Rozdział czternasty

1.6K 54 9
                                    

Mój późny powrót po imprezie na plaży nie przyczynił się do szczytowej formy następnego dnia. I chociaż mogłabym pospać dłużej, mój organizm odmawia sobie takich przyjemności. Gdy wybije szósta oczy otwierają się same, a mózg zaczyna analizować każdy aspekt mojego życia. Dlatego nigdy nie pozwalam sobie na długie wylegiwanie w łóżku, tylko od razu staram się czymś zająć.

Tak samo było w niedzielny poranek. Gdy tylko obudziłam się, od razu postanowiłam wstać i planowałam podratować się kawą. Byłam praktycznie nieprzytomna, bo do łóżka trafiłam zaledwie trzy godziny temu. A trzy godziny snu to tyle co nic, więc czułam się jak zombie.

Zaspana przetarłam twarz dłonią i weszłam do kuchni, w której już urzędował wujek. Stał przy kuchence i coś pichcił nawet mnie nie zauważając. Przez chwilę tylko mu się przyglądałam, a to sprawiło, że ściągnęłam go spojrzeniem.

- Cześć Nikki, - przywitał się z miłym uśmiechem na ustach. – nie sądziłem, że wstaniesz tak wcześnie. Moja córka zapewne będzie nieprzytomna do wieczora. O której wczoraj wróciłyście?

- Cześć wujku. – odwzajemniłam uśmiech i wolnym krokiem podeszłam do ekspresu, dziękując w duchu, że kawa już na mnie czekała w szklanym dzbanku. – Najpierw kawa, później rozmowa.

Wujek zaśmiał się tak głośno, że aż szyby za trzęsły się w oknach, ale nijak nie skomentował moich słów. Wzięłam łyk kawy, usiadłam przy blacie w kuchni i walczyłam z opadającymi powiekami. Na szczęście napar zadziałał, bo po kolejnych kilku łykach poczułam się nieco lepiej.

- Dobrze, teraz możemy wrócić do rozmowy. – uśmiechnęłam się wyciągając w stronę wujka kubek do połowy już opróżniony.

- Świetnie, w takim razie zjesz ze mną śniadanie? Szef kuchni serwuje jajecznicę na bekonie oraz grzanki. – zadziornie uniósł brew czym tylko mnie rozbawił.

- Jasne, - odpowiedziałam z wdzięcznością w głosie. – a co do wcześniejszego pytania, to Trinę odwiozłam po godzinie pierwszej, a sama wróciłam przed trzecią.

- Czemu nie wróciłyście razem? – nutka podejrzliwości wkradła się do jego głosu.

- Byłam kierowcą, a Trina praktycznie spała mi w aucie i nie chciałam jej męczyć odwożeniem innych, więc ona jako pierwsza trafiła do domu.

- A czy nie miałyście spać u JJ? I kogo musiałaś odwozić? Trina mówiła, że będziecie tylko we trzy. – wujek spojrzał na mnie z zaciekawieniem, a mi zabrakło języka w buzi, bo nie miałam pojęcia co dokładnie powiedziała mu kuzynka.

- No tak, - zaczęłam niepewnie. – ale na miejscu okazało się, że JJ zaprosiła jeszcze kilka osób ze szkoły i zrobiła się z tego mała impreza. Ja nie piłam więc zostałam kierowcą i odwoziłam ludzi do domów. – kłamstwa coraz lepiej zaczęły mi wychodzić. – A jak już byłam w rozjazdach to stwierdziłam, że bez sensu zostawać u JJ tylko lepiej wrócić do domu. – wzruszyłam ramionami mając nadzieję, że kupi tę historyjkę.

- No dobrze, - wujek łyknął to kłamstwo. – w takim razie cieszę się, że wróciłyście. Nie lubię gdy Trina śpi poza domem, bo nie wiem co strzeli jej do głowy, ale dobrze, że chociaż ty myślisz rozsądnie.

- Z tym rozsądkiem bym nie przesadzała, ale fajnie, że mi ufasz.

- Jasne, że ci ufam kochanie. Proszę. – przed moją twarzą wylądował talerz z pysznie wyglądającym jedzeniem.

- Dziękuję. – uśmiechnęłam się szeroko i od razu zabrałam się do pałaszowania.

Wujek z taką samą porcją jak moja usiadł naprzeciwko i też zaczął jeść. Przez chwilę siedzieliśmy w przyjemnej ciszy, ale wiedziałam, że muszę ją przerwać zadając bardzo ważne pytanie. Pytanie, które dręczyło mnie od wczoraj i nie wiem jaka odpowiedź mnie usatysfakcjonuje.

The Road To New Life | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz