25.

411 14 31
                                    

Karolina

Patryk wyszedł dobre godziny temu. A ja cały ten czas przeleżałam na łóżku i myślałam. Zirytowana wyłączyłam nawet moją ulubioną playlistę, bo zamiast mnie uspokajać, działała mi na nerwy.

Sama nie wiedziałam czy moje uczucia do Bartka były prawdziwe. Może pod wpływem tego co dla mnie robił, na chwilę się w nim zauroczyłam? Ale muszę przyznać, że ktokolwiek będzie jego drugą połówką, zawsze będzie miał przy nim dobrze.

Usłyszałam pukanie do drzwi i zerwałam się na równe nogi. Sparaliżowało mnie. Nie wiedziałam dlaczego. Pukanie zostało ponowione. Przełknęłam gule w gardle.

- Proszę - powiedziałam chrypliwym głosem.

Do mojego pokoju weszła osoba, o której myślałam od ostatnich godzin - Bartek. Stanął przede mną w luźnej koszulce i bokserkach.

- Hejka - przywitałam się nieśmiało.

- Cześć, masz chwilę?

- Tak, pewnie siadaj - czego on może ode mnie chcieć? O rany, dlaczego moje nogi są jak z waty.

Usiadłam na łóżku i oparłam się o miękkie poduszki. Chłopak przysiadł na materacu i rozglądnął się po pokoju.

- Podoba ci się?

- Tak, bardzo. Idealnie trafia w moje gusta. Skąd wiedziałeś co mi się podoba?

- Cholera, czyli wiesz.

- Patryk, chodzące wiadomości - parsknęłam - Dziękuję, myślałam że to sprawka Fausti.

- Była zajęta swoim nowym chłopakiem.

- Czyli to już tak oficjalnie? - otworzyłam usta, chłopak pokiwał głową - Myślałam, że tylko ze sobą kręcą.

- O to jesteś kilka dni do tyłu.

- Patryk jest - poprawiłam go.

- Racja, Patryk.

Pokiwałam głową, ale momentalnie posmutniałam. Uświadomiłam sobie, że Faustyna nie przyszła z tą nowiną do mnie. Gdyby nie Bartek, ba nawet gdyby nie Patryk, dalej żyłabym w niewiedzy. Chłopak to zauważył. Przysunął się do mnie.

- Hej, co jest? - zapytał zmartwiony.

- Gdyby nie wy, nic bym nie wiedziała. Mam wrażenie, że od dłuższego czasu mnie unika. Traktuje mnie jak powietrze.

- Nie wiem co ci odpowiedzieć. Faktycznie, jest trochę inna od czasu poznania Kamila. Ale pocieszę cię - unika też nas!

- Nie pomagasz Bartłomiej.

- Bartosz

- Co?

- Nazywam się Bartosz, nie Bartłomiej.

Zaśmiałam się. Cały czas myślałam, że jego pełne imię to Bartłomiej. A to niespodzianka.

- Wolę Bartek - odparł.

- Bartuś.

- Jednak wolę Bartuś - zaśmiał się, a mi momentalnie wrócił humor. Umiał mnie rozbawić. Słodki.

- Skoro dowiedziałaś się czegoś nowego o mnie, teraz ja powinienem dowiedzieć się czegoś o tobie.

Zamyśliłam się. Co mogę mu powiedzieć. Podobasz mi się. Niee to odpada. Już wiem!

- Boję się wody

- Zaraz co?

- Boję się wody - powtórzyłam - Nie mówiłam o tym nikomu. Nawet rodzinie.

Chłopak popatrzył na mnie z przejęciem. Uśmiechnęłam się blado i oparłam głowę o poduszki, patrząc w sufit.

- Kiedyś byłam ze znajomymi na wyjeździe - wytłumaczyłam - Ja nie umiem pływać i leżałam na pontonie. Oni popychali mnie coraz dalej i dalej. Aż nie widziałam dna. Spanikowałam. Krzyczałam, aby popłynęli ze mną na ląd. Zamiast tego zaczęli mnie popychać.

Zrobiłam przerwę, aby podać Bartkowi poduszkę, bo wiercił się nie spokojnie. Podziękował uśmiechem i skinął głową abym kontynuowała.

- Popchnęli mnie za mocno. Wpadłam do wody. Miałam otwarte oczy i buzię. Krzyczałam, topiąc się. Odbiegli ode mnie. Zostawili mnie samą, skazaną na śmierć. Całe szczęście, ratownik szybko zareagował. Wyciągnął mnie na brzeg, a ja uświadomiłam sobie, że moi znajomi uciekli. Czekałam na nich godzinami. Nie pojawili się. Później już się do mnie nie odzywali, pewnie myśleli że mnie uśmiercili. Dopiero po czasie zrozumiałam, że na każdym kroku mi dokuczali i znęcali się nade mną. Jak widać, mam szczęście do takich ludzi.

Skończyłam patrząc przed siebie. Cisza. Bartek się nie odzywał. Może trawił to co powiedziałam, nie wiem. Nagle poczułam jego ciepłą dłoń podnoszącą mnie w pasie. Posadził mnie na swoich kolanach i przytulił. Tego mi było trzeba.

Siedziałam w swojej ulubionej pozycji, a Bartek gładził moje włosy. Mogłabym przysiądź, że złożył na nich pocałunek. Albo to moja wyobraźnia płatała mi figle.

- Skurwysyny. Nie zasłużyłaś na to. Tak samo, jak na Kubę - wzdrygnęłam się na to imię - Jedyne na co zasłużyłaś to to.

Złapał mnie za policzki i złączył nasze wargi. Na początku nie oddawałam pocałunków, bo byłam zmieszana. Po chwili jednak uległam. Tak dobrze całował. Odsunęliśmy się od siebie, sapiąc. Miał rozbiegany wzrok i czerwone policzki. Zjął mnie z kolan i posadził obok.

- Lepiej jak sobie już pójdę - wyszedł z pokoju szybkim krokiem. Co to kurwa było?

🤍678 słów
Dzisiaj mocniejszy rozdział, który chciałam opublikować wcześniej. Mam dzisiaj urodziny!
~OczytanaCara🫶🏻

Zapomnijmy o sobie [18+] Bartek Kubicki #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz