Rozdział 10; Opowieść Eldy I Colsa

22 2 24
                                    

DZYYYYYYYŃ!!!!

Ach... Jak cudowny jest dźwięk dzwonka kończącego wyszyyystkie lekcje. Właśnie szłam sobie po korytarzu do szatni z Fini i Tristy. Ta druga nuciła piosenkę, którą z głośników ukrytych na lampach włączyła nasza Grupa Wariatów na ostatniej lekcji.

-I am the winner of the diner,

- And I am demon of the lemon! – dołączyłyśmy.

- Tu ru, ru du ru du ru, ru, ru! Tu ru, ru du ru du ru, ru, ru! – nuciła dalej sama Fini kręcąc dłońmi młynki.

Tristy zaśmiała się.

- Dlaczego u nas, demonów, tak dziwne piosenki są tak popularne. – jej wypowiedź brzmiała bardziej jak stwierdzenie, niż pytanie.

- Nie wiem, ale musimy to kiedyś nagrać! – Fini klasnęła w dłonie. – Zaklepuję sobie rolę Demon-Lemon, Eldę widzę w roli Mery-Berry a Tristi w Milirsir-Pear.

- A co z Mendi-Candy i Looki-Cooki? – dopytywała kolorowa włosa.

- Jak to co? – zdziwiła się moja przyjaciółka. – Tłuste kalorie!

I znów wszystkie parsknęłyśmy zgodnym śmiechem.

Podeszłyśmy do swoich szafek i zaczęłyśmy wkładać kurtki oraz buty.

- Nooo...Tooo... Do jutra! – zawołała Tristy i z szerokim uśmiechem, machając nam lewą ręką pobiegła do wyjścia.

Szczerze lubiłam tę dziewczynę.

- Musimy coś zrobić. – szepnęła Fini gdy ruszyłyśmy w stronę ich domu.

- Znaczy co?

- No to.

- Jakie to?

- To o czym gadałyśmy!

- Nagrać tę piosenkę?

- Te sobie ze mnie jaja robisz?

- Nie wiem o czym gadasz.

- Ja mam wiedzieć?

- Nooo... Tak? W końcu to ty chcesz to powiedzieć...

- Taj-na-ba-za. Mówi ci to coś?

- Aaaa że to.

- Aaaa no to.

- I co z tym?

- Eldo Amelio-

- Nie mów. – warknęłam.

- Ech...

- No ech.

- Musimy dokończyć budować bazę i znaleźć jakiś sprzymierzeńców.

- Wiem.

- To co proponujesz?

- To co wcześniej. Niech chłopcy i Chicka zajmą się budowa, a ja i ty szukaniem.

- Wciąż nie rozumiem, czemu nie chcesz iść z Chicką.

- Powtórzyć?

- Tak.

-Więc, Feren najlepiej zna się na budowaniu, więc on musi zostać -,

- To chyba wiadome.

- Nie przerywaj, więc Colsa nie puszczę, bo jest za młody. Jeśli mają wziąć nas na poważnie, to musi iść ktoś starszy, -

- Z resztą i tak wolałby zostać z Ferto.

Rzuciłam jej wściekłe spojrzenie.

- Sorki.

Burza ŻywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz