5. Prawda czy wyzwanie

20 6 2
                                    

Chłopak, który wpadł na mnie, gdy byłam na plaży, aktualnie wpatrywał się we mnie. Nie wiedziałam, co powiedzieć.

Blondyn patrzył na mnie obojętnym wzrokiem, a później uśmiechnął się złośliwie, aby mnie wkurzyć. Cóż, udało mu się.

- Hej, Emily - powiedziała jakaś dziewczyna, a ja przeniosłam wzrok na nią - jestem Nicole.

- Cześć - odpowiedziałam cicho i uśmiechnęłam się lekko.

Spojrzałam na Sophie.

- To jest Emma, Julia, Camila - wymieniała dziewczyna - Nicole już poznałaś, a to - wskazała na chłopaka - jest Eric.

Eric. Czyli kolejne imię, którego będę nienawidzić. Aktualnie na mojej liście  znajdowały się trzy imiona : Sarah (imię mojej matki), George (imię mojego ojca) oraz Eric.

Spojrzałam ze złością w oczach na blondyna.

- Jest jeszcze mój starszy brat, Gabriel - spojrzałam na Sophie - tylko jest na dole.

Skinęłam głową.

- Gdzie.. Mogę usiąść? - spytałam nieśmiało.

- Nie bądź taka nieśmiała, Emi - powiedziała Julia - tu jest wolne miejsce obok Erica.

Obok Erica. Wyśmienicie. Podeszłam do miejsca, które wskazała mi dziewczyna. Była to zielona, bardzo wygodna pufa.

- Na razie zjedzmy smakołyki i napijmy się Piccolo, a potem zagramy w prawda czy wyzwanie. Co wy na to?

- Może być - powiedziały chórem dziewczyny i zaśmiały się z tego.

Brunetka spojrzała na mnie i na blondyna.

- Emily? Eric?

- Możemy zagrać - oznajmiłam.

- Ja też mogę zagrać - powiedział.

Nikt już się nie odezwał. Każdy zajął się jedzeniem przekąsek.

Sięgnęłam do torebki i odblokowałam ekran telefonu. Gdy jeszcze byłam w domu wyciszyłam go, aby nie wibrował co chwilę. I dobrze zrobiłam, bo matka dzwoniła do mnie z pięć razy. A na dodatek napisała do mnie.

Mama : wracaj do domu w tej chwili!!

Mama : masz dopiero trzynaście lat, więc nie będziesz sobie jeździć gdzie tylko zapragniesz.

Prychnęłam i schowałam telefon.

- Kto chce Piccolo?! - zawołała radośnie Sophia i po chwili wszyscy trzymaliśmy swoje szklanki w rękach.

Dziewczyna ze skupieniem nalewała innym Piccolo, a potem przyszła kolej na mnie. I akurat w tym momencie do pokoju wszedł brunet, zapewne Gabriel.

- Siema! - krzyknął, a Sophia podskoczyła i wylała napój.

Na szczęście moje ubrania nie były brudne, tylko ręce.

- O boże - szepnęła - przepraszam, Emily - odwróciła się do brata - ty durniu - warknęła i lekko uderzyła chłopaka, a ten się zaśmiał.

Wstałam z pufy, aby iść umyć ręce.

- Dobra, sory - powiedział Gabriel i spojrzał na mnie - siema, ciamajda.

Stanęłam w miejscu i spojrzałam na bruneta.

- Ciamajda? - warknęłam.

Stałam w miejscu i czekałam na odpowiedź. A brat Sophii spojrzał na Erica.

- To nie jest ta laska, która wywaliła się na plaży? - zapytał, a ja spojrzałam z mordem w oczach na blondyna. Jednak po chwili znów spojrzałam na bruneta.

- Owszem, przewróciłam się, ale to przez to, że ten głupek na mnie wpadł - warknęłam i podeszłam do Sophii - gdzie jest łazienka? - spytałam zachrypniętym głosem.

- Po lewej stron...

Zanim dokończyła, ja już byłam na korytarzu. Zapaliłam światło i weszłam do łazienki. Czułam, że ktoś za mną idzie. Nicole.

Westchnęłam i zaczęłam myć ręce, a w oczach miałam łzy.

Wytarłam dłonie w ręcznik i spojrzałam na brunetkę.

- Musiał tu przyjść?! - rozpłakałam się, a dziewczyna mnie objęła.

- Ta.. to kuzyn Sophii, przyjaciel Gabriela - mruknęła i delikatnie odsunęła mnie od siebie - nie przejmuj się nim - powiedziała.

Pociągnęłam nosem i wyjęłam z torebki chusteczkę.

- Dzięki - szepnęłam.

Wycierałam łzy, aby nikt się nie dowiedział, że płakałam.

- Ja cię lubię, serio - powiedziała po chwili Nicole, a ja spojrzałam na nią - w sumie każdy cię polubił. Nawet Gabriel. Myślę, że Eric również.

Spojrzałam na nią, jakby powiedziała mi, że Święty Mikołaj istnieje.

- On mnie nienawidzi - mruknęłam - zresztą ze wzajemnością - dodałam i wyszłam z łazienki, a dziewczyna podążyła za mną.

- Nie mów tak - powiedziała cicho - po prostu za krótko się znamy. Zobaczysz, polubi cię.

Weszłyśmy do pokoju Sophii. Ja nie odezwałam się ani jednym słowem tylko usiadłam tam, gdzie siedziałam wcześniej. I milczałam.

- Sory, Emily - zwrócił się do mnie Gabriel, a ja nawet na niego nie spojrzałam - to wszystko przez Erica.

Blondyn prychnął.

- Przeze mnie? Jak śmi..

- Dosyć - warknęła Sophia - teraz zagramy w prawdę czy wyzwanie - spojrzała na mnie - nalałam ci Piccolo, Emily.

- Dzięki - powiedziałam cicho i napiłam się napoju.

- To kto zaczyna? - zapytała Julia.

Wszyscy spojrzeli na dziewczynę.

- No dobra - westchnęła.

Gabriel uśmiechnął się szeroko.

- Julio, prawda czy wyzwanie? - zapytał.

Blondynka przewróciła oczami.

- Prawda.

- Czy kochasz Erica? - spytał, a ona prychnęła.

Cieszyłam się, że w tym momencie nie byłam na miejscu Julii.

- Nie kocham - powiedziała.

Brawo, Julia. Polubimy się.

Nastała cisza. Gabriel rozmyślał komu zadać pytanie. I nagle zatrzymał wzrok na mnie.

- Emily. Prawda czy..

- A może mi ktoś inny zadać? - przerwałam mu.

Nie polubiłam Gabriela. A najbardziej nie lubiłam go za to, jak mnie nazwał. Co prawda to Eric wymyślił tę ksywkę. Ale brat Sophii wcale nie musiał mnie tak nazywać.

- Dobrze - powiedziała Nicole - Emi, prawda czy wyzwanie.

Zastanowiłam się przez chwilę.

- Wyzwanie - oznajmiłam, a każdy zaczął klaskać. Każdy poza Erikiem.

Brunetka zamyśliła się przez chwilę. Jednak zanim coś powiedziała, odezwał się blondyn.

- Idź do domu. Nikt cię tu nie chce.

Another summerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz