rozdział 12

85 2 0
                                    

- Stój!

Usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos

- daj mi spokój!

Wiedziałam że jeżeli pozwolę dla Sam'a się do mnie zbliżyć to będę tego żałować. Od wczoraj próbuje sobie wmówić że to co widziałam na stołówce nie miało dla mnie żadnego znaczenia.
A miało.

- stój kurwa! - krzyknął zwracając przy tym uwagę uczniów stojących na korytarzu - Rose!

- nie rozumiesz słowa "daj mi spokój"?
Albo "spierdalaj, nie chce mieć z tobą nic wspólnego"?

- nie rozumiem

- to co mam zrobić abyś wreszcie dał mi spokój?

Wiedziałam że bez sensu będą jakiekolwiek krzyki bo ten debil i tak nie zrozumie

- nie ma takiej rzeczy, chyba że... Chce ciebie

- niestety będziesz musiał pogodzić się z porażką

- dla mnie nie istnieje słowo porażka - co z naszą dzisiejszą randką?

Na jego twarzy widniał mały uśmiech

- udam że tego nie słyszałam

- odpowiedz - nalegał

- bezczelny jesteś wiesz?

- nie nie, wolę słów pewny siebie i zdeterminowany. Więc jak? Odpowiesz?

- nie

- w takim razie cię zmuszę

W jednej chwili zostałam oderwana os ziemi a silne ręce Sam'a przerzuciły mnie przez jego ramię

- zostaw mnie! - zaczęłam krzyczeć

Ludzie patrzyli na nas jak na idiotów

-  będziesz cicho? - spytał

- nie! Puść mnie!

- Sam proszę postawić pannę Rose - powiedziała nauczycielka

- niestety, ale na zabieram - powiedział po czym nogą otworzył drzwi prowadzące na parking

- zabije cię! - wrzasnęłam kiedy byliśmy już przy samochodzie

Postawił mnie, chwycił za nadgarstki i powiedział

- wejdziesz teraz do samochodu i jak na grzeczną dziewczynkę przystało, zapmniesz pasy, uśmiechniesz się i zapomnisz o tym co wczoraj widziałaś

- chyba sobie żartujesz!

Krzyknęłam gotowa do biegu lecz ręce Sam'a mnie zatrzymały. Otworzył mi drzwi od strony pasażera i wepchnął do pojazdu pochylając się nad moim ciałem. Jego ręka skierowała się do pasów

- frajer - szepnelam

- tylko twój

Po kilku sekundach Sam był już w samochodzie odpalając go.

- może włączę radio? Myślę że lubisz śpiewać

- oo porywacz i do tego jasnowidz. Pięknie wpadłam

- dlaczego nie mogliśmy tak od razu?

- to znaczy?

- zacząć normalnie, jak chłopak i dziewczyna którzy chcą się poznać

- nie wiem, to ty byłeś wielce obrażony za to że wylałam na ciebie przypadkiem głupią kawę

- możesz wierzyć lub nie ale to była najlepsza rzecz w moim życiu

Było normalnie.. fajnie. Jak widać Sam potrafi normalnie rozmawiać i całkiem nieźle mu to wychodzi. Gdyby nie to że jest jaki jest mogłoby coś z tego wyjść

- hm, myślę że ta piosenka jest o nas - powiedział po czym wsłuchalam się uważnie w jej słowa

- ale my nie poznaliśmy się na plaży, ty nie masz mercedesa i nie słuchamy Lany Del Rey - powiedziałam nie rozumiejąc

- do dopiero początek piosenki - mruknął po czym całą uwagę skupił na jeździe

Nie byłabym sobą gdybym nie zaczęła śpiewać

- masz ładny głos, relaksuje mnie - powiedział

- lata praktyki kochaniutki

- dobra, wysiadaj

- czyj to dom?

- teoretycznie moich rodziców, ale ze jestem ich synem to też mój

- to dobrze, że jeszcze cię nie wyrzucili - zaśmiałam się

- mam zamiar się wyprowadzić w przyszłym roku

Powiedział po czym wpuścił mnie do środka. Było bardzo przytulnie i ciepło. Lubię takie klimaty

- źle ci tutaj?

- jest okej, problem jest bardziej we mnie. Moich rodziców przytłacza ich własny syn. - posmutniał lekko się przy tym uśmiechając. Chciał pokazać że go to nie rusza.

- dlaczego tak myślisz?

- bo tak jest Rose. Moja mama od zawsze miała mnie gdzieś, a gdy skończyłem szesnastkę wydarzyło się coś co sprawiło że moi rodzice zapomnieli że jestem ich synem.
         
                         ***

Jesteś tylko mojaWhere stories live. Discover now