Leżałam w łóżku w świeżej, pachnącej różami pościeli w kolorze malinowego różu. Nie mogłam spać. Na początku sądziłam, że to przez zapach płynu do prania, ale aromat świeżych kwiatów okazał się kojący.
Przewróciłam się z lewego boku na plecy. Leżałam prosto, ręce ułożyłam wzdłuż ciała. Westchnęłam głęboko. Może pójdę do toalety? – mruknęłam w myślach i z czystych nudów postanowiłam iść do łazienki.
Ostrożnie wstałam z łóżka nie chcąc obudzić pochrapującego Colsa oraz – o dziwo jeszcze – śpiącej z nogami opartymi o ścianę i głową zwisającą w dół z krawędzi łóżka Chicky. Najciszej jak umiałam podkradłam się do białych drzwi i otworzyłam je z ledwo słyszalnym skrzypnięciem.
Obejrzałam się za siebie i sprawdziłam, czy obydwoje dalej śpią. Na szczęście tak było.
Wyszłam na korytarz. Było tak ciemno, że praktycznie nic nie widziałam.
Wymacałam rękoma komodę i uchwyt od pierwszej szuflady. Wysunęłam ją i wyszukałam rękami latarkę. Zasunęłam pomalowaną, dębową szufladkę jedną ręką, równocześnie lewą przesuwając przesuwkę na latarce z „Off" na „On".
Jasny błysk oświetlił obklejone naklejkami oraz obsypane brokatem drzwi do pokoju Zuli i Zaki, które znajdowały się przed drzwiami do naszego pokoju.
Skierowałam latarkę na zegar znajdujący się nad komodą. 2336 głosiły wskazówki.
Obróciłam się w lewo idąc dalej korytarzem. Minęłam po stronie prawej, drzwi do pokoju Fini i Ferena oraz kawałek dalej z drewnianą tabliczką z napisem „Królestwo Rodziców" drzwi państwa Doloteri. Po lewej, obok drzwi dziewczynek, z namalowanymi na środku bieli czarnymi inicjałami, pokój Crika i Ferto.
Na końcu korytarza znajdowały się drzwi do łazienki. Pomału podeszłam do nich. Weszłam do środka nie świecąc światła. Latarkę położyłam na półce z kosmetykami nad umywalką.
Odkręciłam ciepłą wodę i przemyłam twarz. Po jej zakręceniu i wytarciu twarzy w czysty, jasnozielony, puchaty ręcznik chwyciłam na powrót latarkę i już miałam otworzyć drzwi, gdy usłyszałam jakiś stukot, a potem kroki i szepty.
Wystraszyłam się, ale postanowiłam działać. W przypływie adrenaliny chwyciłam szczoteczkę do zębów.
W lewej ręce trzymałam latarkę, a w prawej szczoteczkę. Nacisnęłam łokciem na klamkę uchylając drzwi. Wyszłam na korytarz zamykając drzwi stopą. Przede mną, prawie na końcu długiego pomieszczenia, z miejsca gdzie znajdował się łuk prowadzący do kuchni, wylewało się jasne światło.
Posuwałam się cicho do przodu. Gdy znalazłam się obok komody wyłączyłam latarkę i położyłam ją na drewnianym blacie białego mebla.
Chwyciłam szczoteczkę w obie ręce i ruszyłam do kuchni. Gdy znalazłam się już blisko celu, oparłam się o lewą ścianę, odetchnęłam głęboko i wysuwając szczoteczkę do przodu wskoczyłam do pomieszczenia.
- Ręce do góry! Mam szczoteczkę i nie zawaham się jej użyć! – zawołałam.
- Aaaaa! – krzyknęła pierwsza postać upuszczając coś ciężkiego i okrągłego, co potoczyło się po podłodze.
- Łaaaaa! – zawołała druga podskakując do góry.
- Iiiiii! – też zaczęłam krzyczeć. Po chwili rozpoznałam w tych postaciach Fini i Ferena.
Dziewczyna chwyciła się z serce. Miała na sobie szarą, dresową koszulę nocną z niebieskim napisem „Sleep time!" na piersi oraz białe, puchate kapcie. Na czole nosiła jak opaskę jasnoszarą, puchatą maskę nocną z czarnymi zamkniętymi oczami. U jej stóp leżało dużo rozsypanego popcornu, a kawałek dalej potoczyła się plastikowa, biała miska.
Chłopak stał bliżej mnie. Prawą rękę zgiął w łokciu i uniósł do góry, a lewą wyciągną przed siebie. Jego piżama składała się z żółtej koszuli z namalowaną na przodzie mumią, zielonych luźnych spodni i różowych kapci króliczków.
Demon Powietrzny opuścił ręce i odetchną z ulgą.
- Elda, nie strasz. – szepną. Chciałam się ich zapytać, co tu robią, ale nie zdążyła.
- So sie zieje? – mrukną ktoś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam kolejne dwie postacie. Skierowałam szczoteczkę w ich stronę.
- Aaaaaaaaaa! – zaczęłam krzyczeć.
- Iiiiiiii!! – pisnęła Fini.
- Oooaaaaaaaa! – zakrzykną Feren.
- Iiiiii! – pisnęła jedna z postaci.
-Aaaaa! – zawołała ta, która wcześniej się odezwała. Powoli opuściłam szczoteczkę cichnąc. Reszta zrobiła to samo.
- Cols! Chicka! Co tu robicie? – zapytałam się ich.
Mój brat prawą ręką przetarł oczy. Jego granatowy komplet do spania wyblakł trochę i stał się strasznie wymięty. W lewej ręce trzymał szlafmycę w tym samym kolorze co piżama.
Moja przyjaciółka odetchnęła z ulgą w taki sam sposób jak Feren – zamykając oczy, garbiąc się lekko i przykładając opuszki lewej ręki do piersi.
Biały napis na jej ciemnofioletowej koszulce głosił „Sweet life is a Sweet dream". Do kompletu nosiła spodnie w kolorze khaki. Włosy rozburtały jej się i skołtuniły. Obydwoje przyszli boso.
- Was mogę zapytać o to samo. – w świetle pojawiły się kolejne dwie postacie. Obróciłam się w stronę głosu mierząc w nowych nieznajomych moją bronią.
-----------------------
749!
Hejo wszystkim! Wiem, że rozdziały miały być w poniedziałki, a dziś jest czwartek... Ale mam w tym tygodniu małe urwanie głowy i rozdział z Dziennika Dziwnej Miłości jutro też może się spóźnić o kilka dni.
W ramach rekopmensaty, zaraz dodam drugi rozdział z kontynuacją tego.
CZYTASZ
Burza Żywiołów
Fantasia"Pod napływem emocji i szybkiego myślenia wzięłam mój kubek i chlusnęłam jego zawartością na Daki. (...) -IIIII!!! - pisnęła dziewczyna wstając. - Czemu to zrobiłaś!? - zawołała wściekle przyglądając się ogromnej plamie z herbaty. (...) - Jak to „c...