Rozdział trzydziesty

2.1K 57 10
                                    

Do siłowni dojechałam w rekordowym tempie. Byłam tak bardzo podekscytowana, że prawie potrąciłam pieszego na przejściu. Na szczęście nie doszło do tragedii i zdążyłam zahamować w odpowiednim momencie. Jeszcze tego by brakowało, żebym trafiła za kratki gdy w końcu wszystko zaczęło się układać.

Po zaparkowaniu samochodu czym prędzej ruszyłam do drzwi wejściowych, ale odbiłam się od nich, bo były zamknięte. Miałam nadzieję, że chłopak jest w domu, bo nie wiem jak długo wytrzymam z tą rewelacją. Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodenek i wybrałam jego numer. Odebrał po kilku sygnałach.

- Już się za mną stęskniłaś? – seksowny głos rozbrzmiał w słuchawce. – Rozstaliśmy się jakąś godzinę temu.

- Gdzie jesteś? – zapytałam nie chcąc tracić czasu na pierdoły.

- W domu. – odpowiedział natychmiast. - Coś się stało, Nikki? – jego ton zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. – Wszystko w porządku? – był zmartwiony.

- Stoję pod drzwiami siłowni, ale jest zamknięta. Wpuść mnie do środka. Muszę powiedzieć ci coś ważnego. – byłam zniecierpliwiona.

- Coraz bardziej mnie przerażasz... - westchnął ciężko. – Wejdź prosto do mieszkania. Musisz obejść budynek. Kieruj się w prawą stronę - ruszyłam zgodnie z jego wskazówkami. – i jak dojdziesz do końca to skręć w lewo. Powinnaś zobaczyć wysokie schody.

- Widzę. – odpowiedziałam z ulgą i zaczęłam przeskakiwać po dwa stopnie na raz.

Było ich naprawdę sporo więc na szczycie złapałam zadyszkę. Zdecydowanie powinnam więcej ćwiczyć. Nie zdążyłam nacisnąć dzwonka, bo w drzwiach pojawił się roznegliżowany Jay. Miał na sobie tylko luźne bokserki, które zwisały poniżej linii kości biodrowych. Zaniemówiłam na ten widok i nie potrafiłam przestać lustrować go wzrokiem. Ślinka naciekła mi do ust gdy skupiłam się na jego wyrzeźbionym brzuchu. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tego boskiego ciała. W tej jednej chwili wszystko przestało mieć znaczenie, a jedyne o czym myślałam to to, że chcę go dotknąć.

- Nikki! Co się stało? – dopiero zmartwiony głos chłopaka ocucił mnie z letargu.

Wbiłam spojrzenie w jego piękne metaliczne tęczówki i nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. Emocje powróciły i znów byłam bardzo podekscytowana.

- Jesteś wolny! – krzyknęłam.

- Że co? – mój dobry humor wpłynął też na niego, a widząc, że również się uśmiecha dosłownie się na niego rzuciłam.

Zaplotłam ręce wokół jego szyi, a nogami owinęłam go w pasie. Zaskoczony Jay przytrzymał mnie za tyłek, żebym nie upadła, a na jego twarzy malowała się konsternacja. Wiedziałam, że nie miał pojęcia o czym mówię, ale to wyjaśnię mu za chwilę. Teraz musiałam zrobić coś innego.

Wpiłam się w niego, a on pogłębił pocałunek wsadzając mi język do ust. Całowaliśmy się namiętnie i nawet nie zauważyłam jak chłopak zamknął za sobą drzwi i wniósł mnie do środka. Motylki zaczęły szaleć w moim brzuchu, a ja byłam najszczęśliwsza na świecie mogąc trwać w jego ramionach.

Przez dłuższą chwilę nie odrywaliśmy się od siebie, ale musiałam mu w końcu przekazać dobre nowiny tym bardziej, że za chwilę pojawi się tu cała ekipa. Niechętnie oderwałam od niego usta, a w metalicznych tęczówkach dostrzegłam żar i pożądanie. Chociaż bardzo nie chciałam to musiałam przerwać tę chwilę, bo nie przyjechałam tu po to by się z nim obściskiwać.

- Postawisz mnie na ziemi? – pogłaskałam jego brązowe włosy.

- A muszę? – zrobił smutną minkę, a ja parsknęłam śmiechem. – Mogę też odłożyć cię na łóżko. Wiesz, poduszki zamortyzują upadek. – uśmiechnął się szelmowsko.

The Road To New Life | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz