pov. Victor
W martwej ciszy czekaliśmy na Riccarda. Niedawno weszliśmy do środka bo zrobiło nam się troszkę zimno. Ja patrzyłem się na wskazówki zegara będącego w przedpokoju. Wskazówka minutowa już miała znaleźć się na dwunastce gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Terry podszedł i otworzył drzwi a za nimi wszyscy spostrzegliśmy zdyszanego Riccarda który chyba właśnie przebiegł przez cały las tylko żeby się nie spóźnić. Odsapnął chwilkę i zapytał:
- Spóźniłem się?
- Nie, przybyłeś w samą porę tylko po ty tak biegłeś nocą przez las. Co jakbyś się potknął i nie daj boże coś by ci się stało mam ci przypomnieć dlaczego byłeś w szpitalu? Spytał z powagą Gabriel.
- Nie musisz, ja sam to dobrze wiem ale ja się nie chciałem spóźnić bo zapewne wtedy byś mi już nigdy nie pozwolił gdziekolwiek iść samemu. Oznajmił Riccardo i wszedł do środka.
- Zresztą prawda. Odparł Gabriel i poszedł z Riccardem do ich wspólnego pokoju.
Po drodze Riccardo nagle się zatrzymał co mnie zdziwiło i spytał:
- A czy mógłbym iść do niej na nocowankę?
W tym momencie stanąłem jak wryty, po czym upadłem na ziemię i film mi się urwał.
Gdy już się obudziłem usiadłem na łóżku w którym aktualnie leżałem i chwyciłem się za głowę która w tamtym momencie bardzo mnie bolała. Rozejrzałem się w około i spostrzegłem Victora i Xeq którzy właśnie zmierzali w moją stronę. Nagle Victor się odezwał:
- No nareszcie obudził się nasz książę z bajki.
- Co się stało? Spytałem wpatrzony w okno.
- Ym, jakby to powiedzieć. Odezwał się Xeq.
- Ja ci wszystko opowiem. Do domu wrócił Riccardo i spytał się czy może iść do koleżanki na nocowankę. Ty w tamtym momencie zesztywniałeś i jak nie żywy upadłeś na ziemię. Wyjaśnił Victor podając mi szklankę wody.
- Dziękuję, a tak przy okazji to gdzie jest Riccardo bo mam nadzieję że nie poszedł no sami wiecie do kogo. Powiedziałem biorąc niewielki łyk wody.
- Nie, nie poszedł, czuwał tu przy tobie przez całą noc, niecałe pięć minut temu obudził się i chciał iść po koleżankę żeby nam ją przedstawić, a my się nie zgodziliśmy to powiedział że ty byś się na pewno zgodził więc go puściliśmy. Odpowiedział Xeq a Victor przytaknął na jego słowa.
- Aha, to lepiej chodźmy przed dom czekać na nich. Oznajmiłem wstając z łóżka i kładąc szklankę na stoliku.
- To chodźmy. Powiedział Victor i razem poszliśmy na pole.
Razem z wszystkimi łącznie z Cukierkiem który przez ten cały czas przesiedział u suczki Terryego czekaliśmy na Riccarda. Po chwili przyszedł ale ja nie dopatrzyłem żadnej dziewczyny w jej otoczeniu. Gdy Kruczek podszedł bliżej rzekł:
- Jak się cieszę że w końcu się Gabi obudziłeś, a tak w ogóle to przyszedłem tu bo ona nie chciała tu przyjść więc idziemy do niej więc ruszajcie się i chodźcie.
Nikt na te słowa nie miał nic do powiedzenia więc po prostu ślepo zaufaliśmy Riccardowi idąc za nim. Gdy wreszcie dotarliśmy na miejsce ukazał się nam malowniczy. Piękny zagajnik na którego środku znajdowało się jeziorko. Nagle Kruczek stojąc przed nami odwrócił się w naszą stronę i powiedział:
- Oto moja koleżanka i jej dzieci.
A w tym momencie zza niego przybiegły cztery konie. Mi wtedy ulżyło że Riccardo nie miał jeszcze żadnej osoby w życiu z którą by miał takie relacje jak ze mną. Riccardo głaszcząc po kolei każdego z koni oznajmił:
- To jest Deszcz, to Wichura, ten czarny to Grom, a ten biały jego brat bliźniak to Piorun.
Ze zdziwieniem każdy przyglądał się koniom stojącym przed nami. Nagle z szeregu koni zerwał się biały koń który jak dobrze zrozumiałem nazywał się Piorun, podszedł do Gabriela i ustawił się obok niego. W tym właśnie momencie Riccardo powiedział:
- A ja właśnie chciałem wam powiedzieć żebyście wybrali sobie jakiegoś konia na którym przejedziemy całą drogę do Wastoliny, bo jak już niektórzy wiecie lub nie znajdujemy się teraz Yourukume Wielkiej i to z niej wyruszymy prosto do domu gdyż nie opłaca wracać się nam do obozu.
Po wypowiedzi Riccarda z niewiadomej przyczyny podeszli do Gabriela Xeq, Fei i JP i zaczęli do niego coś mówić z pokorom.
- Przepraszam, miałeś rację co do sam wiesz kogo, wybacz mi. Odezwał się pierwszy Xeq.
- Ty od początku w niego wierzyłeś, przykładny z ciebie kumpel. Powiedział JP.
- Jestem przegrywem, nie wiem co ja sobie myślałem tak osądzając Riccarda, przykro mi. Oznajmił Fei.
Terry patrzył się na nich tak jakby zaraz miał wybuchnąć śmiechem a ja z ciekawością oglądałem jak rozwija się cała ta sytuacja. Nagle Gabriel uniósł wzrok na mnie i przyznał:
- Ja też miałem chwilę zwątpienia, gratulacje należą się Victorowi.
I takim właśnie sposobem wszyscy zaczęli się przedemną kłaniać poza Kruczkiem który chyba nie załapał o co chodzi bo zapytał:
- Powie mi ktoś co tu się właśnie odwala?
Wszyscy wstali i odpowiedzieli milczeniem a w tym samym czasie Cukierek jakimś żywym cudem znalazł się na grzbiecie jednego z koni.
Godzinę później
pov. Xeq
Po dziwnej sytuacji z której Riccardo nic nie zrozumiał każdy dobrał sobie konia i ruszyliśmy przed siebie. W obecnej chwili wyglądało to tak. Ja z Victorem siedziałem na czarnym koniu zwanym Grom. JP i Fei siedzieli na łaciatej klaczy zwanej Wichura. Zaś Gabriel z Terrym za którym nie za bardzo przepadał ujeżdżali Pioruna czyli konia który na starcie przywiązał się do Gabiego. Riccardo co było dla mnie dziwne sam z owczarkiem niemieckim zwanym Cukierek siedział na ogromnej klaczy która nosiła imię Deszcz. Gdy rozmyślałem o tym dlaczego Riccardo nie jedzie z Gabrielem jego najlepszym przyjacielem nie wiadomo skąd usłyszeliśmy dziwne dźwięki i przestraszyliśmy się chociaż był środek dnia. Rozglądaliśmy się nerwowo na wszystkie strony, gdy nagle znienacka przybiegły do nas dziwne dzieci i zaczęły piszczeć w niebo głosy żebyśmy dali im autografy. Że nie dali nam wędrować dalej musieliśmy zejść z koni i zapytać się o co chodzi. Gdy wszyscy stali już na ziemi Victor wysunął się przed szereg i zapytał:
- Czego ta się dżecie dzieciaki, nie widzicie że jedziemy gdzieś w ważnej sprawie?
- Ty się odsuń bo to nie do ciebie przyszliśmy, Xeq jesteś tu? Zapytał jeden z będących tam dzieci i wystąpiłem na przód gdy Blast pod naporem dzieci się cofał.
- Xeq, ja nazywam się Ajron Szabt i jestem twoim, wielkim fanem, tak wielkim, że wielkim, że wielkim, podkreślam. Powiedział Ajron bardzo, ale to bardzo głośno.
CZYTASZ
RiGiV
AbenteuerAU: Będę starała się wrzucać przynajmniej 1 rozdział tygodniowo. Miłego czytanka^-^.