Rozdział dwudziesty szósty

1.6K 48 4
                                    

Wychodząc z magazynu nie mogłam powstrzymać się przed zabraniem klucza do swojego Ducati. Schowałam go głęboko w kieszeni bluzy i czym prędzej ruszyłam w kierunku Monstera. Miałam plan i nie mogłam czekać z jego realizacją, bo mogłabym się wycofać. Liczyłam, że wszystko pójdzie po mojej myśli i już niedługo poprowadzę swoją czerwoną strzałę. Bardzo tego pragnęłam, a bez jazdy po prostu usychałam niczym kwiat, który nie był podlewany od wieków.

Oprócz klucza wzięłam również rękawiczki i swój ulubiony czarno czerwony kask, który świetnie prezentował się z moim Ducati. Położyłam rzeczy na siedzeniu kierowcy po tym jak wsiadłam do samochodu i jeszcze stojąc na parkingu wybrałam numer Jay'a. Wręcz nie mogłam się doczekać rozmowy z chłopakiem.

Dochodziło południe więc miałam nadzieję, że nie miał tłumów na siłowni o ile ta w ogóle była otwarta. Jay odebrał po kilku sygnałach.

- Stęskniłaś się za mną? – jego głęboki głos rozbrzmiał w głośnikach GMC.

- Tobie również dzień dobry. – rzuciłam rozbawiona słysząc jego luźny ton. – Masz na dzisiaj jakieś plany? – zapytałam na luzie, bo z jakiegoś powodu czułam, że nie odmówi spotkania ze mną.

- W sumie to miałem przesiedzieć cały dzień w siłowni, ale jeżeli masz jakiś pomysł to słucham? – wydawał się zainteresowany. – Melody spokojnie da sobie radę.

- Chcę, żebyś przewiózł mnie na swoim motocyklu. – rzuciłam bez ogródek.

- Słucham? – zdziwienie w jego głosie nieco mnie rozbawiło.

- Dobrze słyszałeś. – uśmiechnęłam się pod nosem. – Chcę przezwyciężyć swój lęk i mam nadzieję, że mi w tym pomożesz.

- Oczywiście. – odpowiedział niemal natychmiast. – O której chcesz się spotkać?

- Będę u ciebie za dziesięć minut. – nie chciałam stracić odwagi, która we mnie urosła.

- W porządku. – słyszałam, że jest zdezorientowany, ale na szczęście nie zadawał zbędnych pytań.

Jak obiecałam tak zrobiłam. Dziesięć minut później parkowałam pod budynkiem Jay'a. Z mocno bijącym sercem udałam się do siłowni, a każdy krok stawiałam coraz ciężej, bo dopiero teraz zaczęło dochodzić do mnie na co się pisałam.

Sama proszę się o atak paniki, którego nie miałam już od dawna. Może jestem masochistką, która lubi sprawiać sobie ból? Być może. Z całą pewnością jestem jednak bikerką, która nie potrafi żyć bez jazdy. Chociaż z całych sił próbowałam przekonać się do tego, że wytrzymam bez motocykli to teraz już wiem, że oszukiwałam samą siebie.

Z kaskiem pod pachą i rękawiczkami w dłoni stanęłam w recepcji, ale nikogo tam nie zastałam. Zaczęłam się nerwowo rozglądać po pomieszczeniach i dopiero po chwili przypomniałam sobie gdzie jest garaż. Jeżeli nie znajdę tam Jay'a to przeszukam każdy kąt tego budynku. Tak bardzo byłam zdeterminowana.

Pewnie przemierzałam korytarz, ale gdy tylko uchyliłam drzwi, które już wcześniej otwierałam i dostrzegłam chłopaka, zamarłam. Montował siedzenie pasażera na swoim Ducati, a ja poczułam, że nie dam rady.

Wcześniej nawet nie zauważyłam, że ciągle jeździł bez niego.

- Jesteś przygotowana. – uniósł zadziornie brew i pokazał palcem na kask, który trzymałam w dłoni.

- Tak, - odpowiedziałam automatycznie, ale zrobiłam kilka kroków w przód. – nie wiedziałam czy posiadasz takie fanty dla plecaczka więc postanowiłam przynieść swoje. – udawałam, że wszystko jest w porządku, ale cały czas byłam mocno pogrążona w swoich myślach.

The Road To New Life | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz