Siedziałam na łóżku i przeglądałam social media. Wczorajszy wypad do parku rozrywki był udany.
Podniosłam głowę i spojrzałam na wielkiego różowego misia, który siedział sobie naprzeciwko mnie. Gdy dziadkowie kupowali mi pluszaki w dzieciństwie, to zawsze przytulałam je, spałam z nimi i zapraszałam je na podwieczorek. Jednak ten miś wcale nie był taki zwykły.
Nie kupiła mi go babcia ani dziadek. Ani nawet mama, czy nawet ojciec. Żadna z moich przyjaciółek też nie. Tylko Eric. Chłopak, który mnie nie lubił.
Właściwie, to nie kupił, tylko wygrał tego misia dla mnie. No właśnie, dla
m n i e.Oczywiście to był zakład. A w nagrodę Gabriel kupił Erikowi karnet plus w brawl stars. Bo w końcu wystarczyło kupić mi tego pluszaka, a ja go tak czy siak gdzieś rzucę w kąt i o nim zapomnę. Tylko problem polegał na tym, że ja nie miałam serca wyrzucić gdzieś maskotkę (czasami żałowałam, że moja matka taka nie jest) a o zapomnieniu o niej już nie wspomnę.
Bo w końcu jak miałam o niej nie pamiętać, gdy sobie tak siedziała i wlepiała swoje duże czarne oczy we mnie?
Spojrzałam na wielkiego misia. Wyglądał... słodko. Moje myślenie przerwało powiadomienie. Spojrzałam na ekran.
Mama : dziękuję, że wyjechałaś, Emily Kelly
Mama : odkryłam, że życie jednak może być piękne
Bez zastanowienia sięgnęłam po maskotkę i przytuliłam ją jak najmocniej umiałam. A z oczu poleciały mi łzy.
Obiecałam sobie, że nie będę płakać przez n i ą. Do tej pory szło mi całkiem nieźle. Ale teraz poczułam się źle. Bardzo źle.
I dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, co mnie pocieszyło. Co dało mi siłę i bliskość, jakiej nie miałam w moim rodzinnym domu. A był to wielki różowy miś od Erica.
Po paru minutach przestałam obejmować pluszaka i odłożyłam go na miejsce. Wytarłam łzy i zeszłam na dół. Rozejrzałam się po salonie, ale nikogo tam nie było. Zajrzałam do kuchni. Również nie zastałam nikogo.
- Babciu? Dziadku? - moje pytanie było słychać w całym domu.
Ale nikt się nie odezwał.
Czułam, że serce bije mi coraz szybciej. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Zadzwonić po policję? Iść ich szukać? Poszłam sprawdzić do sypialni dziadków, do ich łazienki. Pusto.
Wróciłam do kuchni i rozmyślałam, co mam zrobić. Gdy nagle zwróciłam uwagę na kartkę, która wisiała na lodówce. I której nigdy tu nie było.
Nasza Kochana Emily
Nie przejmuj się, nie szukaj nas. Wszystko mamy pod kontrolą.
Niedługo przyjedziemy i Cię wyściskamy.
Dziadek
Zamarłam. Dlaczego podpisał się tylko dziadek? I co mieli pod kontrolą? Sięgnęłam do kieszeni i wybrałam numer mężczyzny.
- Błagam odbierz - szepnęłam drżącym głosem.
Nie odbierał. Zaczęło drżeć mi ciało, nad którym nie umiałam w tej chwili zapanować. Nie wiedziałam, co zrobić. Nie wiedziałam, jak bardzo się martwić. Oraz nie wiedziałam najważniejszego : co moi dziadkowie mieli rzekomo pod kontrolą?
Znałam ich i wiedziałam, że gdyby wszystko się sypało, to oni tak czy siak "mieliby wszystko pod kontrolą".
Jednak Emily Kelly tak łatwo się nie poddawała.
CZYTASZ
Another summer
Teen FictionTrzynastoletnia Emily Kelly, która zawsze osiągała idealne wyniki w nauce, ma dosyć życia idealnej uczennicy w Londynie. Gdy rozpoczynają się wakacje, postanawia wyjechać do małego miasteczka nad morzem, gdzie mieszkają jej dziadkowie. Rodzice dziew...