Rozdział 19. Drugie życie

15 1 0
                                    

pov. Gabriel

Do Riccarda postanowiliśmy że wejdziemy na razie ja z Victorem. Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka. Na łóżku leżał Riccardo który wydawał się być w lepszym stanie niż wcześniej. Riccx jako pierwszy zaczął rozmowę mówiąc:

- Widzę że postawiliście na swoim.

- Nawet nie wiesz jak się o ciebie baliśmy. Odezwał się Victor.

- Cieszę się z tego powodu. Odpowiedział Riccardo.

- A wyjaśnisz nam dlaczego uciekłeś? Spytałem patrząc się mu prosto w oczy.

- To jeszcze nie ten czas. Oznajmił Kruczek i wstał z łóżka.

- A kiedy będzie ten czas i gdzie ty idziesz nie powinieneś odpoczywać? Zapytałem zmartwiony.

- Zobaczysz, idę się przejść a wy tu zostańcie bo przecież ja zaraz wrócę. Powiedział Riccardo i wyszedł z pokoju.

- Idziemy za nim. Oznajmiliśmy równocześnie i pobiegliśmy za Kruczkiem.

pov. Riccardo

Oby tylko tutaj nie przyszli bo boję się że on też tu może być. O nie i są ale tyle dobrze że jego nie widzę. W tym momencie odezwał się Victor:

- Dlaczego wciąż nas unikasz?

- To nie tak. Odpowiedziałem.

- Oj, dlaczego tutaj przyszedłeś, myślałeś że cię nie znajdę. Usłyszałem za sobą głos osoby której się tak bardzo obawiałem.

- Zostańcie tu. Powiedziałem do Gabriela i Victora a sam podszedłem do tego człowieka i oddałem mu pokłon.

- Dobrze że pamiętasz kto jest twoim panem ale to nie zmienia faktu że próbowałeś uciec tylko dla tego że cię biłem. Powiedz jeden raz podcinania cię w tygodniu to zbyt wiele? Zapytał człowiek do którego ja miałem się zwracać Pan.

- Nie Panie. Odpowiedziałem z przerażeniem w głosie.

- Wiesz że za ten wyczyn muszę cię ukarać. Powiedział pan po czym wyjął nóż z kieszeni i jednym zwinnym ruchem zrobił mi dość sporą ranę pod prawym okiem.

- Dziękuję Panie za sprawiedliwość. Oznajmiłem trzymając się za krwawiącą pod okiem ranę.

- A ten tam chłopak to ten który już dawno powinien nie żyć? Spytał mnie i wskazał nożem na Gabriela.

- Tak Panie, to ten. Odpowiedziałem i spojrzałem w stronę przyjaciela.

- Wiesz co chłopaczku, powinieneś się cieszyć że masz takiego dobrego przyjaciela bo gdyby nie on to już dawno leżałbyś w trumnie na cmentarzu, on tak się dla ciebie poświęcił. Mówił Pan zwracając się do Gabiego.

- A teraz słuchaj mnie Riccardo bo nie będę powtarzać, dziś jest dwudziesty siódmy lipca więc masz wrócić do Wastoliny do końca tego miesiąca, ja przyjdę do ciebie w sierpniu i jak cię tam nie zastanie to już po nim, zrozumiałeś. Pan skierował do mnie pytanie.

- Tak jest. Powiedziałem podnosząc się z ziemi.

Po tych słowach pan odszedł a ja usiadłem na trawie i spojrzałem na dłoń którą zakrywałem ranę, zauważyłem że była ona cała we krwi. Podszedł do mnie Gabriel a Victor gdzieś pobiegł. Po chwili Blast przybiegł ze swoim wujkiem po czym ja straciłem przytomność.

pov. Gabriel

Lekarz natychmiast wziął Riccarda z powrotem do szpitala. Opatrzył mu rany i trochę z nim porozmawiał. My czekaliśmy na korytarzu a gdy tylko lekarz wyszedł zaczęliśmy się dopytywać co z Riccardem. Wujek Victora powiedział że nic większego się nie stało lecz przez cały czas oczekiwał od nas wyjaśnień. Byliśmy utwierdzeni w przekonaniu że o tym co tam widzieliśmy  nie powiemy nikomu więc musieliśmy skłamać. Powiedzieliśmy tylko tyle że przyszliśmy jak już było po wszystkim. Po tych słowach weszliśmy do pokoju w którym leżał Riccx. Aktualnie była przy nim także pielęgniarka. Gdy tylko wszyscy przekroczyli róg Kruczek powiedział:

- Uwolni mnie pani?

- Niestety nie. Odpowiedziała pielęgniarka.

- Ale dlaczego, ja tego nie chce. Oznajmił Riccardo.

- Wiesz przecież że to nie ode mnie zależało, to była decyzja lekarza. Odezwała się pielęgniarka.

- Ja przecież nie powiem mu że to pani. Powiedział Riccx patrząc na nią błagalnie.

- Nie, teraz leż tutaj a ja przyjdę przygotować cię do operacji jak tylko kroplówka się skończy. Rzekła pielęgniarka i opuściła pokój.

- Masarka. Oznajmił Riccx.

- Ale co ci się takiego stało? Spytał Victor.

- Przykuli mnie do łóżka żebym przed operacją nigdzie nie zwiał. Odpowiedział Riccardo.

- Jak to? Zapytałem zaskoczony.

- Tak to. Powiedział Kruczek po czym uniósł kołdrę w górę, była tak widoczna jego lewa noga przywiązana do łóżka.

- A czy teraz nadszedł ten czas? Spytałem patrząc na Riccarda.

- Tak właśnie to zamierzałem wam powiedzieć przed operacją. Wy pewnie myślicie że bogaci mają życie cudowne, wręcz idealne ale nie w moim przypadku. Ja od początku swojego życia mam pod górkę. Obecna moja mama którą znacie to tak naprawdę moja przyszywana matka. Urodziłem się w Łęnnie, w biednej rodzinie w której nikt nie miał do mnie szacunku. Rodzice bili mnie i znęcali się nade mną. Całe dni i noce spędzałem przywiązany do ściany w zimnej piwnicy. A wypuszczany z niej byłem tylko wtedy kiedy trzeba było iść po wódkę. Od początku moich dni wmawiali mi że jestem życiową porażką. Za każdym razem wyśmiewali się ze mnie z powodu na mój wygląd bo niby jakie normalne dziecko ma szare włosy. Kiedy miałem nie całe pięć lat wyrzucili mnie z domu bo znudziło im się utrzymywanie mnie. Błagałem i prosiłem że będę się bardziej starał ale do nich nic nie docierało. Była wtedy bardzo burzliwa noc a ja sam błąkałem się po lesie. Mijały godziny, dni a z czasem tygodnie od kiedy zostałem wyrzucony z domu. W tym czasie zdążyłem dojść do Wastoliny w której trafiłem do domu dziecka. Inne znajdujące się tam dzieci naśmiewały się ze mnie więc z czasem przestałem w ogóle ufać ludziom i zostałem całkiem sam. Żaden rodzic się mną nie interesował oprócz jednej pani która pewnego dnia do mnie podeszła i próbowała nawiązać rozmowę ale ja nie chciałem z nią gadać bo myślałem że ona jest taka jak inni. Lecz ona przychodziła do mnie każdego dnia i próbowała nawiązać ze mną nić porozumienia. Na początku ją zbywałem ale z czasem zacząłem doceniać to że jest przy mnie. Ona jako pierwsza dowiedziała się jak mam na imię do tej pory każdy mówił do mnie jak chciał bo nikomu wcześniej nie zdradziłem wcześniej swego imienia. Po kilku miesiącach a dokładnie dwa lata temu zabrała mnie do swojego domu i wtedy czułem się jakbym dostał od niej drugie życie. Nie mogłem w to uwierzyć gdy razem z nią wszedłem do willi w której obecnie mieszkam. Chciała abym stał się normalnym dzieckiem więc zacząłem uczęszczać do naszej szkoły. Tam nie obeszło się od wyzwisk, nikt nie zwracał na mnie uwagi aż nie przyszedł do mnie Victor i zaproponował mi przynależność no klubu piłkarskiego.  Powiedział Kruczek.



RiGiVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz