11.

71 12 24
                                    

Odwiozłem Felixa i Cancelo w między czasie, bo byli zmęczeni. Pojechałem więc sam do Ferrana. Dopiero się zorientowałem, że Torres i Gavira obok siebie mieszkają.

Kierując się pod blok Ferrana, ujrzałem znajoma postać.

- Pablo! - zawołałem, a on się odwrócił. Podszedł do mnie. - Co ty tu robisz?

- Chciałem iść się przejść. - odpowiedział. - A ty?

- Idę do Ferrana, bo zna przyczynę śmierci rodziców. - powiedziałem. - Chcesz iść ze mną?

- Mogę iść.

Otworzyłem klatkę kluczami, a później skierowaliśmy się do domu Torresa.

- Gavi ze mną przyszedł. - krzyknąłem, po chwili zdając se sprawę, jak go nazwałem. - Przepraszam. Niechcąco.

- Możesz tak na mnie mówić. - uśmiechnął się. - Znajomi tak na mnie mówią.

Weszliśmy do pokoju, nawet nie witając się już z Ferranem.

- Więc?

- Rozszerzone samobójstwo. - odpowiedział. - Prawdopodobnie ojciec mógł współpracować z Marco i Vince. Na pistolecie są ślady właśnie ich ojca. Za to w winie, były środki usypiające.

- Japierdole. - mruknął Pablo.

- Obstawiam, że ojciec to wsypał, wypili wino, a następnie zabił najpierw swoją żonę, a później samego siebie. - dokończył Ferran. - Trzeba przeszukać jego telefon oraz komputer.

- W komputerze nic nie ma podobnież. Felix przeglądał go. Jednak jutro jeszcze najwyżej dam go Araujo, tak samo jak telefon.

- Rozumiem. - powiedziałem, przypominając sobie nowe informacje.

- Musimy ustalić, czy był w rzeczywistości zamieszany, czy tylko wciągnięty w całą sprawę. - odparł Ferran.

- Racja. - przytaknąłem. - Ale to już rano.

Wstałem od stołu, tak samo jak Pablo. Pożegnaliśmy się jeszcze z Ferranem i wyszliśmy.

Odprowadzając Gaviego zapaliłem jeszcze papierosa.

- To co, ja będę szedł. - powiedziałem.

- Nie no zostań już u mnie. Ta godzina jest. - namawiał mnie.

- Pablo ostatnio też u ciebie spałem. Nie chcę ci tak zawracać dupy.

- Właź i nie marudź. - otworzył mi drzwi, a ja westchnąłem i wszedłem.

Poszedłem się ogarnąć, jak wróciłem do Pablo też musiał niedawno się wykąpać, bo jeszcze się świeciło światło u góry. Położyłem się, jednak po chwili usłyszałem schodzenie z góry.

- Pedro. Śpisz? - zapytał Gavira.

- Nie. - odpowiedziałem.

- Nie mogę spać.- oznajmił, a ja się podniosłem do siadu. - Nie chciałbyś iść położyć się do mnie.

Spojrzałem na niego z lekkim zdziwieniem, ale widząc jego zmęczone oczy, zgodziłem się bez wahania.

- Pewnie, chodźmy. - odparłem.

Gavi poprowadził mnie do swojego pokoju. Położyliśmy się obok siebie w milczeniu, a ja czułem, jak napięcie opuszcza jego ciało.

- Dzięki, Pedro. - szepnął, ledwo słyszalnie.

- Nie ma sprawy, Pablo. - odpowiedziałem, uśmiechając się lekko w ciemności.

Leżeliśmy obok siebie w ciszy, a ja słuchałem równomiernego oddechu Gaviego, który zdradzał, że zasnął. Sam jednak nie mogłem znaleźć spokoju. Przewracałem się z boku na bok, a myśli o sprawie nie dawały mi zasnąć.

Prosecutor and Lawyer - Pedri & GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz