Rozdział dziesiąty

1.6K 52 6
                                    

W życiu każdej kobiety przychodzi ten wyjątkowy czas, raz w miesiącu, gdy cały świat wygląda zupełnie inaczej. Ptaszki ćwierkające za oknem, śpiewają głośniej niż zwykle, co wcale nas nie cieszy, wręcz przeciwnie, najlepszym rozwiązaniem byłoby wzięcie strzelby i wybicie ich w cholerę. Słońce świeci jaśniej i żałujemy, że nie mamy magicznego przycisku, który wyłączyłby je. Ludzie otaczający nas dookoła, mogliby paść na jakąś bliżej nieokreśloną chorobę, a nam by to kompletnie nie przeszkadzało. Nawet mogłybyśmy podziękować za wszystko pacjentowi zero, że szczerym i szerokim uśmiechem na twarzy.

Ten dzień nastał również w moim życiu i nie wiedzieć czemu, wszystko drażniło mnie jeszcze mocniej i bardziej niż zazwyczaj o tej porze. Samo wstanie z łóżka wymagało ode mnie niesamowitej samodyscypliny, a gdy Trina zakomunikowała mi, że JJ wpadnie z wizytą, całkowicie straciłam humor.

Lubiłam tę dziewczynę i nic złego mi nie zrobiła, ale dzisiaj po prostu nie miałam siły na jej entuzjazm i nazywanie mnie przy każdej okazji suką. Planowałam zaszyć się w pokoju z torbą słodyczy i postarać się przetrwać jakoś do jutra, z nadzieją, że po nocy nastanie nowy, lepszy dzień.

- Cześć. – starając się uśmiechnąć, przywitałam się z wujkiem, który siedział na swoim zwyczajowym miejscu w kuchni.

- Cześć Nikki, coś ty taka zadowolona z życia? – zapytał posyłając mi krótkie spojrzenie.

- Aż tak to widać? – westchnęłam ciężko i nalałam kawy do kubka. – Taki dzień - wzruszyłam ramionami. – planuję spędzić cały w łóżku jeżeli nie masz nic przeciwko.

- Taki dzień? – zamyślił się na moment, po czym głośno wypuścił powietrze. – Och - na jego twarzy zagościł rumieniec, a ja miałam ochotę parsknąć śmiechem. – Mam nadzieję, że moja córka, też nie ma gorszego dnia, bo pewnie będę zmuszony przenocować na mieście.

- Spokojnie, przed chwilą z entuzjazmem wparowała do mojego pokoju, a teraz szykuje się na spotkanie z JJ. Także na razie jesteś bezpieczny. – wzięłam łyk naparu.

- Dzięki Bogu. – wujek wzniósł ręce ku górze, ale opuścił je, gdy zorientował się, że cały czas mu się przyglądam. – Wybacz. – uśmiechnął się niezręcznie.

- Mną się nie przejmuj. – machnęłam zdawkowo ręką. – Ja również nie chciałabym dożyć tego dnia. Zagrożony byłbyś nie tylko ty, ale i pół naszej cywilizacji.

- W takim razie, trzymajmy kciuki. – gdy miałam wyjść z kuchni trzymając kubek w ręce, zatrzymał mnie głos wujka. – Nikki, mam do ciebie prośbę. – odwróciłam się do niego i czekałam na dalszą część wypowiedzi. – Mógłbym pożyczyć twój samochód? Mam dzisiaj do przewiezienia trochę niepotrzebnych rzeczy z baru do magazynu, a tylko twój samochód ma pakę.

- Nie widzę problemu. Tylko go nie zarysuj. – uśmiechnęłam się i pogroziłam mu palcem.

- Jasna sprawa, jakbyś chciała gdzieś wyjść to możesz wziąć mój, nie krępuj się.

- Spoko, ale nie lubię jeździć nie swoimi maszynami. Planowałam pojechać do sklepu, ale spacer też mi się przyda. – wzruszyłam ramionami.

- Słuchaj, jeżeli masz inne plany, to mną się nie przejmuj. – wujek wyglądał na zawstydzonego.

- Jeżeli miałabym z tym problem to uwierz, że bym ci o tym powiedziała. Szczególnie dzisiaj. – trochę zaczynałam się irytować.

- Jesteś pewna? – wujek podrapał się po głowie.

- Sto procent. – naprawdę niewiele mi dzisiaj potrzeba do wybuchu, a jeżeli ta rozmowa potrwa jeszcze chwilę to nie będę umiała się pohamować. – Łap. – rzuciłam wujkowi kluczyki do Monstera, które zgarnęłam z miski w przedpokoju, a on bez problemu je złapał.

The Road To New Life | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz