Opowieść Rizy, 3

12 2 30
                                    

Klęczałam w wodzie mocząc swoje spodnie, po policzkach ściekały mi łzy. Wzięłam głęboki oddech, przetarłam je rękawem lewej ręki i wstałam.

Spojrzałam na Rona. Dopiero kończył bandażować nogę, Aurelia ledwo stała opierając się o pień, ale z całych sił blokowała elektryczne ataki Eli. Niebyło mnie najwyżej minutę.

Stanęłam w lekkim rozkroku i wyciągnęłam ręce na boki. Skupiłam się. Znów przygryzałam wargę i zaciskałam powieki. Gdzieś w głębi mojego ciała poczułam tę samą chłodną energię co w moim wspomnieniu.

Musiałam się spieszyć!

- Iii gotowe! – zawołał Ron wstając. Uchyliłam powiekę oka. Eli przestała atakować. Aurela obróciła głowę w stronę nowego przeciwnika. Na jej twarzy malował się grymas bólu.

- Wreszcie!! – pisnęła wściekle Eli stając koło swojej najlepszej psiapsi.

W tedy to poczułam. Energia krążyła po całym moim ciele. Przestałam zagryzać wargę i otworzyłam oczy. Rozejrzałam się na boki. Woda zaczęła falować.

- Ej, ludzie. – usłyszałam jęk Kaia.

- C-co...? – zająkała się Daki. Wszyscy patrzyli teraz w moją stronę.

Zwiększyłam moc na tyle, na ile mogłam. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio używałam wody, w ogóle nie pamiętałam, że umiałam jej używać. Od tego wspomnienia minęły lata, ale wciąż mogłam nad nią panować. W logicznym zakresie.

Woda odskakiwała teraz tworząc na chwile wodne kolce. Przesunęłam dłonie przed siebie i starłam się zrobić dziurę w bańce.

- Kai!! Zrób że coś! – zawołała Daki.

- No przecie robię! – odkrzykną również zwiększając moc.

- Ona się zaraz uwolni. – sapną zdziwiony Ron. – Jak to możliwe? To wygląda jakby kontrolowała wodę!

- Ale to nie ma sensu! – zawołała Daki.

- Wiem przecież! – odparł Ron.

Podeszłam do przedniej ściany. Woda kołowała się w tym miejscu coraz mocniej robiąc w barierze małą dziurę.

Aurelia zauważyła moje wysiłki i wysłała mocny podmuch w stronę Kaia. Ten krzykną zaskoczony i na chwilę się rozproszył. To mi wystarczyło.

W moim małym więzieniu zrobiła się dziura na tyle duża, że mogłam spokojnie przez nią przejść. Wskoczyłam więc używając już mojej lepiej kontrolowanej mocy ognia zatoczyłam ogniste koła dookoła wszystkich wrogów.

Spaliłam więzienie Zerena i biegłam ile sił w nogach do mdlejącej z wysiłku Aureli.

- Zniszcz barierę Seila! – zawołałam jeszcze do chłopaka.

Poczułam, że grunt osuwa mi się spod nóg.

Nim dobiegłam do przyjaciółki Daki związała mnie gałęziami, które natychmiast podpaliłam, jednak zanim całkowicie się spaliły rzuciły mnie do jeziorka, które najpewniej zrobił Kai.

Starałam się użyć wody by przełamać taflę jeziora, jednak nie dałam rady. Byłam zbyt wyczerpana, a mój przeciwnik najwyraźniej poszedł na całość.

Nie mogąc się już wydostać czekałam jeszcze chyba z dwie minuty, które wydawały mi się wiecznością, aż w końcu usłyszałam zakłócany przez odę głos nauczyciela.

- Wygrywa drużyna czerwona!

Kai wyciągną mnie z jeziora. Przez chwilę paczył na mnie z zaciekawieniem.

- Jak to zrobiłaś? – zapytał się mnie wkońcu.

- Jak zrobiłam co?

- Jak przełamałaś moją wodną kopułę?

- Jak przełamałam twoją wodną kopułę...

- Właśnie, JAK?!

- Sama nie wiem. – wzruszyłam ramionami i po prostu koło niego przeszłam.

- Zeren! Zeren! – zawołałam. Biegłam w jego stronę machając mu.

- Nie zbliżaj się! Jesteś przemoczona! – zawołał odsuwając się ode mnie na krok.

- Co z Betem? I z Aurelią? I z Seilem? – zapytałam się go.

- Ze mną wszystko gra, z Betem też, już się bawet obudził. – złotowłosy podszedł do nas.

- A Aurelia? – brak odpowiedzi. – Seil? Zeren? Co z nią?

- Ech, jest nie przytomna, straciła dużo krwi i wyczerpała się nadużywanemu mocy, ale powinna z tego wyjść. – westchną ten pierwszy.

- Chce się z nią widzieć. – powiedziałam twardo tonem nieznoszącym sprzeciwu. Seil westchną jeszcze raz.

- Chodźcie. – mrukną prowadząc nas do izby chorych.

Aurelia leżała w Sali 2A na końcu pierwszego korytarza. Obok niej, na drugim łóżku siedział Bet.

Usiadłam obok dziewczyny. Pamiętając, że jest Neridem, położyłam rękę na jej brzuchu przykrytym białą pościelą i użyłam ognia w tym samym odcieniu, by ją uleczyć.

- Odsunąć się! – zawołał nagle lekarz.

- Coś się stało panie doktorze? – zapytał przerażony Seil.

- To praktycznie niemożliwe, ale wasza przyjaciółka jakby szybciej ozdrowiała! – zawołał lekarz.

- Co?! – zdziwił się Seil.

- Włośnie, co?! – powtórzył Zeren lustrując mnie wzrokiem. Wzruszyłam ramionami.

- Jej rana szybciej się sklepiła. Za dwa dni powinna stąd wyjść. – stwierdził doktor nie odrywając wzroku od komputer pokazującego parametry życiowe Aureli.

- To cudownie! – stwierdził Demon Wody.

- Taaa... cudownie. Panie doktorze, czy mogę już wyjść? – zapytał się Bet.

- Co? Um tak. – burkną lekarz wciąż krążąc przy Aureli.

- To pa Seil! Ri, Zen, musimy porozmawiać. – pożegnał się Bet. Wcześniej wymieniony chłopak pomachał nam na pożegnanie wciąż patrząc na Aurelię.

Gdy wyszliśmy z sali Bet zadał mi następujące pytanie.

- Jak?

- Co jak?

- Jak to zrobiłaś.

- Mocą. Wiesz, że mój og...

- Mi chodzi o tę wodę!

- Powiedziałem mu. – wtrącił się Zeren.

- Co? Kiedy? A dobra, nie ważne. Sama nie wiem. Po prostu sobie coś przypomniałam i chciałam spróbować. – wzruszałam ramionami.

- Co sobie przypomniałaś? – zapytał się mnie Bet, a ja odpowiedziałam im o moim wspomnieniu, jednak pominęłam kwestię małej dziewczynki i słowa o „dziedziczeniu po mamie". Jeśli się nie domyślą, kim była ta kobieta to cóż... nie moja sprawa.

- To co? – zapytał Zeren.

- Co, co? – odparłam.

- Będziesz trenować moc wody? – zapytał się mnie Bet. Zastanowiłam się przez chwilę, po czym uśmiechnęłam się do nich szeroko.

Odwróciłam się tyłem i plecami naparłam na dwuskrzydłowe drzwi wejściowo-wyjściowe otwierając je.

- Tak.

-------------------------

919!

Hejo kochani!!!

Jak tam u was? Minęła już praktycznie połowa Lipca, a wakacje dopiero się rozkręcają!

U was też taki straszny gorąc? Czy może chłodniej?


Burza ŻywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz