14. Bluza

12 3 0
                                    

Obudziłam się. Wszyscy jeszcze spali. Usiadłam na moim śpiworze. Nie przypominałam sobie, żebym w nim zasnęła.

Po chwili przypomniałam sobie jeden bardzo ważny szczegół. Mianowicie nie zasnęłam w śpiworze, ale u boku Erica. Skrzywiłam się.

Było mi gorąco. Spojrzałam na swoją piżamę, a właściwie to na bluzę, którą miałam na sobie.

Nie była to moja bluza. Tylko Erica.

Zdjęłam ją i schowałam pod śpiworem.

Tylko nikomu się nie wygadaj - przypomniałam sobie słowa chłopaka.

Nie miałam zamiaru nikomu o tym mówić.

Wzięłam swój plecak i poszłam do łazienki, aby się przebrać. Po chwili stałam przed lustrem w czarnych kolarkach i białej bluzce. Uczesałam włosy i związałam je w kucyk.

Już mnie nie bolał brzuch ze stresu. Jednak z głodu już tak.

Zeszłam na dół, aby wziąć coś z lodówki. Szukałam czegoś, co lubiłam. Jednak nic z tego nie znalazłam.

Iść teraz do domu? Czy może zaczekać, aż Sophia i reszta się obudzą?

Zamknęłam lodówkę.

Trzy dziewczyny nie chciały mojego towarzystwa, ale dwie już tak.

Trzy kontra dwie. Przegłosowane.

- Siema - mruknął Eric za mną, a ja podskoczyłam.

Obróciłam się, aby na niego spojrzeć. Blondyn zaczął się śmiać.

- Widzę, że ty też już nie śpisz - powiedziałam.

- Nie śpię - potwierdził - czy Emily Kelly posiada moją zaginioną bluzę? - spytał.

Oparłam się o blat kuchenny.

- Posiadam - oznajmiłam - pójdę po nią - dodałam.

Wyminęłam Erica i poszłam w kierunku schodów, ale gdy miałam już wchodzić, to spojrzałam jeszcze raz na niego. Nie musiał odwzajemniać spojrzenia, bo patrzył na mnie od początku.

- Dzięki - powiedziałam cicho i weszłam na górę.

Nie dziękowałam mu tylko za bluzę. Dziękowałam mu między innymi za to, że wniósł mnie na górę. Bo w końcu nie przepadaliśmy za sobą, a tak czy siak mi pomógł. A przecież mógł mnie zostawić na tym mrozie. Ale tego nie zrobił.

Weszłam do pokoju Sophii i podeszłam do mojego śpiwora. Delikatnie go podniosłam i wzięłam bluzę.

Gdy miałam wychodzić, to obudziła się Emma. Schowałam ubranie za moimi plecami i odwzajemniłam spojrzenie.

- Hejka - powiedziała - co tam u ciebie?

Hejka? Co tam u ciebie?

Ona chyba zapomniała, że kilka godzin temu nazwała mnie dzieckiem.

Nie odpowiedziałam. Miałam do niej żal.

Szybkim krokiem wyszłam z pokoju, nadal chowając bluzę chłopaka.

Eric stał w tym samym miejscu, co wcześnie.

- Proszę - podałam mu czarną bluzę.

Chwilę popatrzył na mnie i ją wziął.

- Pamiętasz o naszej umowie, Emily Kelly? - spytał.

Zmarszczyłam brwi.

- Jakiej umo...

Oblizałam wargi. Blondyn zaśmiał się.

- W końcu będziesz mogła mi się odwdzięczyć, Emily Kelly - szepnął.

- Mów jaśniej - powiedziałam - i za co niby?

Na chwilę zapadła cisza. Eric udał się w kierunku schodów i tylko na chwilę się zatrzymał, aby na mnie spojrzeć.

- Za dużego różowego misia - odpowiedział i uśmiechnął się złośliwie.

No tak, duży różowy miś. Prawie o nim zapomniałam.

Usiadłam na krześle i wyjęłam telefon. Przypomniałam sobie o tym, że Luna miała mi napisać, o co jej chodziło.

Weszłam w messengera.

Luna White : chodzi o Florę

Prychnęłam. Flora wcale mnie nie obchodziła.

Luna White : wiem, że jesteśmy dla ciebie niemiłe, ale Flora przeprosiła, a ty ją zablokowałaś

Luna White : i jak my mamy być dla ciebie miłe, gdy ty ani trochę nie okazujesz nam szacunku, Emily Kelly?

Ja : okazywałabym wam szacunek, gdybyście nie były dla mnie takie chamskie od początku

Luna wyświetliła wiadomość niemal od razu. Jednak ja nie czekałam na jej odpowiedź. Nacisnęłam przycisk "zablokuj użytkownika".

Schowałam telefon do kieszeni.

I nagle przybiegł do mnie merdający ogonem pies Sophii.

- Cześć, Rocky - zwróciłam się do maltańczyka i go pogłaskałam.

Piesek bawił się ze mną, obwąchiwał i lizał. Zawsze chciałam mieć zwierzątko. Jednak taka matka jak Sarah Kelly miała w nosie twoje marzenia.

- Emily! - krzyknęła wesoło któraś z dziewczyn, więc podniosłam głowę. Camila.

Nie, kurde, Magda Gessler.

Czemu one zachowywały się tak, jakby wczoraj nic się nie wydarzyło?

Nie odpowiedziałam.

Dziewczyna zmarszczyła brwi i usiadła naprzeciwko mnie.

- Czemu taka jesteś? - zapytała.

Prychnęłam.

- Taka czyli jaka? - burknęłam.

Camila nie odpowiedziała przez chwilę.

- Jesteś trochę niemiła - powiedziała cicho.

Nie wytrzymałam.

Wstałam.

- Ja jestem niemiła, tak? - zapytałam z niedowierzaniem - to sobie lepiej przypomnij, jak się do mnie wczoraj zwracałaś.

Dziewczyna przygryzła policzek.

Szach mat.

Zrobiłam udawaną smutną minę.

- Dzidzia nie zasnęła od razu - powiedziałam z udawanym smutkiem - bo ciocia Camila nie włączyła jej kołysanki i nie dała smoczka.

Gdyby wiedziała, jak bardzo źle się czułam. Gdyby wiedziała, jak to wszystko wyglądało.

- Emily... - zaczęła.

Prychnęłam.

- Większość małych dzieci nie rozumie, co się do nich gada - założyłam ręce na piersi - zapomniałaś?

Nie odpowiedziała.

Wzięłam swój plecak i wyszłam z domu.

Gdy byłam w połowie drogi do domu dziadków, to dostałam powiadomienie. Nie musiałam sprawdzać, bo wiedziałam, kto pisał.

Camila Harris : przepraszam, Emily

Zablokuj.


Another summerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz