pov. Riccardo
Następnego dnia zacząłem powoli dochodzić do siebie. Otworzyłem oczy i zobaczyłem nade mną Xeq. Przestraszyłem się tego widoku więc szybko przykryłem się kołdrą.
- Ej ale spokojnie to tylko ja. Powiedział Xeq i zdjął mi kołdrę z głowy.
Ja sam nie wiedziałem co odpowiedzieć. Miałem w głowie mnóstwo pytań. Dlaczego to Xeq mnie pilnuje? Jak się tu znalazłem? I gdzie jest Gabriel?
- Lepiej się czujesz? Spytał kapitan.
- Tak, aaa... Zacząłem lecz Xeq nie dał mi skończyć.
- Pewnie chcesz wiedzieć gdzie Gabi? Przerwał mi Szeryf.
- Tia. Cicho odpowiedziałem.
- Poszedł ci zrobić coś na śniadanie bo pomyślał że będziesz głodny. Tak za dwie minuty o jedenastej powinien tu być. Rzekł Xeq z uśmiechem na twarzy.
- To już jedenasta ja muszę iść na trening. Powiedziałem i zerwałem się z łóżka.
- Ale poczekaj! Krzyknął lecz mnie tam już nie było.
Ja pędem zbiegłem po schodach a tam wyjście zagrodził mi Gabriel.
- Wiedziałem że długo nie należysz więc wszyscy pójdziemy. Odparł mój przyjaciel.
Nikt nie chciał się mu sprzeciwić więc razem ruszyliśmy na trening. Gabi po drodze zatrzymał mnie, kazał siąść na ławce i jak to tłumaczył dał mi jakieś zabezpieczenie na łytkę bym mniej cierpiał. Gdy wreszcie znaleźliśmy się na boisku ustawiliśmy się na pozycjach i zaczęliśmy krótki meczyk.
pov. Victor
Tym razem wiem już co mu jest więc będę uważny ale czy reszta drużyny nie będzie czegoś podejrzewała pomyślałem. Nagle odezwał się Sal Czart który był jednym z najlepszych naszych napastników:
- Wiesz co Riccardo, może przyniósł byś nam wodę z kantorka bo nam brakło.
- Dobrze. Odpowiedział Ricc i spokojnie poszedł po wodę.
- Ej chłopaki podejdźcie tu już chyba wiem o co z nim chodzi. Powiedział Less Tassy.
Wszyscy się zbliżyli a Less kontynuował:
- Wczoraj razem z Salem długo myśleliśmy i już chyba wiemy co jest z Kruczkiem.
Czyżby ktoś się wygadał o jego ranie, przecież on ucieknie. Oni mają wielkie podejrzenia co do Riccarda i oby nie były trafne.
- Uważamy że jest zazdrosny że już nie jest kapitanem i nikt się go nie radzi. Powiedział Sal a mi i reszcie która wiedziała o urazie Riccarda ulżyło.
To co oni wymyślili miałoby nawet jakiś sens gdybym nie znał całej prawdy. Kruczek był już Kapitanem ale przez krótki szmat czasu bo zastępował Xeq tylko na dwóch meczach gdy Szeryf miał kontuzję.
- Dlatego podawajmy mu ciągle piłkę i niech strzela piękne bramki. Krzyknął Gomel który także był w naszej drużynie i w tym momencie Ricc wrócił z kantorka.
pov. Trener Sharp
Z tym chłopakiem jest coś inaczej nie kopie piłki prawą nogą więc ma gorszą celność. Więc coś mu jest w prawa nogę. Muszę to sprawdzić a że byłem lekarzem to nie będzie aż tak źle. Gdy Riccardo źle znosił to że wszyscy do niego podają zawołałem.
- Kruczek schodzisz i za mną, Ralon wchodzi za ciebie.
pov. Riccardo
Gdzie on mnie wlecze. Czyżby chłopacy mu o tym powiedzieli. A myślałem że mogę im ufać. W tym momencie weszliśmy do biura trenera a on do mnie rzekł:
CZYTASZ
RiGiV
AdventureAU: Będę starała się wrzucać przynajmniej 1 rozdział tygodniowo. Miłego czytanka^-^.