I

85 4 75
                                    

W Araluenie wiele się pozmieniało. Halt został ranny podczas jednej z misji i musiał przejść na emeryturę, a Gilan został dowódcą, gdyż Crowley podkreślał, że jest za stary na takie rzeczy i muszą przydzielić go do spokojnego, małego lenna. Największe zmiany zaszły chyba jednak w życiu Will'a Treaty'ego.

Jego ukochana Allys zachorowała i zmarła po kilku miesiącach. Will był niby do tego przygotowany, lecz ciężko mu było się z tym pogodzić. Poprosił Gilana o zawieszenie na jakiś czas i oddawał się żałobie. Całe dnie siedział w chacie, która zarastała brudem. Jego gosposia - Eliza zaczęła zostawiać posiłki na progu drzwi, ponieważ Will nie chciał nawet jej pomocy w sprzątaniu. W jego domu często brakło wody, czy drewna na opał, ale to Treaty'emu nie przeszkadzało. Wypił deszczówkę zbieraną w beczce na dworze, albo ubrał się cieplej. Wyrwij prychał za oknem, jakby domagał się atencję swojego pana. Ten przychodził często. Wyzalał się mu i płakał, a także przychodził zdepresowany i spał na sianie. Nie chciał być sam. Tamtego dnia jednak przesadził.

Podczas ślubu Will przyrzekł Allys, że nie tknie alkoholu, póki śmierć ich nie rozłączy. Teraz przyżeczenie nie miało już wartości. Przyszedł do Jenny nieogolony ze sklejonymi włosami. Najpierw młoda kobieta rozmawiała z nim normalnie, lecz po kilku godzinach Will zaczął czkać pijany. Wyszedł i dokończył picie w chacie. Miał całą skrzynkę skandiańskiej wódki, którą dostał od Eraka na prezent ślubny. Jenny nie mogła czekać. Wezwała Gilana, by zajął się staczającym się przyjacielem.

Zwiadowca dojechał dość szybko do chaty w środku lasu. Od razu zauważył zaniedbania. Trawa była długa, siekiera do drewna pozostawiona na trawie nieco pokryta rdzą. Wyrwij zarrzał radośnie, wyczuwając niedaleko obecność Blaze'a. Usłyszał też szczek starego już owczarka o czarno, teraz już szpakowatego sierści - Majora. Był optymistyczny, jakby wiedział, że nadeszła pomóc dla jego pana.

Will jednak nie wyszedł. Gillian zapukał więc do drzwi. Wszystko było pokryte kurzem, lepiące od brudu. Pokręcił głową z dezaprobatą. Jedynie Major pozostawał bardzo optymistyvzny. Nawet przyniósł Gillianowi zaślinioną, materiałową piłkę jakby domagał się zabawy w aportowanie. Gilan jednak nie za bardzo miał wtedy głowę do zabawy z pieskiem. Nie wiedział, że z Willem jest aż tak źle.
- Will?- zapytał, otwierając drzwi. Na krześle, opierając się o stół leżał Will. Prawie go nie poznał. W salonie walały się brudne ciuchy, butelki, resztki jedzenia. Will nawet nie podniósł głowy.
- Troszke tu brudno...Nie mam kafy, wiec Si nie zapasze- wybełkotał
- Will, Ty jesteś totalnie pijany!- zdziwił się Gilan.

Niemalże natychmiast zaczął wyrzucać wszystkie butelki do kosza, a potem zajął się Willem. Zaciągnął go do pobliskiego strumyczka i wziął pierwsze lepsze ubrania, nakazując się umyć Willowi dokładnie, bo chciał zabrać go w ważne miejsce. Mężczyzna nie dbał już o nim, jedynie o trzy sprawy rzeczy- o swojego konia, o to by Major nie był głodny i nieoczekiwanie odnalezionego siostrzeńca żony.

Okazało się, że Alyss miała starszą siostrę przyrodnią, która wraz ze swoją rodziną mieszkała w Seacliff. Ona także zmarła na dziwną chorobę, a jej mąż - bardzo znany rycerz - Alfred Walter zginął podczas bitwy z piratami, których w Seacliff niestety nie brakowało. Pozostawili po sobie jednak syna, którego Alyss chciała nawet adoptować, lecz dopadła ją choroba. Chłopiec od 12 roku życia spędzał czas na zamku Redmont, ponieważ sieroviniec w Seacliffto prawdziwa legenda z horroru, a Will i Alyss bardzo chcieli mieć pewność, że chłopiec jest bezpieczny. Gdy go tam przywieziono był nieprzytomny i ledwie żywy. Chorował na to samo co jego matka i nie wróżyli mu dobrze. Wszyscy myśleli, że chłopiec umrze, lecz jakoś się z tego wszystkiego wylizał.
Niedawno skończył 14. Will co miesiąc wysyłał mu paczki, co jakiś czas nawet widywał go na chwilkę, ale nigdy twarzą w twarz. Bardziej to Will widział Timothy'ego niż Tim Willa.

Syn zwiadowcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz