1.

138 9 4
                                    

Wszedłem do mieszkania z twarzą wyrażająca mieszankę zawodowego chłodu oraz wewnętrznej determinacji. Mimo tego, że moja kariera nie trwała długo to, to nie było pierwsze miejsce zbrodni, tylko jedno z wielu. Jednak za każdym razem można było odczuć ten ciężar ludzkiej tragedii. Kryminalistycy pracowali, skupiali się na tyle, że ledwo podnieśli na mnie wzrok, kontynuując zbieranie dowodów.

Podłoga cała pokryta była kałużami krwi. Na ścianach również ona była, co znaczyło, że ofiara walczyła ze sprawcą. Także porozrzucane wszędzie meble o tym świadczyły. Podniosłem z podłogi zdjęcie i przyjrzałem się osobie na fotografii - uśmiechnięta brunetka z ciemnymi włosami i oczami, nieświadoma tego co ją spotka w przyszłości.

Patolog, Kounde, mój znajomy stał przy ciele i coś notował. Podeszłem, zwracając jego uwagę i kiwnąłem głową na powitanie.

- Masz coś? - zapytałem, kucając obok ciała. Przyglądając się ofierze poczułem ukłucie smutku.

- Tak. Wygląda to na brutalne morderstwo. Jest wiele ran kłutych, co świadczy o tym, ze sprawca zadawał wiele konkretnych ciosów, bez zastanowienia. - powiedział wskazując rany na ciele ofiary. - Była ona torturowana przed śmiercią. Prawdopodobnie też doszło do gwałtu. Na dokładne ustalenie przyczyny śmierci potrzebuje więcej czasu. Na ten moment mogę stwierdzić, że dziewczyna zmarła dzień, max dwa dni temu.

Przyjrzałem się jeszcze bardziej ciału ofiary. Podarte ubrania, których resztki jakie miała na sobie były całe we krwi. Na nadgarstkach zmarłej były widoczne ślady, prawdopodobnie od jakiegoś sznura czy kajdanek.

- Czy jest narzędzie zbrodni? - zapytałem technika. Ten skinął głową i pokazał ręką, że mam iść za nim. Wstałem i ruszyłem do pokoju, gdzie porozstawiane były rzeczy przez kryminalistyków. Jeden z nich podał mi rękawiczki. Założyłem je, po czym wziąłem do rąk młotek, który był cały we krwi. Skrzywiłem się na same wyobrażenie se tej całej sytuacji. Oddałem kryminalistykom sprzęt i podziękowałem.

- Czy sprawca zostawił jakieś rzeczy, przez które możemy go zidnetyfikować? - zapytałem.

- Nie. Niestety nie. - odpowiedział, a ja westchnąłem. Rozejrzałem się jeszcze po pomieszczeniu. Zauważyłem, leżący na podłodze pierścionek, również cały we krwi. Włożyłem go do woreczka i zabrałem ze sobą. Na odchodnym podszedłem jeszcze do Kounde.

- Jak będziesz miał coś konkretnego to dzwoń. - powiedziałem, a on skinął głową. Bez pożegnania, wyszedłem z miejsca zbrodni. Zszedłem po klatce na dół, szukając nerwowo papierosów w kieszeniach. Jak tylko je znalazłem, odpaliłem jednego. Wziąłem peta między usta i mocno się nim zaciągnąłem. Zamknąłem oczy, czując zawroty głowy.

Ta sprawa łatwa nie będzie. Czekają mnie długie godziny pracy i nieprzespane nocki. Zobaczyłem młodego policjanta. Podeszłem do niego i zapytałem. - Rozmawiałeś z sąsiadami?

- Tak, ale nikt nic nie widział, ani nie słyszał. - wzruszył ramionami. - Jedna kobieta, powiedziała jedynie, że widziała jakiegoś faceta, ale nie wie czy to on.

- Zebrałeś rysopis? - spojrzałem na niego.

- Tak. - powiedział i wyciągnął złożoną kartkę. Rozłożyłem ją i przeczytałem opis. Łysy, wysoki mężczyzna z tatuażami. Pasowało do wyglądu jednego z największych gangsterów. Zawsze się jakoś wymigał.

- Zrobię tego zdjęcie. Czy ta kobieta coś mówiła o jego zachowaniu?- dopytywałem, wyciągając telefon.

- Mówiła, że był zdenerwowany, ale się tym zbytnio nie przejęła, bo każdy może mieć gorszy dzień. - zaśmiałem się. Ludzkie myślenie dosięga dna. Zrobiłem zdjęcie, podziękowałem mu i poszedłem w stronę samochodu. Wybrałem w między czasie numer do Ferrana. Na szczęście nie musiałem długo czekać.

Prosecutor and Lawyer - Pedri & GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz