Rozdział 35

362 56 15
                                    

Objęcia Neetrita, które zaledwie chwilę temu obiecywały bezpieczeństwo i ukojenie, teraz zastąpił chłodny blat stołu, przy którym usadowił ją demon. Siedziała naprzeciwko niego, obserwując jak powolnym, niemal hipnotyzującym ruchem nalewał do kieliszków trunek o bursztynowej barwie. Płyn zdawał się być nieco gęstszy i bardziej lepki niż zwykłe wino, przyciągając jej wzrok.

Z gracją i precyzją, pchnął jeden z napełnionych kieliszków w jej stronę. Użył do tego zaledwie dwóch palców, a naczynie sunęło po gładkiej powierzchni stołu, wirując lekko, jakby poruszane niewidzialną siłą. Wreszcie zatrzymało się idealnie w zasięgu jej dłoni, jakby samo domagało się, by je chwyciła.

Ujęła delikatnie nóżkę kieliszka między palce i uniosła go do oczu, przyglądając się z zainteresowaniem bursztynowemu płynowi. Przechyliła naczynie, obserwując jak trunek leniwie wiruje, przywodząc na myśl gęsty, lepki miód. Jednak zapach, który uderzył w jej nozdrza, gdy tylko zbliżyła go do twarzy, nie miał nic wspólnego ze słodyczą. Był ostry, piekący, niemalże duszący.

- Wypij, Lireth - powiedział Neetrit nonszalancko, sięgając po własny kieliszek. Oparł się wygodnie na krześle i spojrzał na nią z enigmatycznym uśmiechem. - Będziesz tego potrzebować.

Spojrzała na niego z powątpiewaniem. Zdecydowanym ruchem przechyliła naczynie, biorąc głęboki, odważny łyk bursztynowego trunku. Zdecydowanie zbyt duży łyk jak na pierwszy raz.

Ledwie ciecz spłynęła w dół jej gardła, twarz Lily wykrzywił grymas. To zdecydowanie nie było wino. Palący ogień rozlał się w jej przełyku, sprawiając, że niemal się zakrztusiła. Pochyliła się gwałtownie do przodu, próbując opanować kaszel.

Czuła się, jakby ktoś rozniecił w jej gardle trawiące wszystko na swojej drodze piekielne ognisko. Gorąco rozchodziło się po całym jej ciele, pulsując w żyłach niczym płynna lawa. Miała wrażenie, że za chwilę spali się od środka, strawiona przez ten demoniczny płomień.

Jednak po paru sekundach, które zdawały się wiecznością, palenie zaczęło ustępować. Żar powoli wygasał, pozostawiając po sobie jedynie przyjemne, kojące ciepło, rozlewające się gdzieś w dole jej brzucha. Czuła, jak rozgrzewający płyn krąży w jej krwioobiegu, odprężając spięte mięśnie i otulając zmysły dziwnym spokojem.

- O kurwa - wysapała, łapiąc łapczywie powietrze. Oparła dłonie na kolanach, próbując złapać oddech i opanować szalejące serce. Wciąż czuła, jak cała drży od wewnątrz, a gorąco pulsuje jej w żyłach. Powoli podniosła wzrok na Neetrita, wciąż nieco zamglony i rozbiegany. - Co to, do cholery, było?

Demon podniósł swój kieliszek i powoli zakołysał bursztynowym trunkiem, obserwując jak ciecz oblepia ścianki naczynia.

- To był Ognisty likier. Mocna mieszanka spirytusu, gorzkiej czekolady i sproszkowanego Ognistego korzenia, który rośnie przy wulkanicznych... - urwał nagle, widząc mordercze spojrzenie, jakie posłała mu Lily. Uniósł dłoń w obronnym geście. - No tak, zapomniałem. Nie mieliśmy rozmawiać o szczegółach produkcji tutejszych alkoholi.

- Koniec z piciem. Teraz rozmawiamy o konkretach - postawiła wciąż pełny kieliszek na stole, posyłając mu stanowcze spojrzenie.

Westchnął teatralnie, obracając swój kieliszek w palcach.

- Jesteś pewna, że nie chcesz dokończyć chociaż tego jednego? Myślę, że wtedy lepiej przyjęłabyś to, co mam ci do powiedzenia...

- Nie - ucięła krótko. - Skończyłam z piciem na dziś. Teraz chcę odpowiedzi.

- No dobrze - odstawił kieliszek i wyprostował się, spoglądając na nią z powagą. - A więc zacznijmy od twojego pytania. Zdecydowałaś już, o co chcesz mnie zapytać?

Córka Nadziei (18+ zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz