XIV

40 3 77
                                    

     Minęło trochę czasu. Na zewnątrz było już cieplej. Śnieg się rostapiał, zwierzyny było coraz więcej. Niestety kot, którego spotkali we wsi miał już właściciela, a bardziej to właścicielkę. Małą dziewczynka prawie się rozpłakała, gdy zobaczyła Tima z jej zagubionym kotkiem. Nie miał serca pytać. Okazało się też, że kociak ma na imię Hali, co nie umknęło uwadze Tima i Willa, którzy przez pół drogi śmieli się, że to musiał być Halt. Tim poznał także Jenny, która podszkoliła go nieco w gotowaniu. Niestety ani razu nie był u Gilliana, ale on był u nich raz przelotnie, zobaczyć co u Tima. Gdy zobaczył go nieco zakatarzonego zrezygnował z treningów.

Zmiana temperatur była miła. Można było chodzić w sweterku bez rękawów jedynie z peleryną, bez kożucha. Gdy Tim tak chodził widać było szramę na jego przedramieniu zostawioną przez niedźwiedzia. Była jeszcze świerzą blizną, dlatego czerwoną, rzucającą się w oczy. Chłopak napoczątku się nią przejmował, bo gdy ktoś się na niego patrzył od razu spoglądał w jej stronę z zaciekawieniem, podziwem, a jeszcze inni z odrazą, ale gdy Will wytłumaczył mu, że bliznę po niedźwiedziu chciałby mieć niejeden przestał ją ukrywać.

Wynudził się podczas zimy. Will dmuchał na niego i obchodził tak, jakby był z delikatnej porcelany. Co prawda kazał dalej trenować strzelanie z łuku gdy tylko odzyskał trochę sił, ale chyba nie strzelał lepiej niż poprzednio.

Właśnie robił sobie kolejny trening w lesie, nieopodal chaty, gdy usłyszał stukot kopyt. Gdy ucichł stukot też ucichł. Już wiedział, że to Gillian próbuje go podejść. On zgodnie z poleceniem Willa nie dawał się tak łatwo zwieść.

  - Nie strzelaj dzielny zwiadowco! O panie, nie zastrzel mnie! - usłyszał aktorski głosik tuż przed nim. Cholibka, jednak go podszedł! Pojechał na ukos!

Tim jednak upuścił łuk i z uśmiechem na ustach rozłożył ręce, by go przytulić.

- Gillian! - zawołał zadowlony i przytulił go z siłą niedźwiedzia
- Żebra mi zmiażdżysz, silny rycerzu- stęknął Gillian i gdy tylko uścisk zelżał postawił Tima na wyciągnięcie ramion, by dobrze mu się przypatrzeć. Oh, te przeklęte włosy znów miał długie, z małymi warkoczykami po bokach i jednym dużym na środku głowy, a wszystkie i tak spinał w jeden z tyłu głowy. Już przywykł do powiedzonka ,,Skandianinek". Gillian odchylił nieco jego pelerynę i pociągnął za rękę
- Skoro masz Skandiańskie znajomości to któryś z chłopaków na pewno umiałby zrobić na tym tatuaż niedźwiedź. - odpowiedział, mierzwiąc mu wystające włoski.

- Gillian, co Ty tu robisz? I to z wozem? Po co Tobie wóz? Jest przecież prawie pusty... Po co Ci tyle tarzcz do strzelania!? Gdzie jedziesz?- zaczął pytać, a Gillian zakrył twarz dłonią
- Kiedy Ty zacząłeś być taki pewny siebie?- zapytał niby sam siebie.
- A to Ty nie jesteś gotowy na zlot?- zapytał, unosząc brwi
- Em...Zlot?! Teraz?!- zapytał, jakby przerażony - Will powiedział mi, że zlot będzie w lato!
- Oj, bo będzie i w lato, abyście Wy, mogli zdać cały rok, ale ja wprowadziłem egzaminy półroczne. - odpowiedział, patrząc na niego zdziwiony - No prawie półroczne, bo mamy wczesną wiosnę, no, ale sam rozumiesz, tak? To Ty nie składasz przysięgi?!
- przysięgi?! - dopytał Tim zdziwiony - To teraz?!
- Przecież wszyscy mieliśmy nadzieję, że się wychorujesz do zlotu. Nie wyglądasz mi nawet na zakatarzonego. - odpowiedział - Chodź, wyjaśnimy mu to i owo.

    W chacie Will nie wyglądał na zadowolonego z wizyty Gilliana. Chyba myślał, że gdy nie powie nic Timowi to po prostu mu się upiecze.

- Will! Otwieraj! - zawołał Gillian- Mam zakładnika! - zaśmiał się, szturchają Tima
- O! Gillian! Nie spodziewałem się!- zawołał, udając zaskoczonego
- Nie gadaj głupot. Bierz tobołki i jedziemy. Twój uczeń składa przysięgę! - powiedział, obejmując Tima jednym ramieniem i czochrając mu włosy kostkami.
- Gillian, umawialiśmy się na coś... - zaczął Wil. Ugadywał się z nim, aby nie dopuszczał w tym roku Tima do przysięgi pierwszorocznych i aby nie przechodził egzaminu, do którego ironi go przygotowywał. Uważał, że jest nie gotowy, po prostu o rok młodszy
- A co to? Timothy ma mieć fory? Przecież jest niesamowicie zdolny i już swoje zrobił. Jak narazie nie dostałem ciekawego raportu od Riversa, ani od Philipa... No może poza kilkoma, ale nie tak wybitnym jaki mam o Timie! No Will, cały korpus chce poznać młodego myśliwego...No i półrycerza. - dodał, pokazując jego miecz. Dalej nosił ten mały. Uważał, że łatwiej było go ukryć, a większy miał zapasowo pod siodłem.
- No proooszę- tym razem wtrącił się też Tim. Pragnął jechać na zlot, poznać nowych kolegów, więcej zwiadowców... No może się przeliczył, bo bał się nowych ludzi, ale pragnął zobaczyć legendarny zlot! - Co powie Crowley? Will, on znowu nazwie mnie księżnisią albo dziewusią! - prosił dalej, powołując się na jakiś autorytet
- O i Halt będzie zawiedzony! Przecież jeździ co roku nawet i na emeryturze. Will, nie marudź. Dobrze Wam to zrobi. - Gillian nie dawał za wygraną

Syn zwiadowcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz