Rozdział dziewiętnasty

1.6K 51 6
                                    

Czułam się niezręcznie, bo wszyscy milczeli i wgapiali się we mnie jak w jakiegoś przybysza z kosmosu. Jasne, to mógł być dla nich szok, ale ja również w nim byłam. Nie spodziewałam się, że będę w stanie usiąść na motocyklu bez ataku paniki, a jazda to już w ogóle coś kompletnie nierealnego.

- Powiecie coś? – wbiłam spojrzenie w Jay'a, który nawet nie mrugał gdy uważnie mi się przyglądał.

- Byłaś świetna! – moja kuzynka pierwsza przerwała milczenie. – Szkoda, że nie widziałaś miny Diega, gdy wyprzedziłaś Ritę i jeszcze pokazałaś jej faka. Boże, to było dekadenckie! – gorączkowała się dziewczyna. - Czy mogę cię przytulić? – zapytała z nadzieją podbiegając do mnie.

- Załóżmy, że dziś jest dzień łamania lęków. – wzruszyłam ramionami i sama chwyciłam Trinę w objęcia uśmiechając się przy tym szeroko.

Kuzynka przytuliła się mocniej, a mnie towarzyszył tylko lekki dyskomfort. Chyba faktycznie adrenalina jeszcze buzowała w moim organizmie i neurony reagowały w zupełnie inny sposób.

- Ja też chcę! – gdzieś z boku usłyszałam głos JJ, a później jakieś ciało obejmowało mnie od tyłu.

Dziewczyny były szczęśliwe przez co i mnie udzielił się ich dobry humor. Nic nie trwa jednak wiecznie, bo gdy tylko oderwały się ode mnie przypomniałam sobie o reszcie, która nadal nie odezwała się ani słowem.

- Nie pogratulujecie mi? – zapytałam z rozbawieniem.

- Ale jak? – Jay w końcu zamrugał. – Jak to? – wskazał na swoje Ducati, a później na mnie. – Nie rozumiem... - podrapał się po głowie.

- Nikki byłaś niesamowita, ale nic z tego nie rozumiemy. – wtrąciła się Destiny.

- No właśnie... Jak to zrobiłaś? – Serena zapytała podejrzliwie nie spuszczając ze mnie czujnego wzroku. – Mówiłaś, że nie umiesz jeździć... – założyła ręce na piersi. – A pojechałaś jak profesjonalistka. Jestem pewna, że to nie był twój pierwszy raz jak prowadziłaś jednoślad, więc oczekuję wyjaśnień. – zaczęła niespokojnie tupać nogą, a reszta ekipy przytaknęła jej głowami. Wiedziałam, że nie wymigam się od odpowiedzi. – Zresztą wszyscy ich oczekujemy. – spojrzała wymownie na Jay'a.

Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo za jej plecami dostrzegłam wściekłego Diega, który zmierzał w naszym kierunku. Nie trzeba być geniuszem, żeby domyślić się, że idzie właśnie do mnie. Przed chwilą stracił pokaźną sumkę pieniędzy, a powodem tego była moja skromna osoba.

- Ty fałszywa suko! – krzyknął, a reszta obróciła się w jego stronę. – Wszyscy łącznie z tobą mówili, że nie potrafisz jeździć! Miałaś przegrać ten wyścig! – instynktownie zbliżyłam się do Jay'a szukając ratunku. – Przez ciebie straciłem kupę kasy i zapłacisz mi za to.

- Uspokój się. – Sam stanął mu na drodze razem z Timem by ten nie zbliżył się do mnie. – To był wyścig. Nikt nie kazał ci zwiększać zakładu. Zawsze istnieje ryzyko przegranej.

- Dokładnie. A teraz spadaj stąd. – Seth stanął obok kolegów.

- To nie koniec. – Diego wychylił się zza chłopaków i posłał mi groźne spojrzenie. – Zniszczę cię suko! Nawet nie zdajesz sobie sprawy do czego jestem zdolny! Lepiej zacznij oglądać się za plecami, bo nie masz pojęcia kiedy po ciebie przyjdę. Nie zawsze Stevens będzie przy tobie... - splunął na ziemię i wycelował we mnie palec wskazujący. – Już po tobie! – cofnął się w tył nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego, a później odszedł jak gdyby nigdy nic.

Po tej scenie adrenalina zaczęła opuszczać mój organizm. Z nerwów cała zaczęłam drżeć, a po wcześniejszym zadowoleniu nie pozostało już zupełnie nic. Na samą myśl o tym, że Diego chce zrobić mi krzywdę poczułam się słabo, a nudności powróciły. Oddech przyśpieszył i zaczęło kręcić mi się w głowie, a przed oczami widziałam czarne plamki.

The Road To New Life | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz