Rano o dziwo obudziłam się pierwsza. Cols i Chicka dalej spali. Ta druga oczywiście znów spała w dziwnej pozycji.
Klęczała na podłodze z głową i rękami na łóżku. Kołdra, w tym samym kolorze co moja, leżała pół na łóżku, pół na podłodze przykrywając jej prawe ramię i zwisając dalej na panele.
Była godzina 713. Na paluszkach podeszłam do szafy. Po cichu wysunęłam szufladę z bielizną i wybrałam jedną białą skarpetkę z czarnym kotem, oraz jedną w różowo-niebieskie poziome paski. Do tego ściągnęłam z wieszaka białą koszulkę z długim rękawem i niebieskie, jeansowe, wyblakłe i przetarte w kolanach ogrodniczki z mnóstwem naszywek przedstawiających motyle, kwiatki, serca i chmury, które zakrywają drobne dziurki.
Nie budząc nikogo przemknęłam do łazienki i przebrałam się. Błękitną piżamę w białe kropeczki wrzuciłam do prania.
- Gdzie ta gumka? – mruczałam pod nosem szukając zguby. – O! Mam cię!
Moje falowane, pudrowo różowe włosy upięłam w gruby kok, po czym wzięłam, albo raczej pożyczyłam złotą wstążkę Fini i zawiązałam ją sobie pod kokiem tak, że złota kokarda nachodziła lekko na moje czoło.
- Który dziś dzień? – ziewnęłam wychodząc z łazienki. Z powrotem weszłam do pokoju. Spojrzałam na kalendarz i zaczęłam krzyknęłam. Był poniedziałek, godzina 723.
- Wstawać! Wstawać! Wstawać!!!!! – darłam się pakując książki, zeszyty i piórnik do miętowego plecaka z srebrną zawieszką w kształcie kulki.
- Zaraz się spóźnimy! – dodałam widząc zaspane miny reszty lokatorów tego pokoju.
Zarzuciłam plecak na plecy i pobiegłam do kuchni. Na blacie, jak zawsze czekało na nas pięć identycznych papierowych toreb w kolorze tektury.
Chwyciłam drugą od strony lodówki i wpakowałam ją do plecaka. W kuchni siedziała Fini i kończyła pić herbatę. Tak samo jak ona chodziłam do ostatniej klasy liceum, Chicka do czwartej, a Cols trzeciej, a Zuli i Zaki do piątej i czwartej podstawówki.
Dziewczyna ubrana w pastelowo różową bluzkę, jasnoszarą zapinaną bluzę i granatowe leginsy trzy czwarte. Swoje włosy do ramion spięła w krótki kucyk. By podkreślić ich rdzawy kolor włożyła złote kolczyki w kształcie róży.
- Zaspało się? – zapytał się mnie rozbawiona.
- Tak. Pożyczyłam kokardę.
-Widzę.
- Z drogi! – pisnęła Chicka wpadając do kuchni. Wyhamowała dosłownie przed samym blatem, a ja uskoczyłam przed nią w ostatniej chwili.
- Pomoże mi któraś zrobić warkocza? – zapytała się.
- Daj. – odparła jej siostra wstając z krzesła. Przy okazji włożyła kubek do zlewu. W międzyczasie młodsza z sióstr spakowała do swojego białego plecaka w tęczowe ślady po pazurach kanapki.
- Macie podobne stroje. – zauważyłam przyglądając się im.
- Faktycznie. – stwierdziła Fini zaczynając pleść warkocz.
Chicka również włożyła różową koszulkę, tyle że był to malinowy róż, a na przodzie znajdował się czarny nadruk lilii wodnej. Spodnie w odcieniu brudnego błękitu kontrastowały się z srebrnymi, długimi kolczykami z pierścieniami na końcach. Do tego fioletowa kurta jeansowa i warkocz.
- Oooa! – ziewną mój ledwo przytomny brat i powoli, włócząc nogami podszedł do blatu, by wziąć drugie śniadanie. Swój plecak w czarno-zielone plamy trzymał za jedno ucho włócząc go po ziemi.
Sam ubrał się w ciemnobrązową bluzę z długim rękawem, kapturem (aktualnie narzuconym na głowę) i kieszeniami po bokach, oraz w kawowe rybaczki.
- Idziemy? – burkną po spakowaniu jedzenia i znów ziewną.
- Czekamy na Zuli. – odparłam.
- No to chodźmy! – zawołała radośnie dziewczynka.
- Pa. – powiedziała Zaki, która stała koło niej i mocno się do niej przytuliła. Dziewczynka miała dziś szkolną wycieczkę i nie szła z nami do szkoły.
- Pa. – odparła ta druga odwzajemniając uścisk.
- Wyglądają jak bliźniaczki. – szepną mi na ucho Cols.
- Czyli jak zawsze. – odszepnęłam.
Obie dziewczynki ubrane były w identyczne jasnoniebieskie koszulki z ogromnym, tęczowym motylem na przodzie, oraz w
bordowe spódniczki sięgające trochę za kolano. Włoski miały spięte w dwa kucyki, po obuch stronach głowy.
Zuli dodatkowo niosła na plecach różowy tornister we wróżki.
- Do szkoły hej że ho, rano zawsze się szło, do szkoły hopsasa, spotkamy dzikiego psa, do szkoły, do szkołyyyyyy bo tam idą cymboły! – śpiewała radośnie Zuli, gdy dość szybkim krokiem przemierzaliśmy główną ulicę.
- Zuli! Nie mów cymboły, bo po pierwsze nie ma takiego słowa- zaczęła Fini, która trzymała za rękę młodszą siostrę.
- A jakie jest?
- Cymbały. – wtrącił się Cols.
- Ooo. Ale cymbały i szkoły się nie rymuje! – poskarżyła się malutka.
- To może śpiewaj końcówkę „Do szkoły, do szkoły mój małyyyyy, bo tam idą cymbały!"
- Tak! Teraz się rymuje!
- Albo „Do szkoły, do szkoły dzień całyyyyy, bo tam idą cymbały!"- dorzuciła Chicka.
- Uuuu, też pasuje. – stwierdziła Zu.
- Wasza dwójka to cymbały! Nie uczcie małej takich rzeczy! – wkurzyła się Fini.
- Czemu?
- Bo to nieładnie mała.
- Tata tak mówił.
- Ale ty nie jesteś tata.
- Ty też nie, a jakoś nazwałaś ich „cymbały". – wtrąciłam się.
- Właśnie! – zgodziła się Zuli.
- Prawda, oj prawda. – dodała Chicka, a Cols z poważną miną pokiwał głową
- Elda! Czyją ty stronę trzymasz?
- Ona jest neturalna. – powiedziała dumnie Zuli.
- Słonko, raczej naturalna, chociaż nie wiem co do czego.
- Nie! Nie naturalna, neturalna! To znaczy, że jest po swojej stronie.
- Neutralna! – zawołała Chicka, a Fini westchnęła.
- Przecież to właśnie powiedziałam!
- Nie, ty mówiłaś...
- Za piętnaście ósma! Pospieszmy się! – zawołałam i zaczęłam biec. Nie miałam ochoty na słuchanie kłótni – i tak nie do wygrania – z najmłodszą z naszego towarzystwa.
-Ej! – krzykną Cols i popędził za mną.
- Iiiii! – pisnęła radośnie Zuli i puszczając rękę Fini pobiegła za nami.
- Czekaj! – zawołała wcześniej wymieniona i ruszyła za nami. Chicka po prostu zachichotała i też zaczęła biec.
-----------------
925!
Witam kochani! Wiem, rozdział miał być wczoraj, ale miałam małe problemy z przeniesieniem tu tego, bo oryginalnie napisałam to w Wordzie. Na szczęście znalazłam na to rozwiązanie i oto jest!
Będzie to chyba najdłuższy ze wszystkich dotąd rozdziałów, bo to już trzecia część, a jeszcze jedna przynajmniej będzie, bo mam wenę na szkolną scenę XD.
Miłego Poranka/Dnia/Wieczora/Nocy!
Niki^^
![](https://img.wattpad.com/cover/369819239-288-k642878.jpg)
CZYTASZ
Burza Żywiołów
Fantasy"Pod napływem emocji i szybkiego myślenia wzięłam mój kubek i chlusnęłam jego zawartością na Daki. (...) -IIIII!!! - pisnęła dziewczyna wstając. - Czemu to zrobiłaś!? - zawołała wściekle przyglądając się ogromnej plamie z herbaty. (...) - Jak to „c...