pov. Victor
Otworzył drzwi chyba żeby dać mi znak że mogę iść, ale mnie jeszcze coś trzymało coś w środku. Spojrzałem na Riccarda i powiedziałem:
- A co z nim?
- On jeszcze musi tutaj zostać. Odpowiedział trener Sharp.
- A nie powinien się już obudzić? Zapytałem zmartwiony.
A wtedy trener podszedł do łóżka w którym leżał Kruczek i odkrył z niego kołdrę.
- Widzisz ty już nie masz siwizny a on jeszcze ją ma. Rzekł po czym wskazał na jego ręce które były siwe i opuchnięte.
- Z nim od początku było gorzej więc na pewno jeszcze trochę tutaj zostanie. Dodał i ponownie przykrył Riccarda.
- Ale ile on jeszcze będzie spał? Spytałem z myślą na odpowiedź.
- Tak z pięć, sześć dni. Odpowiedział pewnie.
- Dobrze to do widzenia panu. Pożegnałem się po czym opuściłem dom.
Sześć dni później
pov. Riccardo
Powoli zacząłem otwierać oczy miałem przed oczami rozmazany obraz. Nagle pomyślałem że mogłem zostać porwany więc zerwałem się z łóżka a w tym samym momencie do pokoju wszedł trener i powiedział:
- Dobrze się spało?
- Tia. Odpowiedziałem na zadane pytanie.
- Nie wiedziałem że tak wcześnie wstaniesz. Odezwał pan Sharp.
- Wcześnie? Powiedziałem i przetarłem oczy.
- No bo myślałem że pośpisz jeszcze dzień czy dwa. Odpowiedział trener.
- To ile ja spałem. Powiedziałem i ziewnąłem.
- Spałeś już dobre jedenaście dni. Rzekł i podszedł bliżej mnie.
- A co z Gabim? Spytałem.
- Żyje i czuje się świetnie za niedługo wychodzi ze szpitala. Powiedział i razem usiedliśmy na łóżku w którym spałem.
- To dobrze a czy ja mógłbym już iść? Zapytałem z nadzieją.
- O ile pokażesz mi pierwsze dłonie. Odpowiedział trener i już miał spojrzeć na moje ręce ale ja szybko schowałem je do kieszeni.
- Ale ja nie chcę. Rzekłem i odwróciłem się.
- Ej, ale posłuchaj zanim wyjdziesz muszę sprawdzić czy z rąk zeszła ci siwizna. Powiedział i położył mi dłoń na ramieniu.
- No dobra. Odpowiedziałem i westchnąłem a po tych słowach pokazałem dłonie trenerowi.
Po czym wypuścił mnie z poleceniem abym o siebie dbał. Ja powoli błąkałem się po ulicy nie wiem gdzie chciałem iść po prostu szedłem przed siebie. Nagle usłyszałem znajomy głos:
- Riccardo? Spytał mój przyjaciel Gabriel.
- Gabi? Zapytałem i z zaniepokojeniem natychmiast skręciłem w boczną uliczkę.
- Ale Ricc! Krzyknął Gabriel lecz mnie już tam nie było.
Sam nie wiedziałem dlaczego uciekam przecież od dawna chciałem się z nim spotkać. Ale on chyba zamierzał ze mną pogadać bo zaczął za mną biec. Nagle tak się bardzo zmęczyłem. Tak jakbym nie był w stanie dalej biec więc usiadłem na najbliższej ławce. Gabi mnie dogonił i usiadł obok mnie, nie wyglądał tak jak wcześniej. Miał dość grubą warstwę bandażu na szyi pomyślałem że to musiała być poważna rana skoro aż operacji potrzebowała. Wtedy odezwał się Gabi:
CZYTASZ
RiGiV
AdventureAU: Będę starała się wrzucać przynajmniej 1 rozdział tygodniowo. Miłego czytanka^-^.