7. Żelki

22 8 4
                                    

Siedziałam na ciepłym piasku i czekałam na Sophie, Nicole i Julię.

Oglądałam wschód słońca. Uwielbiałam takie widoki.

- Emily! - krzyknęła któraś z dziewczyn, podbiegła i objęła mnie od tyłu.

Wstałam i również objęłam Sophie.

- Hejka - powiedziałam i powoli zaczęłam się odsuwać, aby przytulić Nicole i Julię - co tam u was?

- A nic - oznajmiła Nicole - jestem na ciebie zła, Emi.

Odsunęłam się od Julii, spojrzałam na brunetkę i zmarszczyłam brwi.

- Dlaczego? - spytałam.

Dziewczyna zrobiła udawaną smutną minę.

- Wyszłaś wcześniej z imprezy - wzruszyła ramionami - bez ciebie było strasznie nudno.

- Prawda - powiedziała Julia - a w ogóle jakbyś widziała jaka Sophia była wkurzona. Eric nawet nie protestował, gdy powiedziała mu, że ma iść do domu.

Wszystkie cztery zaśmiałyśmy się głośno. Spojrzałam na Sophię.

- Nie dziwię ci się, mnie też wkurzył - zwróciłam się do niej.

Nastała cisza. Wszystkie dziewczyny spojrzały na Julię, a ta prychnęła. Zmarszczyłam brwi.

- O co chodzi? - spytałam.

Nicole przeniosła wzrok na mnie.

- Julia była kiedyś z Erikiem - powiedziała, a zdziwienie malowało się na mojej twarzy - na szczęście zmądrzała i z nim zerwała.

Wszystko zaczęło układać się w całość. Czyli dlatego Gabriel zadał pytanie blondynce, czy kocha Erica.

- Byłam głupia - blondynka przewróciła oczami - po prostu nie pasowaliśmy do siebie.

Patrzyłam intensywnie na Julię, a potem zaczęłam się śmiać. Dziewczyny spojrzały na mnie.

- Co? - zapytała zdezorientowana blondynka.

- Wizualnie do siebie pasujecie - powiedziałam, a ona prychnęła. Za to reszta zaczęła śmiać się ze mną.

Tak długo się śmiałyśmy, że po chwili ledwo mogłyśmy oddychać.

- Cieszę się, że Eric mnie nie lubi - odezwałam się po chwili - przynajmniej nie będę musiała przechodzić przez to, co Julia.

Blondynka spojrzała na mnie.

- Kto wie - powiedziała szeroko uśmiechnięta.

***

Po długich rozmowach z dziewczynami musiałam iść do domu, ponieważ babcia napisała mi, że śniadanie jest już gotowe.

Weszłam do środka, zdjęłam sandały i usiadłam przy stole. Dzisiaj miałam pyszne tosty z serem.

- Gdzieś ty była - mruknął niezadowolony dziadek.

Kobieta spojrzała na niego.

- Daj Emily trochę od nas odpocząć - powiedziała rozbawiona.

Spojrzałam na nich.

- Nigdy nie będę miała was dość - oznajmiłam - i mam nadzieję, że wy mnie również.

- Oczywiście - odezwała się babcia - zawsze będziesz naszą kochaną Emily.

Uśmiechnęłam się szeroko i wróciłam do jedzenia tostów.

Gdy skończyłam jedzenie, to poszłam na górę. Usiadłam na łóżku i odblokowałam telefon. Nagle dostałam wiadomość.

Nieznany numer : hej, to ja, Gabriel

Nieznany numer : nie gniewaj się na Sophie, że dała mi twój numer

Nieznany numer : to ja ją poprosiłem, żeby mi go dała, bo chciałem przeprosić za wczoraj

Nieznany numer : przepraszam, naprawdę mi głupio

Nieznany numer : wybaczysz?

Zastanowiłam się przez chwilę. Było mi miło, że Gabriel przeprosił. Jednak nadal nie potrafiłam mu wybaczyć.

Ja : dzięki, że przepraszasz

Ja : jeszcze się zastanowię

Ja : bo w końcu to nie tylko była twoja wina

Zapisałam numer chłopaka.

Gabriel : ok

Wstałam, schowałam telefon do kieszeni i zeszłam na dół.

- Wychodzę! - krzyknęłam i założyłam buty.

Wzięłam ze sobą pieniądze, ponieważ chciałam iść do sklepu. Miałam ochotę na żelki Haribo, które uwielbiałam.

Miałam z nimi bardzo dobre wspomnienia. Dostawałam je zawsze od dziadków na urodziny, ponieważ wypadały one w wakacje. A dokładniej były one siódmego sierpnia.

Co prawda miały być niedługo, ale co szkodziło, aby teraz kupić sobie żelki.

Weszłam do sklepu i od razu ruszyłam na dział ze słodyczami. Było tam mnóstwo żelków, ale ja przyszłam po jedne. Czyli po Haribo.

Szukałam smakołyków, gdy w końcu je znalazłam. Sięgnęłam po nie i poszłam do kasy. Na szczęście nikt nie stał w kolejce.

- Dzień dobry - powiedziałam do sprzedawcy.

- Dzień dobry - odpowiedział i skasował żelki.

Wyciągnęłam odpowiednią ilość pieniędzy, zapłaciłam i wyszłam.

Otwarłam opakowanie i zaczęłam jeść słodycze, a przy okazji ruszyłam w stronę plaży.

Stanęłam przy dokładnie tym samym koszu na śmieci, w którym znalazłam Rocky'ego. I już miałam wyrzucić puste opakowanie, gdy poczułam, że ktoś staje za mną.

- Panna idealna. Co za spotkanie.

Another summerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz