"Największym cierpieniem w miłości jest strach przed jej utratą. A kiedy ten strach staje się rzeczywistością, serce już nigdy nie wraca do normalności."
— Carlos Ruiz Zafón
Ilość słów: 1376☆☆☆☆☆
Wpatrywał się w marmur. Siedział na ziemi od kilku godzin, ale nie potrafił odejść. Dlaczego? Dlaczego? Pytał siebie. Czym sobie zasłużył? Jego opuchnięte od płaczu oczy, znów stały się szklane. Słyszał jak go wołają, ale on siedział tam głuchy na ich prośby. Jedyne co widział to srebrne litery układające się w imię, które nigdy nie powinno się tam znaleźć. To on powinien tam być. Świat jakby się z nim łączył w żałobie, płakał razem z nim. Nieprzerwanie od trzech tygodni, płakali razem. Nie zmókł tylko dlatego, że Jisung trzymał nad nim parasol. W pewnym momencie poczuł jak Han go przytula, szeptał mu coś do ucha, ale on nie słuchał. Znowu przed oczami miał jak ON go tak tuli. Nie wytrzymał znowu się popłakał. Minho i Jeongin stojący obok nie mogli na to patrzeć. Scena przed nimi rozrywała im serca. Patrzeli jak ich przyjaciel wylewa łzy, a Han przytula go do siebie, próbując uspokoić, pocieszyć. Co wydawało się nie możliwe. Nie dla kogoś kto obudził się ciesząc się, że operacja się udała, że żyje, a chwilę później dowiedział się, że nie ma na tym świecie tej jednej osoby. Osoby, która była całym jego światem. Jego bezpieczną przystanią. Minho nie wyobrażał sobie być na ich miejscu, to samo myślał Jeongin.
Pamiętali ten dzień jako najgorszy w ich życiu. Najpierw dowiedzieli się, że Felix będzie żyć, bo jest dawca, a potem, że stracą kolejnego przyjaciela, bo to on oddał serce. Kilka godzin później Yongbok się obudził. Był osłabiony, ale szczęśliwy. Uśmiechał się jaśniej niż słońce, ale szybko ten uśmiech zamienił się w twarz pełną szoku, przerażenia, aż w końcu rozpaczy. Gdy rozejrzał się po sali widząc wszystkich - rodziców, siostry, nawet kamerdynera. Ojca Hyunjina, Jeongina razem z Chanem i Seungminem, Minho I Jisunga. - wszystkich z wyjątkiem tej jednej osoby. Tej najważniejszej. Gdy zapytał, bardzo cicho co z Hyunjinem... jedyne co usłyszał to cichy szloch swojej mamy, I.Na i Hana. To go przeraziło. Zobaczył współczucie, smutek i troskę na twarzach reszty. Ale to słowa, które usłyszał sprawiły, że zrobiło mu się słabo, zobaczył mroczki przed oczami, wzrok mu się rozmazał przez łzy, a serce jakby ze szkła, rozbiło się na miliony- nie, miliardy odłamków. Dalej słyszał w głowie słowa powtarzające niczym mantra. "Hyunjin... on. To dzięki niemu żyjesz. Oddał Ci serce...". Dalszej części wypowiedzi nie pamiętał przez rozpacz i atak paniki. Co było bardzo niebezpieczne, ale o tym nie myślał.
Gdy w końcu mężczyźni zdołali wynieść- dosłownie wynieść- Felixa z cmentarza, zbyt zmęczonego płaczem i ciągłym osłabieniem po przeszczepie, by mógł się ruszyć. Więc Minho złapał go pod kolanami i plecami, a ten przyczepił się do niego i... wyglądał koszmarnie; cały blady, wręcz szary z cieniami pod zamglonymi oczami, które świeciły tylko przez łzy. Ale one nie wyciekły, już nie miał czym płakać. Poszli do samochodu, w którym już czekał na nich Chan. Spoglądał na nich z niepokojem i troską. Wiedział, że to jest ten moment, moment, w którym jest gorzej niż każdy myślał. Każdy z nich miał w sercu pustkę, której nic nie wypełni, ale starali się być silni, bo jeżeli oni się załamią to kto pomoże ich słońcu? Słońcu, które zdawało się być zaćmione?
Następnego dnia napisał do reszty z prośbą o zjawienie się u niego razem z Lixem. Gdy wszyscy się zjawili usiedli w salonie, a on powiedział "Hyunjin chciał bym wam to pokazał, gdy będzie właściwy moment". I odpalił nagranie, którego sam jeszcze nie oglądał. Zaraz ukazał się na ekranie ich przyjaciel ubrany w czarną bluzę z nadrukiem bukietu słoneczników trzymanych przez fretkę. Była to jego ulubiona bluza, bo oznaczała jego i Lixa. Słoneczniki - ulubione kwiaty blondyna, które można było zobaczyć w całym jego domu. I fretka oznaczająca Hyunjina. Często tak na niego wołali przez jego podobieństwo do stworzenia. Zwierzę trzymało bukiet przy swoim sercu. Wszyscy pamiętali jak przyszedł do nich i chwalił się nową zdobyczą niczym najcenniejszym klejnotem. Był wtedy podekscytowany jak szczenię na widok jedzenia. Felix widząc to uśmiechnął się pierwszy raz od tygodni. Pamiętał jak w prezencie dał Hyunowi bluzę z zaprojektowanym przez niego wzorem samemu mając identyczną. Brunet był tak szczęśliwy, że zrobił im chyba milion zdjęć I powysyłał wszędzie gdzie tylko mógł, by pochwalić się nowym prezentem. Potem nie chciał jej wyprać, bo "jeśli ją wypiorę nadruk się zniszczy". Do tej pory pamiętał jego naburmuszoną i zlęknioną minę, gdy, podczas, gdy się przebierał do snu Felix szybko zwinął jego bluzę, zamknął się w łazience i wsadził do pralki. Zaraz Chan odpalił film i usłyszał ten głos. Aksamitny, lekko nosowy. Zaraz wszystkim oczy zaszły łzami.
— Hej, trochę niezręcznie mi to nagrywać, ale... — kiedy to mówił uśmiechnął się smutno.
— Gdy to widzicie mnie już nie ma. Wiem, że was zraniłem, ale nie mogłem inaczej. Nie płaczcie, bo nie o to mi chodziło. Chcę żebyście byli szczęśliwi.
Hannie, nie płacz, jestem pewny, że to robisz. Byłeś moim przyjacielem, tym, do którego chodziłem zawsze, gdy chciałem zapomnieć o problemach, gdy chciałem polepszyć sobie humor, bo zawsze doprowadzałeś mnie do łez śmiechu. Jesteś bardzo głupiutką, słodką, trochę irytującą, ale równie kochaną i troskliwą wiewiórom. — Na te słowa wszyscy się zaśmiali. — Zawsze pocieszałeś mnie, gdy stało się coś złego. Zawsze miałeś uśmiech na twarzy, ale jeżeli stało się coś co go rujnowało starałeś się to naprawić, nie załamywać się. Jesteś strasznie silną osobą, która pomimo swoich problemów jest szczęśliwa i kochająca. Minho jest w tobie totalnie zabujany nie martw się nim. — Lee trochę się zawstydził, a jego chłopak złapał go za rękę. — Nigdy cię nie zostawi tego jestem pewien. Bądź z nim szczęśliwy. Żyjcie sobie szczęśliwie w towarzystwie kotów Minho i naszych przyjaciół, a może w przyszłości kogoś jeszcze. Nie martwcie się mną.
Minho... Jesteś moim bratem. To tobie się wyżalałem, a ty mnie. Pamiętasz jak w podstawówce żeby zaimponować dziewczynom zaprosiliśmy je do pizzerii, ale zamówiliśmy pizzę z jalapeno? Ja dusiłem się i oplułem wodą jedną z nich, a ty poleciałeś do kibla rzygać? — znowu wszyscy się śmiali razem z Hyunjinem. Czuli się jakby to znowu było jedno z ich spotkań. — Chan, ciebie znam krócej niż ich, ale to nie zmienia faktu, że kocham cię równie mocno. Zapewniłeś mi opiekę, gdy byłem za granicą. Pomagałeś mi. Byłeś tym odpowiedzialnym starszym bratem, którego nie miałem. Innie, byłeś najlepszym asystentem jakiego mogłem sobie wymarzyć. Zawsze mnie uspokajałeś. Załatwiałeś sprawy, pomagałeś mi. Zostałeś przy mnie nawet jak w złości powiedziałem parę niemiłych słów...
Seungmin wiem, że nie gadaliśmy za wiele, ale bardzo doceniam, że byłeś przy Felixie, gdy mnie nie było. — każdy w tym momencie spojrzał na Lee. Tylko do niego została wiadomość. — ... Lixie, och Boże. Nawet nie wiesz jak ciężko mi to nagrać, gdy wiem, że jak to zobaczysz mnie nie będzie. — mówił, a jego Broda trzęsła się od powstrzymywania płaczu. — Wiesz, byłem w tobie zakochany odkąd cię zobaczyłem. Wszedłeś na korytarz i cały błyszczałeś. Brązowe włosy miałeś roztrzepane, na twarzy miałeś mnóstwo piegów. Twoje oczy błyszczały, a usta były ułożone w wielkim uśmiechu, gdy śmiałeś się uroczo niskim głosem, z czegoś co powiedział Jisung. Pamiętam jak w naszej pierwszej rozmowie byłeś przestraszony, bo średnio umiałeś koreański. Twoje pomyłki były tak słodkie i głupie, że ciężko było się powstrzymać od śmiania się, a gdy już zdałeś sobie sprawę z błędu, robiłeś się cały czerwony. Zawsze, gdy tak wyglądasz mam ochotę wyściskać cię i wycałować. — mówił uśmiechnięty, przypominając sobie te chwile. — Lixie, nigdy w siebie nie wątp. Jesteś najpiękniejszą osobą na tej planecie. Twoje piegi są śliczne i nigdy ich nie zakrywaj. W twoich oczach zawsze widziałem galaktykę. A gdy byłeś podekscytowany błyszczały niczym gwiazdy. Mam nadzieje, że nic tego nie zmieni. I, że twój uśmiech zawsze będzie taki ogromny, bo jesteś jak takie słoneczko. Zawsze, potrafiłeś rozpoznać co się że mną dzieje. Gdy przychodziłem zły kazałeś mi położyć się na kolanach, przeczesywałeś moje włosy i czekałeś, aż sam powiem co mi leży na sercu. Nigdy nie naciskałeś, ale stałeś obok i mnie wspierałeś. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego narzeczonego. Byłeś jedyną miłością mojego życia. Ale to nie znaczy, że ja mam być twoją. Znajdź sobie kogoś, kto cię szczerze pokocha. Zasługujesz na szczęście. Nigdy nie będę żałować tej decyzji. Gdyby dało się cofnąć czas jedyne co bym zmienił, to wcześniej bym Ci wyznał co czuję i przekonałbym ojca do zmiany planów. Ale tą decyzje pozostawiłbym bez zmian. Więc nie płacz. Nie chciałbym tego widzieć. Kocham cię Lixie. Nigdy o tym nie zapominaj. — powiedział po czym nagranie się skończyło wraz z jego uśmiechem.
☆☆☆☆☆
CZYTASZ
„Dlaczego serce kocha tylko to, co może stracić?"/ HYUNLIX
Fanfiction„Dlaczego serce kocha tylko to, co może stracić?" -CORNELIA FUNKE Początek:15/05/23 Koniec:? Felix, który skrywa tajemnice I Hyunjin, jego pierwsza miłość i dawny najlepszy przyjaciel, który wraca po 6 latach nieobecnosci i stara się odkryć sekret L...