Rozdział dwudziesty siódmy

1.5K 46 3
                                    

Ostatnie dni sprawiły, że byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi. Z Jay'em u boku czułam, że mogę zrobić wszystko. Ataki paniki ustały, a ja znów cieszyłam się życiem. Miałam wrażenie, że to wszystko jest tylko snem i za nic w świecie nie chciałam się z niego obudzić. Nie przed wyjazdem nad jezioro.

Ostatecznie ustaliliśmy, że wyjedziemy w czwartek wczesnym popołudniem. Jay dogadał się z mamą przyjaciółki Melody, że ta zostanie u nich na noc chodź dziewczyna uparcie twierdziła, że spokojnie może zostać sama w domu. Pozostali również mieli pozałatwiać swoje sprawy tak, żeby nie było problemu z Road Trip'em. Chyba wszyscy cieszyli się na ten wypad i zmianę otoczenia.

Trina gorączkowała się od samego początku tygodnia i nie mogła doczekać się wyjazdu. To pierwszy raz gdy miała jechać w dłuższą trasę jako plecaczek. Seth polecił jej zapakować się w jedną torbę, niestety dziewczyna nie wzięła jego słów na poważnie.

- Wiesz, że jedziemy tylko na jeden dzień? – zapytałam z przerażeniem gdy dziewczyna kończyła pakować trzecią, wściekle różową, torbę sportową. – I jedziemy motocyklami więc nie będzie dużo miejsca na bagaże? Właściwie to w ogóle go nie ma.

- Mówisz jak Seth... - przewróciła na mnie oczami i wróciła do swojego zajęcia.

- Tylko cię uprzedzam, żeby później nie było kłótni... – stojąc w progu jej sypialni założyłam dłonie na piersiach i oparłam się bokiem o futrynę.

- Spokojnie, - westchnęła przeciągle. – doszłam do porozumienia z chłopakami i obiecali mi, że zajmą się moim bagażem. Sami potrzebują tylko jedną parę majtek na zmianę więc damy radę. – uśmiechnęła się zwycięsko.

- Oby tylko nie zostawili go w Lengly. – zaśmiałam się pod nosem.

- Myślisz, że mogliby to zrobić? – zapytała już całkiem poważna.

- Myślę, że nie mieliby z tym problemu. W końcu to mężczyźni, a do tego bikerzy. – wzruszyłam ramionami. – Dlatego może bezpieczniej będzie przepakować się do jednej torby?

Gdy Trina zaczęła gderać pod nosem jakie to motocykle są niepraktyczne i z wściekłością wypakowywała rzeczy, które jeszcze przed chwilą były zapakowane, rozbawiona zaczęłam wycofywać się do swojego pokoju. Nie miałam zamiaru jej bardziej denerwować, bo nie wiedziałam jak dużo jeszcze by zniosła przed wybuchem.

Przez ostatnie trzy dni codziennie spotykałam się z Jay'em i za każdym razem zabierał mnie na wycieczki za miasto. Raz nawet zakradł się niepostrzeżenie do mojej sypialni i zastałam go leżącego na łóżku w całym stroju motocyklowym łącznie z kaskiem. Głowę oparł o ramię i w takiej pozycji czekał na mnie. Gdy go zobaczyłam o mało nie dostałam zawału serca, a później wybuchłam głośnym śmiechem.

W poniedziałek kazał mi wybrać motocykl, którym mogłam jeździć. Miałam do wyboru Kawasaki Ninja i Suzuki GSX-R, ale bezapelacyjnie wybrałam Kawasaki. Kiedyś zaczynałam na takim modelu tylko o mniejszej pojemności silnika więc miałam do niego sentyment. Podczas naszych wycieczek świetnie się bawiłam, a chwile zwątpienia, które pojawiały się od czasu do czasu szybko ulatywały, bo wiedziałam, że mam u swojego boku Jay'a.

To dziwne jak obecność chłopaka na mnie działała. Wystarczyło, że na mnie spojrzał, uśmiechnął się, bądź zwyczajnie odezwał, a wszystkie troski i zmartwienia nie miały już znaczenia, bo liczyło się tylko tu i teraz. Liczył się on.

Tak samo jak Trina nie mogłam doczekać się wyjazdu. To był pierwszy raz od dawna kiedy miałam jechać w dalszą trasę z grupą bikerów. Trochę bałam się, że zapomniałam jak to jest i nie będę potrafiła bawić się razem z resztą.

The Road To New Life | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz