawem i niebieskie, jeansowe, wyblakłe i przetarte w kolanach ogrodniczki z mnóstwem naszywek przedstawiających motyle, kwiatki, serca i chmury, które zakrywają drobne dziurki.

Nie budząc nikogo przemknęłam do łazienki i przebrałam się. Błękitną piżamę w białe kropeczki wrzuciłam do prania.

- Gdzie ta gumka? – mruczałam pod nosem szukając zguby. – O! Mam cię!

Moje falowane, pudrowo różowe włosy upięłam w gruby kok, po czym wzięłam, albo raczej pożyczyłam złotą wstążkę Fini i zawiązałam ją sobie pod kokiem tak, że złota kokarda nachodziła lekko na moje czoło.

- Który dziś dzień? – ziewnęłam wychodząc z łazienki. Z powrotem weszłam do pokoju. Spojrzałam na kalendarz i zaczęłam krzyknęłam. Był poniedziałek, godzina 723.

- Wstawać! Wstawać! Wstawać!!!!! – darłam się pakując książki, zeszyty i piórnik do miętowego plecaka z srebrną zawieszką w kształcie kulki.

- Zaraz się spóźnimy! – dodałam widząc zaspane miny reszty lokatorów tego pokoju.

Zarzuciłam plecak na plecy i pobiegłam do kuchni. Na blacie, jak zawsze czekało na nas pięć identycznych papierowych toreb w kolorze tektury.

Chwyciłam drugą od strony lodówki i wpakowałam ją do plecaka. W kuchni siedziała Fini i kończyła pić herbatę. Tak samo jak ona chodziłam do ostatniej klasy liceum, Chicka do czwartej, a Cols trzeciej, a Zuli i Zaki do piątej i czwartej podstawówki.

Dziewczyna ubrana w pastelowo różową bluzkę, jasnoszarą zapinaną bluzę i granatowe leginsy trzy czwarte. Swoje włosy do ramion spięła w krótki kucyk. By podkreślić ich rdzawy kolor włożyła złote kolczyki w kształcie róży.

- Zaspało się? – zapytał się mnie rozbawiona.

- Tak. Pożyczyłam kokardę.

-Widzę.

- Z drogi! – pisnęła Chicka wpadając do kuchni. Wyhamowała dosłownie przed samym blatem, a ja uskoczyłam przed nią w ostatniej chwili.

- Pomoże mi któraś zrobić warkocza? – zapytała się.

- Daj. – odparła jej siostra wstając z krzesła. Przy okazji włożyła kubek do zlewu. W międzyczasie młodsza z sióstr spakowała do swojego białego plecaka w tęczowe ślady po pazurach kanapki.

- Macie podobne stroje. – zauważyłam przyglądając się im.

- Faktycznie. – stwierdziła Fini zaczynając pleść warkocz.

Chicka również włożyła różową koszulkę, tyle że był to malinowy róż, a na przodzie znajdował się czarny nadruk lilii wodnej. Spodnie w odcieniu brudnego błękitu kontrastowały się z srebrnymi, długimi kolczykami z pierścieniami na końcach. Do tego fioletowa kurta jeansowa i warkocz.

- Oooa! – ziewną mój ledwo przytomny brat i powoli, włócząc nogami podszedł do blatu, by wziąć drugie śniadanie. Swój plecak w czarno-zielone plamy trzymał za jedno ucho włócząc go po ziemi.

Sam ubrał się w ciemnobrązową bluzę z długim rękawem, kapturem (aktualnie narzuconym na głowę) i kieszeniami po bokach, oraz w kawowe rybaczki.

- Idziemy? – burkną po spakowaniu jedzenia i znów ziewną.

- Czekamy na Zuli. – odparłam.

- No to chodźmy! – zawołała radośnie dziewczynka.

- Pa. – powiedziała Zaki, która stała koło niej i mocno się do niej przytuliła. Dziewczynka miała dziś szkolną wycieczkę i nie szła z nami do szkoły.

- Pa. – odparła ta druga odwzajemniając uścisk.

- Wyglądają jak bliźniaczki. – szepną mi na ucho Cols.

- Czyli jak zawsze. – odszepnęłam.

Obie dziewczynki ubrane były w identyczne jasnoniebieskie koszulki z ogromnym, tęczowym motylem na przodzie, oraz w

bordowe spódniczki sięgające trochę za kolano. Włoski miały spięte w dwa kucyki, po obuch stronach głowy.

Zuli dodatkowo niosła na plecach różowy tornister we wróżki.

- Do szkoły hej że ho, rano zawsze się szło, do szkoły hopsasa, spotkamy dzikiego psa, do szkoły, do szkołyyyyyy bo tam idą cymboły! – śpiewała radośnie Zuli, gdy dość szybkim krokiem przemierzaliśmy główną ulicę.

- Zuli! Nie mów cymboły, bo po pierwsze nie ma takiego słowa- zaczęła Fini, która trzymała za rękę młodszą siostrę.

- A jakie jest?

- Cymbały. – wtrącił się Cols.

- Ooo. Ale cymbały i szkoły się nie rymuje! – poskarżyła się malutka.

- To może śpiewaj końcówkę „Do szkoły, do szkoły mój małyyyyy, bo tam idą cymbały!"

- Tak! Teraz się rymuje!

- Albo „Do szkoły, do szkoły dzień całyyyyy, bo tam idą cymbały!"- dorzuciła Chicka.

- Uuuu, też pasuje. – stwierdziła Zu.

- Wasza dwójka to cymbały! Nie uczcie małej takich rzeczy! – wkurzyła się Fini.

- Czemu?

- Bo to nieładnie mała.

- Tata tak mówił.

- Ale ty nie jesteś tata.

- Ty też nie, a jakoś nazwałaś ich „cymbały". – wtrąciłam się.

- Właśnie! – zgodziła się Zuli.

- Prawda, oj prawda. – dodała Chicka, a Cols z poważną miną pokiwał głową

- Elda! Czyją ty stronę trzymasz?

- Ona jest neturalna. – powiedziała dumnie Zuli.

- Słonko, raczej naturalna, chociaż nie wiem co do czego.

- Nie! Nie naturalna, neturalna! To znaczy, że jest po swojej stronie.

- Neutralna! – zawołała Chicka, a Fini westchnęła.

- Przecież to właśnie powiedziałam!

- Nie, ty mówiłaś...

- Za piętnaście ósma! Pospieszmy się! – zawołałam i zaczęłam biec. Nie miałam ochoty na słuchanie kłótni – i tak nie do wygrania – z najmłodszą z naszego towarzystwa.

-Ej! – krzykną Cols i popędził za mną.

- Iiiii! – pisnęła radośnie Zuli i puszczając rękę Fini pobiegła za nami.

- Czekaj! – zawołała wcześniej wymieniona i ruszyła za nami. Chicka po prostu zachichotała i też zaczęła biec.

-----------------

925!

Witam kochani! Wiem, rozdział miał być wczoraj, ale miałam małe problemy z przeniesieniem tu tego, bo oryginalnie napisałam to w Wordzie. Na szczęście znalazłam na to rozwiązanie i oto jest!

Będzie to chyba najdłuższy ze wszystkich dotąd rozdziałów, bo to już trzecia część, a jeszcze jedna przynajmniej będzie, bo mam wenę na szkolną scenę XD.

Miłego Poranka/Dnia/Wieczora/Nocy!

Niki^^


Burza ŻywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz