Czekałam, aż dołączą do mnie moi koledzy, słuchając pochwał na temat pięknego brzmienia mojego głosu. Wszystkim podziękowałam za komplementy.
Siedzieliśmy tam jeszcze półtorej godziny, pijąc (już tylko soki), przegryzając chipsami i bawiąc się na całego.
- Dziękujemy, ale już pójdziemy. – powiedziałam, kiedy Bet szturchną mnie i pokazał która jest godzina. Zeren opierał się o niego ramieniem.
- Czemu idziecie? – zapytał Pit, który akurat siedział obok. Zaraz po zadaniu pytania donośnie bekną, co wywołało u wszystkich śmiech.
- Och Pit, wiesz, że my jutro mamy prace. – powiedziałam i westchnęłam.
- Młodzikom się do wojska zachciało. – burkną mężczyzna, a Bet przewrócił oczyma.
- Ja se mogę wziąć jutro wolne. – zaprotestował Zeren podnosząc palec wskazujący lewej ręki wysoko do góry.
- Jutro, mój drogi przyjacielu, to ty będziesz mieć ochrzan, jeśli teraz stąd nie wyjdziemy. – Bet poklepał go po plecach.
Zeren tylko mrukną coś w odpowiedzi, a wierna widownia buchnęła gromkiśmiechem.
I ja się śmiałam, bo chłopcy naprawdę przeszli samych siebie.
Wyszliśmy z gospody, a Zeren chwiejnym krokiem szedł sam podśpiewując refren piosenki.
- Stary, choć tu pomogę ci iść, bo zaraz się wywrócisz. – zawołał do niego Bet.
- Nie dziękuję, nic mi nie jest! – odparł chłopka.
- Bet co ty masz w tych palcach!? – zażartowałam sobie, a Bet spiorunował mnie wzrokiem.
- Posłuchaj, Zeren jest w niezbyt dobrym stanie, a tobie się wzięło na żary. – warkną przeczesując nerwowo swoje włosy palcami. Typowy „ojciec" Bet. – parsknęłam w myślach.
Gdy doszliśmy do naszego domku, jak że ciekwaym zbiegiem okoliczności!, czekała tam na nas Daki.
"Wstrętny szpieg." - warknęłam w myślach.
Pewnie przyszła do Beta, by się go coś tam poradzić, w końcu oboje to Demony Ziemi. Dziewczyna od razu zwróciła uwagę na to, że Zeren szedł oparty ramieniem o Beta (koniec końców jednak Bet musiał pomóc mu iść, kiedy ten poślizgną się na kałuży i przewrócił). Daki uniosła brwi.
- A temu co? – zapytała mrużąc oczy.
Zauważyłam, iż tym razem w je rozpuszczonych, czarnych włosach plątają się drobne jasnoróżowe kwiatuszki.
- Piłem palce Beta. – pochwalił się chłopak, a ona przerzucała zdziwione spojrzenie ze mnie na Beta i z Beta na mnie.
- Koktajl korzenny. – odparł Bet.
- Raczej dwa. – parsknęłam, a Bet burkną coś pod nosem.
- Z dodatkiem bazylii? – dopytywała.
- Tak. – odparłam.
- Czyli typowy zestaw na chorobę. – parsknęła wychodząc.
Ciekaw czemu była taka miła? – pomyślałam. Pewnie Eli ją o to poprosiła, żeby bardziej przypodobać się Zerenowi.
- Ach i uważajcie, bo może wam jeszcze coś obrzygać. Choć w sumie, nie ważne co by to było, nie będzie to duża strata. - usłyszałam jeszcze jej głos.
"Wszystko po staremu." - pomyślałam i trzasnęłam drzwiami.
---------------------------
412!
Wiem, że strasznie krótkie, ale nie wiem, co tu jeszcze dodać! W zamian za to, dodam dziś jeszcze jeden rozdział.
* po lekkiej korekcie

CZYTASZ
Burza Żywiołów
Fantasy"Pod napływem emocji i szybkiego myślenia wzięłam mój kubek i chlusnęłam jego zawartością na Daki. (...) -IIIII!!! - pisnęła dziewczyna wstając. - Czemu to zrobiłaś!? - zawołała wściekle przyglądając się ogromnej plamie z herbaty. (...) - Jak to „c...