Rozdział 31

390 52 8
                                    

Lily wytężała wzrok, próbując dostrzec to, co zdawało się oczywiste dla Neetrita, ale jej ludzkie oczy nie były w stanie przeniknąć oddali z taką samą łatwością. Nawet gdy podjeżdżali bliżej, wciąż nie mogła wychwycić sylwetek wspomnianych przez niego bestii. Demon sięgnął do pasa i odpiął od niego jej miecz, który nosił ze sobą przez całą podróż. Z powagą podał jej ostrze, a ona ujęła je w dłoń, czując jak znajomy ciężar stali dodaje jej otuchy.

Jednak nawet uspokajająca obecność broni nie była w stanie całkowicie rozproszyć niepokoju, który ściskał jej serce lodowatym uściskiem. Myśl o tym, co miała zrobić, napawała ją głębokim niepokojem. Zabijanie nie leżało w jej naturze, a sama idea odebrania życia budziła w niej silny opór. Nie wiedziała, czy będzie w stanie to przełamać i sięgnąć po przemoc, nawet w obronie własnej.

- Jesteś gotowa? - zapytał, gdy dotarli już na tyle blisko, że wreszcie mogła rozróżnić sylwetki Popielaków.

Przełknęła nerwowo ślinę, czując jak serce tłucze się w jej piersi niczym uwięziony ptak.

- Nie. Nie jestem gotowa - wyszeptała drżącym głosem, zaciskając dłoń na rękojeści miecza. - Nie wiem czy kiedykolwiek będę gotowa na coś takiego.

Odwrócił się do niej, a jego kocie oczy wpatrywały się w nią intensywnie.

- Musisz być gotowa - powiedział z naciskiem. - Te bestie nie będą czekać aż zbierzesz się na odwagę. Zaatakują w chwili, gdy tylko zsiądziemy z koni.

- Ale ja... Ja nie potrafię zabijać - wyznała. - Nie jestem wojownikiem jak ty. Nie wiem czy dam radę.

- Cóż, w takim razie zabiorę mój sekret ze sobą do grobu.

Aternox zatrzymał się w znacznej odległości od Popielaków, utrzymując bezpieczny dystans od potwornych bestii. Ashiri podążyła za jego przykładem.

Neetrit sprawnie zeskoczył z końskiego grzbietu, lądując miękko na ugiętych nogach. Jego ruchy były pełne kociej gracji, zdradzając lata doświadczenia w jeździe konnej. Odwrócił się w jej stronę i wyciągnął ku niej dłoń w zapraszającym geście, oferując swoją pomoc.

Ujęła jego rękę bez wahania, pozwalając by jego silne palce zacisnęły się wokół jej dłoni. Dotyk był ciepły i szorstki, przyjemny i kojący, dodający jej otuchy w obliczu nadciągającego starcia.

Z jego pomocą zsunęła się niezgrabnie z grzbietu Ashiri, lądując chwiejnie na nogach. Przez moment dłużej niż to konieczne pozwoliła by ich dłonie pozostały splecione, czując jak jego dotyk dodaje jej siły i pewności siebie. W końcu niechętnie wysunęła rękę z jego uścisku.

Zgodnie ze słowami Neetrita, Popielaki natychmiast zwróciły na nich swoje przenikliwe, nienaturalnie błyszczące ślepia. Ich spojrzenia zdawały się przeszywać na wskroś, wywołując dreszcz niepokoju wzdłuż kręgosłupa Lily. Dziewczyna poczuła, jak jej mięśnie napinają się w oczekiwaniu na nieuchronną konfrontację.

Demon ruszył przed siebie zdecydowanym, pewnym krokiem, emanując aurą nieustraszonego wojownika. Jego sylwetka promieniowała siłą i determinacją, gdy zbliżał się do bestii bez cienia strachu. Ona natomiast podążała za nim z wyraźnym ociąganiem, jej ruchy były ostrożne i pełne wahania. Zacisnęła drżącą dłoń na rękojeści miecza, czując chłód metalu przenikający przez jej skórę. Broń zdawała się ciążyć w jej dłoni, jakby sama świadomość jej przeznaczenia przygniatała dziewczynę.

- Ja przyciągnę ich uwagę i odciągnę od ciebie - rzucił przez ramię, nie spuszczając czujnego wzroku z Popielaków. - Wszystkie rzucą się na mnie, skupią się na ataku. To będzie twoja szansa, by zadać cios i powalić któregoś z nich.

Córka Nadziei (18+ zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz