20.

85 12 71
                                    

Wysiadłem z samochodu, który zaparkowałem przed opuszczonym szpitalem. Położyłem ręce na biodra, rozglądając się. Wziąłem głęboki wdech i wydech, decydując się w końcu ruszyć w stronę zniszczonego budynku. Musiał być stary, ponieważ
jego fasada nosiła ślady wielu lat zaniedbania. Tynk odpadał płatami, odsłaniając ceglane ściany, które na przestrzeni lat pokryły się mchami i pnączami. Stare, zakurzone okna, w większości wybite, ziały pustką, przypominając oczodoły opuszczonej czaszki. Dach, który kiedyś mógł być imponujący, teraz był zapadnięty w kilku miejscach, a rynny zwisały bezwładnie, jakby za chwilę miały odpaść całkowicie. Tablica nad głównym wejściem była tak zardzewiała, że napis stał się nieczytelny. Z budynku emanowała ciężka, przytłaczająca aura, jakby przesiąknięta historią bólu i cierpienia. Czułem, jak powietrze wokół staje się chłodniejsze, mimo letniego południa.

Mijając policyjne samochody, moje spojrzenie automatycznie przyciągnęła scena nieopodal. Joao stał naprzeciwko kobiety w ciemnym kostiumie, żywo gestykulując, a jego twarz wyrażała złość. Zmarszczyłem brwi, widząc, jak podnosi głos, ale kobieta wydawała się niewzruszona, jej twarz zachowywała kamienny spokój. Trzymała w ręku mikrofon, a za nią stał mężczyzna z kamerą – dziennikarka z telewizji, pomyślałem. O co może chodzić?

Nie mogłem powstrzymać lekkiego niepokoju, który zaczynał we mnie narastać. Joao zawsze był porywczy, a dziennikarze potrafią wyprowadzać ludzi z równowagi, szczególnie gdy wchodzą zbyt głęboko w sprawy, które lepiej zostawić w spokoju. Zastanawiałem się, czy ta kobieta próbowała wydobyć z niego informacje, których nie powinien udostępniać, czy może po prostu naciskała na jakieś szczegóły dotyczące tego, co się tu wydarzyło.

Podszedłem szybkim krokiem, zanim sytuacja mogła eskalować.

- Joao, wszystko w porządku? - zapytałem, kładąc mu rękę na ramieniu, starając się zagrać spokojem.

Spojrzał na mnie z ulgą, ale też z frustracją, jakby czekał na pomoc. Kobieta z telewizji od razu przerzuciła swoją uwagę na mnie, jak drapieżnik dostrzegający nową ofiarę.

- Czy pan też brał udział w poszukiwaniach? Co pan sądzi o zniknięciach w tym rejonie? - rzuciła szybko, jakby próbując złapać mnie na czymś, na co nie miałem zamiaru odpowiadać.

- Przykro mi, ale to nie czas ani miejsce na takie pytania. Nie możemy odrazu podać szczegółowych informacji na temat morderstwa. - odparłem chłodno, celowo nie wdając się w szczegóły. - Musimy teraz wrócić do naszych obowiązków.

Kobieta wyglądała na niezadowoloną. Zaczęła coś gadać do kamerzysty, a następnie spojrzała się w moją stronę, próbując mnie przekonać.

- Ale, proszę... - zaczęła, jednak ja jej przerwałem.

- Żadne ale. - uciąłem, patrząc wrogo na kobietę. - Wydaje mi się, że wypowiedziałem się dość wyraźnie oraz zrozumiale. Jak Pani jeszcze czegoś nie rozumie, to możemy Panią wsadzić na 48 godzin do aresztu. Wtedy może pójdzie Pani po rozum do głowy.

Kobieta z wrażenia otworzyła buzię. Nie zwracając już uwagi, odszedłem w stronę tasmy policyjnej. Usłyszałem głosy za sobą, zwolniłem, tak aby Felix mógł do mnie dołączyć. Podniosłem taśmę, przechodząc przez nią równo z Joao.

- Co więc tym razem? - zapytałem, wzdychając. Byłem niewyspany, a co za tym idzie zdezorientowany, na tyle, że nie zdołałem zapytać co się stało. Przełknąłem ślinę, gdy poczułem okropny zapach przy wejściu do opuszczonego budynku. To była ciężka, gęsta woń, która zdawała się osiadać na gardle, dusząc mnie od środka. Mój żołądek podszedł do gardła, a dłonie zaczęły lekko drżeć.

Prosecutor and Lawyer - Pedri & GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz